Pov Bucky
Obudził mnie głos Steva. Moja głowa leżała obok dłoni Y/N. Otworzyłem oczy i spojrzałem na blondyna. Dźwignąłem głowę. Przetarłem oczy, obróciłem głowę wokoło aby rozgrzać mięśnie.
-Wyjdź z stąd, nie odstępujesz jej od trzech dni, jesteś wykończony. Musisz coś zjeść, masz. - powiedział podając mi drożdżówkę z moimi ulubionym nadzieniem.
-Dzięki- odpowiedziałem przyjacielowi. - Chce być przy niej kiedy się obudzi-spojrzałem na nią a potem znowu na kapitana. Na co ten pokiwał twierdząco głową i wyszedł przez szklane drzwi. Ponownie spojrzałem na dziewczynę. Jest piękna pomyślałem przepiękna...
Podniosłem się z siedzenia i ucałowałem ją w czoło. Popatrzyłem na jej zamknięte oczy, policzki, brwi, usta... Mierzyłem wzrokiem każdy milimetr jej cery. Po chwili patrzenia na nią, usiadłem.
-Proszę obudź się... proszę...ja-a potrzebuję ciebie, aby być sobą...jako jedyna mnie zrozumiałaś i nie uciekłaś, nie przestraszyłaś się... -wyznałem, chociaż pewnie mnie nie słyszała, ale mam to w dupie. W głębi serca miałem nadzieje, że mnie usłyszy.
Chwyciłem jej dłoń, splotłem nasze palce razem.- Będzie dobrze -wyszeptałem, ściskając ją mocniej za rękę. Chciałem już rozłączyć nasze dłonie gdy poczułem ścisk, w dłoni. Spojrzałem na nią. Nie mogłem wierzyć w to co przed sekund zobaczyłem. Ona ściskała, moją dłoń.... Boże...ONA ŚCISKAŁA MOJĄ DŁOŃ. Momentalnie odwróciłem wzrok od naszych splecionych rąk i przeniosłem go na jej twarz. Jej oczy znowu były otwarte. Uśmiechała się do mnie.
-Cześć Bucky...-powiedziała ochrypłym głosem, nadal się uśmiechała- Czy nikomu nic się nie stało? I co z tesseraktem?-zapytała. Nie zważając na to co mówiła przytuliłem ją. Po prostu ją przytuliłem. Tak cholernie mi tego brakowało. Zapomniałem jak to mieć drugą osobę w swoich ramionach. Wtuliłem swoją twarz w jaj włosy. Kątem oka dostrzegłem zdziwienie na jej twarzy, ale po chwili ustąpiło ono uśmiechowi. Y/N objęła mnie swoimi ramionami. Czułem się jak w niebie
-Nie rób tak nigdy więcej- wyszeptałem do jej ucha. W tym momencie miałem ochotę skakać i płakać z szczęścia. Dawno się tak nie czułem. -Obiecujesz?- dodałem mówiąc jak pięcioletnie dziecko, na co zachichotała. -Obiecuje -odszeptała wtulając się we mnie jeszcze bardziej. Chciałbym aby ta chwila trwałą wiecznie. Zatopiłem się w marzeniach. Ale co piękne nigdy nie trwa wiecznie. Szklane drzwi otworzyły się i weszli przez nie lekarze z Fury'm na czele. Odsunąłem się od Y/N, a ona zdjęła swoje ręce z moich pleców.
POV Y/N
Zamknęłam oczy, moje powieki były tak ciężkie. Odpłynęłam. Przebudziłam się w ogromnej ciemnej przestrzeni wypełnionej wodą. Rozejrzałam się. Zauważyłam dwie postacie. Ciemnowłosą kobietę i mężczyznę. Stąpałam po wodzie w ich stronę. Zobaczyłam parę stojącą nad dziecięcym łóżeczkiem. Małżeństwo bawiło się z dzieckiem. Usłyszałam śmiech dziecka. Kiedy byłam już przy nich, kobieta trzymała dziecko w swoich ramionach, a mężczyzna obejmował ją i pocałował oboje w czoło. Rozpoznałam ową parę, byli to moi rodzice. A to dziecko.... to ja. Popatrzyłam na małą siebie. Wyciągałam moje małe rączki w stronę mojej rodzicielki.
Kiedy chciałam dotknąć moich rodziców rozpłynęli się. Zrobiłam krok w tył. Moje serce zaczęło szybciej bić.
-Mamo!- krzyknęłam, ale nikt nie odpowiedział. Po chwili znowu ich zobaczyła ale tym razem klęczących. Mała ja robiąca małe pierwsze kroki, w ich stronę. Chciałam znowu podejść do nich, ale zanim to uczyniłam zniknęło, a pojawiło się nowe. Tym razem gdy miałam 5 lat. Wtedy pierwszy raz użyłam moich mocy. Pamiętam ten moment. Mój kot wdrapał się na drzewo i nie mógł zejść. Użyłam mocy aby go ściągnąć. Udało się. Kot był już w moich ramionach i mruczał z wdzięcznością. Moi rodzice wtedy to zauważyli. I Puff kolejna scena zniknęła, a niedaleko niej pojawiła się kolejna. Moje domowe szkolenie przez mamę. Z jej rąk wydobyły się iskierki ognia. Po chwili znikły, a na ich miejscu pojawiły się krople wody. A potem malutkie tornado. Obróciła rękę do dołu, i ku jej dłoni wyrosły pnącza. Widziałam w swoich oczach iskierki zachwytu. To po niej odziedziczałam, zdolność opanowania żywiołów. Mała ja chciała zrobić to samo, ale nie udało się. Po tym scena rozpłynęła się. Po niej pojawiało się wiele scen z moich treningów z mamą i z tatą. Po ojczulku odziedziczyłam natomiast telekinezę. Ujrzałam scenę gdy spędzałam z nim czas. Uczył mnie jak ją opanować. Przez przypadek zamiast unieść kamienia uniosłam pobliskie ogromne drzewo. Uniosłam je na wysokość 5 metrów i upuściłam na swoje miejsce. Tego dnia tata był ze mnie taki dumny. To tym zdarzeniu zabrał mnie na lody. Na to wspomnienie uśmiechnęłam się pod nosem. Kolejne sceny z mojego dzieciństwa z rodzicami pojawiały się i znikały. Uśmiechałam się cały czas kiedy widziałam twarze moich rodziców. Kochałam ich nad życie. -Jesteś potężna córeczko. Jest to niesamowite jak i niebezpieczne.
-Czyli moje moce są złe?
-Nie są, ale mogą jak użyjesz ich w złym celu.
-Nigdy nie użyje ich w złym celu.-odpowiedziałam przytulając się do rodziców.-Kocham was.
-My też cię kochamy- w tym momencie pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. My też cie kochamy.
Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. I żeby więcej scen się nie pojawiało. Myliłam się. Ta ukochana scena znikła i zastąpiła ją scena z mojego porwania. Pojawiła się scena. Bałam się teraz i wtedy, zobaczyłam martwe ciała rodziców. Poczułam ogromny ból. Upadłam na kolana. W oczach, zebrały się łzy. Krzyk i płacz, emocje które były we mnie, teraźniejszej jak i ze sceny. Po chwili zdarzenie rozpłynęło się, a na jego miejscu pojawiły się nowe. Nadal działo się to samo. Sceny z mojego szkolenia w HYDRZE, pierwsze zabójstwo...to przeminęło przed moimi oczami
Momenty z życia w Hydrze. Całe 8 lat. W tym momencie miałam ochotę umrzeć. Nieopstrzenie obok mojej ręki znikąd wyłonił się sztylet. Już miałam wykonać cios w brzuch, gdy usłyszałam czyjś głos. Był to aksamitny, niski, męski głos. -Proszę obudź się... proszę...ja-a potrzebuję ciebie, aby być sobą...jako jedyna mnie zrozumiałaś i nie uciekłaś, nie przestraszyłaś się.-usłyszałam.- Będzie dobrze. Rozpoznałam go był to głos Bucky'ego.
Po tym co usłyszałam odrzuciłam sztylet Miałam dla kogo żyć. Dla niego. Dla moich przyjaciół. Nie mogłam się tak szybko poddać. Jego głos uspokoił mnie. Spojrzałam przed siebie, zobaczyłam moment w którym poznałam bruneta. Poczułam motylki. Potem nasze pierwsze spotkanie, oraz kiedy wbiegliśmy razem do siedziby T.A.R.C.Z.Y trzymając się za ręce. Moment w którym szepnął Uważaj na siebie, oraz gdy trzymał mnie w swoich objęciach zakrwawioną.
Zapragnęłam go przytulić i znowu zobaczyć, podziękować mu. Zamknęłam oczy i pomyślałam o nim. Otworzyłam oczy, oślepiło mnie białe rażące światło, znowu zamknęłam. Po chwili wzrok przyzwyczaił się do światła. Zobaczyłam go. Trzymał moją rękę, ścisnęłam jego dłoń. Momentalnie oczy bruneta skierowały się na mnie. Nasze oczy się spotkały, uśmiechnęłam się do niego. Cześć Bucky...- powiedziałam ochrypłym głosem. Nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie swoimi nieziemskimi szarymi oczami. -Czy nikomu nic się nie stało? I co z tesseraktem?- zapytałam. A ten nie zważając na moje słowa chwycił mnie w swoje ramiona. Na początku zdziwiłam się, ale potem znowu się uśmiechnęłam. Wtulił twarz w moje włosy. Poczułam przyjemny dreszcz. Przebiegł całe moje ciało. Czułam się jak w niebie. Objęłam go swoimi ramionami.
-Nie rób tak nigdy więcej- wyszeptał do mojego ucha. -Obiecujesz?- dodał mówiąc i zachowując się jak pięcioletnie dziecko. Zaśmiałam się na jego wypowiedź. -Obiecuje- odpowiedziałam, wtulając się mocniej w tors bruneta. Jego mięśnie były twarde, ale o dziwo wygodne. W tej chwili nie wiem co jest lepsze, obejmować kogoś czy być obejmowanym. Brakowało mi tego. Chciałam aby tak chwila trwała wiecznie. Chyba on też tak myślał.
Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi do sali. Bucky odsunął się ode mnie, a ja zdjęłam ramiona z niego. Zobaczyłam jak do sali wchodzą lekarze na czele z Nick'em.
-------------------------------------------------------------------------
Oto kolejny rozdział. Następny niedługo się pojawi. Dziękuje za wszystkie gwiazdki! Dają mi naprawdę dużo motywacji, do dalszego pisania.
Miłego dnia/wieczoru/nocy!!
Dziękuje za przeczytanie!!
<3
CZYTASZ
Only you //Bucky Barnes
Teen FictionY/N w bardzo młodym wieku straciła swoich rodziców. Pracuje jako agenta T.A.R.C.Z.Y . Pewnego dnia wchodzi do budynku i otrzymuje od Nika Fury 'ego pewną propozycje, która zmienia jej życie o 360* stopni.