~Rozdział 5~

322 15 1
                                    

Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam rozciągając się lekko, podeszłam do drzwi  i je otworzyłam. Zobaczyłam w nich mężczyznę w opasce na oku.Był to Nick.

-Witaj-powiedziałam lekko ziewając.

-Cześć-powiedział Nick-Odsuń się, oni pomogą ci wynieść kartony, nie przejmuj się już wszystko zostawiłem zawiozą wszystkie rzeczy na miejsce. Nie musisz dziękować-dodał Fury.

Nagle zaczęli wychodzić mężczyźni. Przesunęłam się.Jeden po drugim zaczęli wynosić kartony.

-Dzięki, Fury-powiedział patrząc na niego z wdzięcznością.

-Powiedziałem coś, a teraz ruszaj dupę i jedź ze mną do siedziby.-Poszłam za  nim.Wsiadłam do swojego samochodu a on do swojego. Oboje ruszyliśmy w stronę bazy.

                                                                                          ***

-Witaj w Avengers Tower- przywitał mnie radośnie Sam kiedy dotarłam na miejsce- Goście od przeprowadzki właśnie wnieśli rzeczy.Choć oprowadzę cię-dodał ciągnąć mnie za rękę w stronę korytarzu.Był on ogromny.

Weszliśmy do salonu.Była w nim kanapa, ze skóry.Duży telewizor, stolik na kawę, mały kominek oraz wiele innych rzeczy.Nie no nie powiem Stark się postarał.Potem pokazał mi kuchnię. połączoną z jadalnią.Miała rozległy blat kuchenny z wyspą po środku, a wokół niej były krzesła.Trochę dalej znajdował się stół, przy którym mogło się zmieścić około  20 osób. Wszystko było bardzo eleganckie. Dalej pokazał mi łazienkę. Jak się domyśliłam duża.Dużo zdobień. Po obejrzeniu całego dołu, poszliśmy na górę po schodach.  Na górze znajdowały się sypialnie.

-To jest sypialnia Steve'a, Natashy, a to moja- mówił - .A to jest twoja- powiedział Sam wskazując ręką na brązowe drzwi.

-Czyj to pokój? -powiedziałam wskazując ręką na drzwi po mojej lewej.

-Twoim sąsiadem jest BUcKy BArnEs  mhmmm-  wykrzywił swoje usta w uśmieszek:

-Przestań- krzyknęłam zadziornie- To TYLKO kawa, nic więcej! Chcę go poznać, jak wszystkich w drużynie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przestań- krzyknęłam zadziornie- To TYLKO kawa, nic więcej! Chcę go poznać, jak wszystkich w drużynie.

-Tak, tak oczywiście, mhm już ci wieże

Na jego wypowiedź przewróciłam teatralnie oczami.Nagle z pokoju po lewej wyszedł jego właściciel.

-Możesz w końcu przestać drze........heeej Y/N, co tam? już się przeprowadziłaś?- powiedział zawstydzony.

-Hej, właśnie przyjechałam i Sam mnie oprowadza po siedzibie- powiedziałam zerkając na Sama.

-To jak będzie z tą kawą? Może być o 13?

-Dobrze, pasuje mi.- powiedziałam uśmiechając się do niego.

-Ok, pomóc ci się  rozpakować?

-Wiesz... wolałabym sama to  zrobić.

-A.. ok. dobrze..

-Nie powiedziałam nie - powiedziałam, na co brunet się uśmiechną.

-Zawołaj mnie jak będziesz potrzebować pomocy.-powiedział i wszedł z powrotem do swojego pokoju.

-Zależy mu-wyszeptał mi do ucha Sam.

- Zamknij się , a teraz idę się rozpakować, dziękuje za oprowadzenie- obróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju. Usłyszałam za sobą śmiech. Zatrzasnełam za sobą drzwi.

Po wejściu do środka zobaczyłam wielkie łóżko, a wokół niego pełno kartonów. Wielką szafę, komodę, biurko, szafki nocne po obu stronach łóżka, telewizor. Zobaczyłam, też że mam własną łazienkę. Weszłam do niej. Była piękna. Zaczęłam się rozpakowywać.

Został mi tylko karton. Gdy miałam  już sięgać po niego, usłyszałam za sobą męski głos.

-Ej, czekaj pomogę ci- podszedł do mnie i chwycił karton, położył go na łóżku. Był to Bucky.

-Wiesz, że nie musiałeś tego robić. Mam moce mogłam to sama zrobić.

-Wiem, ale to już robiłem-uśmiechną się. Brunet miał na sobie biały podkoszulek który podkreślał każdy jego mięsień.Włosy miał spięte w kitkę z tyłu głowy.Parę pasemek wydostało się spod gumki.

- Pomóc ci w czymś jeszcze- zagadnął

-Nie, nie trzeba został tylko ten jeden karton, dam sobie radę- powiedziałam, na co brunet lekko zesmutniał- nie martw się przecież za chwilę idziemy razem na kawę - chciałam poprawić mu humor. Udało się. Bucky usłyszawszy to uśmiechną się i kierował się właśnie w stronę drzwi.

-Będę czekać na ciebie na dole o 13. Do zobaczenia- powiedział i wyszedł.

Spojrzałam na telefon była 12:30. Nie wiedziałam, że aż tyle czasu zajęła mi przeprowadzka. Czym prędzej podeszłam do szafy i ją otworzyłam.Zaczęłam szukać jakieś ładnej sukienki.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział. Następny pojawi się za parę dni, albo jak będę miała wenę.Chcę aby następny rozdział był dopracowany. Miłego dnia/wieczoru/nocy!

Dziękuje za przeczytanie!


                                                                                      <3

Only you //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz