☯ Część 13 ☯

231 19 5
                                    

Wydaje mi się, że zostawianie otwartego włazu na dach, nie jest dobrym pomysłem. Wydaje się to być nieodpowiedzialne. W końcu pracownicy powinni pilnować takich rzeczy. W końcu, teraz każdy może tu wejść, zrobić sobie krzywdę.

Ja też tu jestem. Nie wszedłem tu jednak przez otwarty właz, bo dopiero będąc tu zauważyłem to. Nie straciłem wszystkich swoich umiejętności, wydają się tylko osłabione, ale skoro wczoraj poradziłem sobie ze wspinaczką górską, to wejście na dach budynku też nie stwarzało większego problemu.

Macham nogami w powietrzu, siedząc na krawędzi, jednak mój wzrok wędruje w górę. Chwilę potem kładę się na zimnej podłodze, wpatrując się w jasne punkty na niebie.

Kiedy w Szkole dla Niegrzecznych Chłopców zastanawialiśmy się, czy ludzie, który umrą nie zamieniają się w gwiazdy (tak naprawdę chcieliśmy pocieszyć w ten sposób wszystkie sieroty, których trochę tam było. Nawet ja zaliczyłem się do sierot, chociaż Szkielety wiedziały, że mój ojciec żyje i ma dobrze. Po prostu mnie nie odwiedzał, nie robił nic, co robili rodzice innych kolegów). Mam nadzieje, że Harumi jest właśnie teraz taką gwiazdą. Nie wiem, co może robić, ale liczę, że w tym momencie patrzy na mnie, tak jak ja patrzę na nią. Jeśli w ogóle tam jest...

Telefon w mojej kieszeni wibruje. Nie jest to tylko wiadomość, bo sygnał wciąż trwa, więc wyciągam urządzenie. Wzdycham cicho, widząc połączenie "Kai" ale kilka sekund później odbieram i przykładam telefon do ucha.

— Halo? — zaczynam spokojnie.

Udało mi się przyzwyczaić do mojego dziwnego trybu życia, gdzie nie rozmawiam z nikim bo nawet nie wychodzę z pokoju, a jeśli wychodzę, to w bluzie z kapturem i nikt nie zwraca na mnie uwagi. Przynajmniej teraz. Może mieszkańcy miseczka, którzy mnie mijają są jak mieszkańcy Ninjago City — przyzwyczaili się do obecności Ninja i ich spotkanie nie robi różnicy. Jedynymi osobami, które mogą się cieszyć są małe dzieci, które widzą w nas idoli.

— Siema, chłopie — Jestem pewien, że Kai uśmiecha się właśnie spokojnie. A przynajmniej ton jego głosu jest spokojny. — Wiem, że kazałeś do siebie nie dzwonić, ale... — Ucina. — Martwimy się o ciebie.

— Nie ma potrzeby. Świetnie sobie daje radę — odpowiadam spokojnie. Zastanawiam się, czy naprawdę mówię prawdę, czy kłamię mu właśnie przez telefon. Sam nawet nie wiem. Wydaje mi się, że jest tak samo, jak było, a wycieczka z Roninem to tylko pogorszyła, chociaż pewnie miał dobre zamiary.

— Chcemy, żebyś wrócił. Już i tak każdy wie, że jesteś w Styksie. Dzwonili do nas, czy masz jakąś misję, czy po prostu nie odszedłeś z drużyny.

— Nie odszedłem — przerywam mu szybko. — Przecież mówiłem, że wrócę.

Jeśli szybciej nie umrę, ale tego nie wypowiadam na głos.

Skupiam się całkowicie na rozmowie z nim, całkowicie ignorując świat wokół mnie. Przechodzący pode mną ludzie nie mają już większego znaczenia. Trzymam telefon przy uchu, przyglądając się jasnym punktom na niebie. Każdemu poświęcam chwilę.

— Wiem — mówi. Wydaje mi się, że właśnie idzie gdzieś. Przez chwilę zastanawia mnie, co może robić tak późno na mieście, ale myślę, że pewnie wraca od Skylor. Albo jakieś randki, jeśli z rudowłosą mu nie wyszło. Ciężko określić, bo Kai nie chce o tym gadać.

Dlaczego Harumi nie mogła skończyć jak Skylor? Nawrócić się, zanim było za późno. Wiem, że wiedziała, że to, co robi to nieporozumienie, coś złego. A mimo to do ostatniej chwili wierzyła w swoją ideę związaną z moim ojcem. Liczę tylko, że w ostatnich chwilach żałowała tego wszystkiego.

𝓢𝓽𝓻𝓪𝓽𝓪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz