Rano usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Jeszcze nie! Błagam.
- Przyniosłam śniadanie. - odezwał się ciuchutki głos za drzwiami.
Moje nozdrza automatycznie zaczęły węszyć.
- Bekon? Wejdź!
Do komnaty weszła młoda dziewczyna w służbowym uniform. Miała ciemną karnację, fioletowe oczy i białe włosy. Białe nie siwe.
- Farbowane? - zapytałam podnosząc się.
- Nie rozumiem.
- Przecież to nie twój naturalny kolor i skąd masz soczewki? Można je gdzieś nabyć.
Dziewczyna trochę się zmieszana. Wyglądała tak niewinnie.
- Nie, ja tak wyglądam od urodzenia.
Zaczęłam się przeciągać niczym kotka. No dobra, miało to tak, bo bliżej mi do niezdarnego wieloryba, który próbuje się podrapać płetwami po plecach, niż do kotki.
-Czy książę Loki potowarzyszy mi przy śniadaniu tym razem? - zapytałam.
- Książę z samego rana wyjechał na polowanie, zapewne wróci wieczorem.
- O. - tylko tyle dałam radę wykrztusić. - Jak ci na imię?
- Lilith. Smacznego.
Powiedziała sztywno i wyszła szybko.
Szkoda tylko, że nie została ze mną pogadać.
Pół godziny później, no co jem powoli, za to jak spotkam kucharza to razem ze swoim żołądkiem mu podziękować.
Wybrałam fiołkową, rozkloszowaną suknie, z długim, szerokim od łokcia w dół rękawem. Do tego wianek z sztucznymi fiołkami, który miał trzymać włosy zasłaniające śliwę. Podeszłam do lustra.
- Wyglądam jak bym pochodziła z patologicznej rodziny. I dupa, faceta tu i tak nie znajdę. - powiedziałam i wyszłam z komnaty.
Niestety nie dane mi było cieszyć się samotnością długą, ponieważ od razu natknęłam się na Thora.
- Wikusia!!
- O nie...
Zanim zdążyłam uciec, osiłek porwał mnie w ramiona.
- Jak dobrze cię widzieć! - krzyknął mi prosto do ucha.
- Taa mam to samo, a teraz mógłbyś przestać dusić, bo cenny tlen nie dociera mi do płuc.
Zrobił to i dalej sie do mnie szczerzył jak dziecko. O ma przy sobie młot. Czy on go kiedykolwiek puszcza?
- Co ci się stało z okiem? - zapytał.
- Toczyłam walkę z szafą i przegrałam.
- To czemu nie pójdziesz do Lokiego, aby cię wyleczył?
- To on jest?
- Ciebie też okłamał. Ma zamiar cały dzień siedzieć w komnacie i czytać. Mój kochany, leniwy braciszek.
- Co za kłamca. Jeszcze zobaczy a mu zakładki do gardła wsadzę i drugą stroną wyciągne.
Wściekła ruszyłam w stronę jego komnaty. Jednak tam zatrzymali mnie straże.
- Jego wysokość jest na polowaniu.
- Taa, jasne. Otwierać.
Straże chwycili mnie pod ramiona, z zamiarem odciągnięcia mnie.
- O nie, znam swoje prawa. Jeśli mnie nie puścicie to oskarżę was o gwałt.
Ręcę natychmiast zniknęły z moich ramion.
- Otwórzcie drzwi.
- Ale my...
- Bo je wywarzę. - zaczęłam powoli odsuwać od drzwi.
Z bojowym krzykiem natarłam na drzwi, które na szczęście zniknęły za nim nabiłam sobie kolejnego guza. Nie ma to jak perswazjia.
Komnata Lokiego była ogromna ze szklaną kopułą, na której teraz widoczne było nocne niebo. Pewnie iluzja. Na środku stało ogromne niepościelone łóżko. Ciekawe czemu niepościelone...? Nie miejmy skojarzeń.
Rozejrzałam się po pokoju. Wszystkie ściaby były zapełnione regałami, które uginały się pod ciężarem książek. Wyjątkiem był fragment z mapą nieba i gwiazd, no i ogromna szafa. Weszłam po trzech złotych stopniach, na których było okrągłe łóżko i walnęłam się na nie.
- Czy nie mogę mieć chociaż jednego wolnego dnia bez ciebie? - odezwał się Loki.
- Okres ci się spóźnia, że takimi uwagami strzelasz?
Podniosłam się niechętnie do siadu tylko po to, aby zobaczyć nordyckiego boga bez koszulki. Tak, Loki od pasa w górę był nagi. No i nie był to zły widok. Blada, gładka skóra bez skazy aż raziła po oczach. Uwagę również przyciągają szerokie bary, umięśnione ramiona, zarys sześciopak, wystające kości udowe i ... Znów jestem czerwona jak burak.- Mogłabyś przestać już pożerać mnie wzrokiem. - dobiegł mnie głos z daleka.
Loki nie był chudzielcem za jakiego go brałam, do Thora jednak dużo mu brakuję, ale tu też jest na czym zawiesić wzrok.
- Wiki!
- Mówiłeś coś? - z trudem odwróciłam wzrok.
- Zadałem pytanie czy mam się ubrać? - nabijał się ze mnie.
- Świetny pomysł! Gdzie masz koszule?
Podeszłam do dużej, drewnianej szafy i wyjęłam granatową koszulę. Szybko, nie patrząc na niego, rzuciłam mu ją i odsunęłam się. On jednak stał i nic nie robił.
- Hmmm... Chyba zapomniałem jak to się robi.
- Nie pamiętasz jak się ubrać?
- Chyba będę musiał zostać tak jak jestem. - piekielna mina niewiniątka.
- Och, daj to.
Wzięłam od niego koszulę i poradziłam sobie z nią bez dotykania go, póki nie przyszedł czas na zapinanie guzików.
- Jesteś cała czerwona.
- Takie światło.
- Ale tu jest ciemno.
Opuszkami palców muskałam jego skórę. Chciało by się przejechać dłonią po tym brzuchu. Nie, kretynko! Nie wolno!
- Skąd wiedziałaś, że jestem w pałacu?- zapytał.
- Twój przystojny brat mi powiedział.
Loki prychnął i przewrócił oczami, zaraz jednak zlustrował mnie spojrzeniem. Przyjrzał się fioletowej sukni i wiankowi. Następnie zaczął się śmiać na całe gardło. Pierwszy raz nie był to śmiech, który mówi ci: zaraz umrzesz.
- I z czego rżysz? - zapytałam.
Ten złapał się się za brzuch i pokazał na moje oko. A no tak siniak. Najpierw mnie wyzywa, naśmiewa, każe się ubierać i jeszcze muszę mu pomóc w dotarciu na tron. Wzięłam rozmach i przyłożyłam mu z liścia pod wpływem emocji. Taki hiszpański plaskacz.
Uśmiech zniknął mu z twarzy, a zastąpił go wściekły grymas. Machnął dłońmi, a mnie odrzuciło z mocą i wylądowałam boleśnie na łóżku. Przez chwilę widziałam gwiazdki.
- Moja dupa... Za co to było?!
- Nie pozwalaj sobie. - zaczął groźnie - Następnym razem wylecisz przez okno.
- Dlatego, że ci przyłożyłam?
- Znieważyłaś mnie.
I co może tylko ja? Ale już o to nie zapytam.
- Mam dość! Wyjeżdżam!
Szybko wstałam, wyszłam i trzasnęłam drzwi. Wściekła podwinęłam rękawy sukni, a tam był napis.
Przeklęta więcej tego miejsca nie opuści. Tu jej grób pozostanie.
- Co to jest do cholery?!
Słowa zniknęły i pojawiły się następne.
Klątwa idiotko. Nie opuścisz Asgardu bez mojej zgody.
Bydlak, bydlak, bydlak.
Wyszłam na balkon. Na sąsiednim tarasie chełpił się ten bydlak. Wydałam z siebie krzyk pełen oburzenia, cop bardziej zabrzmiało jak:
- Arghhhh!
Zdążyłam jeszcze zobaczyć zdziwiona minę Odyna, który przechadzał się po ogrodach. No co, jestem człowiekiem, mogę byc dziwna.
Przyszła Lilith, moja prawa ręka, gdy akurat gdy pisałam o Lokim i jego pochodzeniu, a niech się świat dowie.
- Przyniosłam maść na siniaki, działa natychmiastowo.
- A jesteś moim uwielbieniem. - spojrzałam na górę jedzenia - Możesz zjesz ze mną?
- Wybacz, nie wolno mi.
- Dlaczego?
- Póki nikt mnie nie przyjmę na służbę, a pracuję w kuchni, nie mogę nawet ba Panią patrzeć.
- W takim razie przyjmuję cię pod moje skrzydła. Pomożesz mi ogarnąć cały ten bałagan. A teraz siadaj i ze mną zajadaj. I to jest rozkaz.
Oboje zaczęłyśmy się śmiać.
- Mogę się tu nauczyć walczyć? - zapytałam.
- Tak, Devrim nauczy każdego.
- W takim razie muszę go poznać.
CZYTASZ
Daughter of Midgard
Fiksi PenggemarDziennikarka z Polski wysłana do Asgardu, by tańczyć na stole i gonić owce?? Czyli jak zrobić z sb idiotkę w 5 min i wkurzyć boga? Kolejne ff o Lokim (spokojnie nie będzie to 50 twarzy Lokiego, choć to was pewnie zasmuci, niewyżyte kluski) xD