Oczywiście tak jak każdy z ciekawości poszłam do sali tronowej, aby dowiedzieć się co to za człowieka straż znalazła w lesie, podczas swojego tradycyjnego obchodu. W momencie kiedy rozpoznałam przybysza z moich ust wiecie co wyszło.
- NA BOGA! JAKIM KURNA SPOSOBEM ŻEŚ SIĘ TU ZNALAZŁ?!
Rada starszych, która też musiała być z nami spojrzała na Odyna porozumiewawczo. Władca natomiast już nie reagował na moje przekleństwa, gdyż się przyzwyczaił.
- Wiki! Jak dobrze, że cię znalazłem. - ucieszył się Dawid i próbował rzucić w moją stronę, ale straże skutecznie go przytrzymali.
- No nie mów, że odnalazłeś mnie przez Google Maps.
- Właśnie człowieku, wiesz gdzie jesteś? - zapytał go Odyn.
- A skąd mam wiedzieć? Chodzę sobie po lesie, a nagle błysnęło coś. Posrałem się trochę ze strachu, ale poszedłem dalej. Później jednak ci dwaj - tu wskazał na straż - mnie złapali. Przecież nic nie zrobiłem!
- Przekroczyłeś bramę między Midgardem a Asgardem.
- Czym a czym?
- Ziemią a światem w kosmosie, dupku. - odezwałam się.
- Jakim sposobem zwykły człowiek mógł znaleźć jedno z ukrytych przejść? - zapytał Loki.
Ej, no jak on był zdziwiony, to coś musiało tu być nie tak.***
I koleiny plan się powiódł. Ten marny człowiek nawet nie wie, że to Loki stał za jego pojawieniem się tu. Jedno zaklęcie na odnalezienie drogi i drugie na niepamięć. I katastrofa gotowa. W sercu jego jednak coś zakuło. Strach, że dziewczyna obok niego się dowie. Zapewne urządzi mu później niezłą aferę, ale wystarczy ją zaciągnąć do łóżka i będzie już spokojna.
Mimo to dalej miał złe przeczucia, a nawet przez chwilę pojawiło się zwątpienie czy aby dobrze zrobił.
- Powiedz mi baranie jeden po jakimś ty lesie łaził? - pytała dziewczyna.
- Po jakieś puszczy na Podkarpaciu. Wiki w jakim ty średniowieczu żyjesz? Co to za sukienki?
- Wiktorio, - zaczął Wszechojciec - to twój przyjaciel?
- A w życiu! - krzyknęła dziewczyna.
- Tak! - krzyknął mężczyzna.
Starzec patrzył to na jedno to na drugie. Kompletnie zgłupiał.
- I póki Wiki tu jest, to też zostaję. - dodał osiłek.
- To niech zostanie z nami na chwilę jako przyjaciel Wikusi. - odezwał się nowy głos. Thor dołączył do zebrania.
- O nie! - wtrąciła się czarnowłosa - Ten gość jakkolwiek się tu znalazł, ma wypierdalać. Ani ja ani wy tym bardziej nie chcecie go tu.
- Nie zostawię cię tu!
- Morda w kubeł, siadaj na dupie i nie odzywaj się póki cię nikt o to nie prosi. - Wiktoria rzekła do byłego, po czym stanęła przed tronem, a tyłem do mężczyzny.
Dawid czy jak mu tam było przyjrzał się jej obcisłym spodnią do ćwiczeń, po czym uśmiechnął się.
Loki powinien zostać niewzruszony, lecz nie mógł poradzić nic na nagłą ochotę przywalenia temu facetowi.
- Proszę wasza wysokość, odeślijcie go do Midgardu.
- Wiktorio, zanim go odeślemy musimy dowiedzieć się skąd znał przejście.
- A co wszechojczulek nagle taki otwarty na ludzi? Tyle razy chcieliście mnie wywalić, a tu pojawia się ten jegomość i od razu dajecie mu nocleg!
- Ma potrzebną dla nas wiedzę, ty jej nie miałaś.
- Loki powiedz coś...-zwrociła się do boga.
- Nie mogę kwestjonować rozkazów ojca.
Laufeyson uśmiechnął się do dziewczyny. Kobieta warknęła i na odchodnym powiedziała :
- Dobra, róbcie jak chcecie ale ja za niego nie odpowiadam.***
Coś tu nie gra. Daiwd? Jeden z większych debili, którzy nie powinni istnieć dostał się do kraju bogów. I ja miałam za niego wyjść!? Jak dobrze, że do tego nie doszło. Choć zgaduję, że jeśli by wtedy nie zwiał i byłby ten ślub to teraz byłabym rozwódką.
Wpadłam do swojej komnaty, a po 10 minutach pojawiło się obaj bracia. Thor nie mógł ustać w miejscu, tak jak ja, więc oboje chodziliśmy wokół Lokiego. Gdyby była jeszcze Liv to i ona by chodziła za nami, akurat miała szkolenie.
- Trzeba się go pozbyć z pałacu. Tylko jak? - mówiłam.
- Możemy go zabić. - odezwał się Loki.
- Nie, bracie nie zabijamy ludzi.
- Ty nie zabijasz. Jak nam nie wolno to zrobi to Wiktoria.
- Nie dziękuję. 25 lat w pierdlu mi się nie uśmiecha.
- Loki - odezwał się Thor - ty nie masz z tym nic wspólnego?
- Gdybym miał to nie proponowałbym zabicia tego faceta. Już nie mówiąc o tym jak niby miałbym cel w sprowadznaiu byłego narzeczonego własnej narzeczonej.
- Może trójkącik? - zaśmiał się Thor.
-To ja w tym udziału nie biorę, ale Loki ma rację. Jednak Dawid nie mógł się dostać tu sam, musiał ktoś mu pomóc. Może Sif, może próbować wmówić że niby mam romans z Dawidem i zerwać zaręczyny.
- Możesz mieć rację. Najwyżej tęskni za moim boskim ciałem. Mogę ją przesłuchać.
- Lepiej niech Thor z nią pogoda. - prychnęłam zazdrością. - Loki ty załatw mi jakiegoś ninja, który będzie dla mnie szpiegował Dawida. Dobrze mu zapłacę.
- Jeszcze jakieś rozkazy Wiki? - zapytał mnie sarkastyczne narzeczony.
- Pozbądź się go z pałacu. Oczywiście bez zbijania go.Poszłam na trening by zobaczyć moją Liv w akcji. Devrim, który sam ustalił jej szkolenie ćwiczył z nią aportowanie jak z psem, a teraz brali się za atak na zawołanie. Tygrysica nie była tak szybko jak wojskowe pumy, ale radziła sobie całkiem dobrze. Naprawdę współczuję temu facetowi, którego miała gonić.
Na moje nieszczęście pojawił się Dawid, którego Odyn już przesłuchał i nawet dali mu komnatę na czas nieokreślony. Nie wierzę, że nawet już go odziali, dobrze że tytułu lorda mu jeszcze nie dano. Miał na sobie brązowe, skórzane spodnie i białą szeroką koszule, ala piracką. Przysiadł się do mnie.
- Wiki...
- Wypierdalaj.
- Będziesz wciąż unikać ze mną rozmowy?
- Tak samo jak ty życia dorosłego.
- Wiki ja naprawdę się zmieniłem i wciąż coś do ciebie czuję. Jeśli chcesz możemy wziąć ślub nawet tutaj.
Odskoczyłam od niego jak oparzona, po usłyszeniu tej bezpośredniej propozycji.
- Posrało cię chyba. Ja już nie chcę być z tobą, w jakiejkolwiek relacji. Poza tym jestem zaręczona.
- Z tym pedałem w długich włosach?! - oburzył.
- Ughh jesteś taki typowy, taki typowy polski facet. Dorysuj sobie jeszcze 3 paski. Tak jestem zaręczona z bogiem, także nie masz co się starać.
Wstałam i skierowałam się do żołnierzy, którzy akurat ćwiczyli walkę na miecze. Jednak zanim dotarłam na miejsce, już żałowałam. Była tam Sif, a Dawid podreptał za mną. Choć ta dwójka może się już znać, skoro to dzięki niej on się tu znalazł.
- Musiałaś sprawić sobie człowieka jeszcze? Nie dość mamy z tobą problemów? - zapytała Sif.
- Mogłabym zadać tobie to samo pytanie...
- Zaczęłaś już przemycać kochanków.
- Mnie ma kto zaspokajać, za to u ciebie w grocie już pewnie pająk pajęczyny robi, ale spokojnie ten o to baran koło mnie chętnie ci pomoże o ile uda Ci się przyprawić go o wzwód.
O ile Sif się wkurwiła to Dawid nawet nie skumał, że jego też obraziłam.
- A teraz zabieraj mi się stąd, chcę poćwiczyć. - rzuciłam.
- Prepraszam co? - zapytała kobieta.
- Dobrze, że przepraszasz, ale to był rozkaz wypad z boiska.
Oczy Lady rozpłynęły furią, ale posłusznie zabrała swoją kościstą dupe, wbijając przy okazji miecz w piach. Wyjęłam go i rzuciłam Dawidowi, a sama wzięłam jeszcze jeden.
- Uczyłeś się podstaw dawno temu, ciekawe czy coś jeszcze pamiętasz.
Zaatakowała blondyna pierwsza, ale na swoje szczęście gość mnie zablokował.
- Wiki, a nie możemy pogadać?
- A będziesz gadał o nas?
- Tak, chcę cię odzyskać.
- To nie możemy.
Zaatakowałam drugi raz, wybijając mu miecz i łapiąc drugą ręką. Następnie kopniakiem zmusiłam go do klęknięcia. Przystawiałam mu na krzyż oba miecze do szyji. Liczyłam, że chłopka będzie przerażony, ale on spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ach moja groźna Wiki. Zawsze powalała mnie na kolana. Ile ja z tobą bitew na poduszki przegrałem. Gdybym tego wtedy nie zrobił, już bylibyśmy rok po ślubie. Tyle czasu minęło, ale ty się nie zmieniłaś...
Odsunęłam się.
- Przestań. Zmieniłam się i to bardzo. Jeśli masz zamiar wygadywać takie pierdoły to się do mnie nie zbliżaj. Jak będziesz chciał się czegoś dowiedzieć o życiu tu, to przyjdź.
Zawołałam jeszcze tygrysice i opuściłam poligon.***
Było już dawno po zmroku, a rzecz można że nawet środek nocy. Loki liczył, że jego Wiktoria jeszcze nie śpi, więc wybrał się aby ją odwiedzić.
W drodze do jej komnaty natknął się na jej białowlosą służkę Lilith. Dziewczyna mimo jasnej karnacji i tak pobladła na jego widok.
- Wiktoria jeszcze nie śpi? - spytał.
Dziewczyna uciekła gdzieś spojrzeniem, lecz posłusznie odpowiedziała.
- Nie, wasza wysokość.
- Dobrze, w takim razie pójdę do niej. Nie musisz już w nocy do niej zaglądać. Będzie zajęta. - bóg uśmiechnął się pod nosem.
Chciał odejść, ale służka go zatrzymała.
- Wasza wysokość, u Pani Wiktorii jest gość i prosiła, aby nikt jej nie przeszkadzał.
- Kto to taki, że aż nie wolno im przeszkadzać?
- To ten nowy Midgarczyk.
- Ten jej były jest u niej o tej godzinie? - Loki niespecjalnie podniósł głos.
- Tak, wasza wysokość.
Dziewczyna szybko się ukłoniła i uciekła. Mężczyzna spojrzał na drzwi komnaty na końcu korytarza. Jest późno w nocy, a ona jest tam z nim?! W komnacie, w której to powinien być z nią jej narzeczony. Nie ważne czy prawdziwy czy nie. Dlaczego na Odyna ona z rozmawia z tamtym. Bóg miał nadzieję, że tylko rozmawiają. Tak bardzo nie chciała tu tego człowieka, a teraz sobie z nim tam siedzi. Tak być nie nie może. Bóg bez namysłu podszedł pod drzwi, ale w ostatnim momencie zatrzymał się i nasłuchiwał. Usłyszał śmiech, jej śmiech.
- A rób co chcesz Wiki. Przecież mnie to nie obchodzi. - rzekł i wrócił do siebie
CZYTASZ
Daughter of Midgard
FanfictionDziennikarka z Polski wysłana do Asgardu, by tańczyć na stole i gonić owce?? Czyli jak zrobić z sb idiotkę w 5 min i wkurzyć boga? Kolejne ff o Lokim (spokojnie nie będzie to 50 twarzy Lokiego, choć to was pewnie zasmuci, niewyżyte kluski) xD