~Rozdział 9~

301 16 4
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Dzisiaj mieliśmy się wkraść do bazy HYDRY. Wstałam wzięłam szybki prysznic, który pomógł uspokoić moje nerwy. Zawsze lekki stres, który towarzyszył mi podczas wykonywania misji. Tym razem miałam wykraść tesserakt. Niebieską świecącą kostkę, nie z tej ziemi. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam mój obcisły czarny strój.Ma on wiele kieszeni, w których mogę przechowywać broń wszelkiego rodzaju. Wspięłam włosy w ciasną kitkę i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam z szafki małą walizkę, którą dostałam od Fury'ego, kiedy zaczęłam pracować w T.A.R.C.Z.Y. Znajdowała się tam broń,począwszy od pistoletów, noży do granatów. Wyjęłam z niej pistolet i wsunęłam za pasek.Tak samo zrobiłam z moim ulubionym sztyletem. Wsunęłam go koło uda. Zrobiłam tak jeszcze z nożem, ale wsadziłam go koło kostki.Wzięłam jeszcze parę granatów. Wiem, że nie musiałam tego wszystkiego mieć przy sobie, bo mam super moce. Ale zawsze wolałam być  przygotowana,tak na wszelki wypadek, gdyby organizacja miała coś przeciwko moim mocą. Przezorny zawsze ubezpieczony- to jedno z wielu moich mott życiowych. Tak przygotowana wyszłam z pokoju i poszłam do drużyny, która już na mnie czekała.

Zeszłam na dół i zobaczyłam Mścicieli jedzących śniadanie.-Cześć- powiedziałam i podeszłam do szafki by wyciągnąć z niej  miskę. Nasypałam do niej płatków i zalałam mlekiem. Zaczęłam je jeść. Po zjedzeniu śniadania, wszyscy poszli w stronę hangaru. Już po chwili wszyscy siedzieliśmy w odrzutowcu, słuchając jak kapitan ponownie objaśnia plan i Starka dogryzającego mu.

***

Wylądowaliśmy w pobliżu bazy. - Wszyscy wiedzą co mają robić?- zapytał kapitan, na co wszyscy skinęli głową. Pierwszy oddział ruszył w stronę drugiego wejścia, a za nim wyleciał drugi. I w końcu ja. Gdy wychodziłam z odrzutowca usłyszałam jak ktoś do mnie szepcze.

-Uważaj na siebie- wyszeptał Bucky za moich pleców i wyszedł z odrzutowca. Moje ciało spięło się, pojawiły się lekkie dreszcze. Było to dziwne nigdy tak na niego nie reagowałam, ani na nikogo innego. 

A może ci się podoba?

Zamknij się, zjebany głosie w głowie. Nie myśląc już o tym wyszłam z odrzutowca dołączając do moich towarzyszy. Biegliśmy w stronę głównego  wejścia.

Byliśmy na miejscu jako że biliśmy w górach, wokół było pełno śniegu,na ziemi i w powietrzu.Skradaliśmy we troje do wrót. Zobaczyliśmy dwóch strażników.A nad nimi kamery,utworzyłam małą ognistą kulę i rzuciłam, tak aby żaden z nich nie zauważył w kamerę. Po niej nie zostało już nic. Następni zajęłam się strażnikami. Użyłam moich mocy,aby unieść śnieg w powietrze i zaczęłam nim poruszać przed ich oczami, aby nie mogli nas zobaczyć.  Wtedy do akcji wkroczyła Natasha i Bucky. Podbiegli do nich i zaczęli z nimi walczyć. Brunet walną jednego swoją metalową ręką, a ten jak słup runą na ziemie nieprzytomny. Rudowłosa kopnęła mężczyznę w klatkę piersiową, który walną z całej siły w metalową ścianę i padł na ziemie jak jego poprzednik. Nieźle im poszło, pomyślałam. Przyłożyliśmy dłoń jednego z nich do czytnika. Wrota otworzyły się i weszliśmy do środka. Biegliśmy korytarzem, rozkładając bomby wszędzie gdzie popadnie. Dobiegliśmy do końca korytarza i weszliśmy do windy.Zjechaliśmy na odpowiednie piętro. Drzwi do windy się otworzyły. Przed nami stanęło pięć agentów HYDRY. Ci od razu zaczęli do nas strzelać. W mgnieniu oka utworzyłam wodną tarczę, która zatrzymała pociski. Odwróciłam bieg wody i pociski wystrzeliły w stronę właścicieli. Padli oni martwi na ziemie.

-Wow...-powiedział cicho brunet,

-Dzięki-powiedziałam i odwróciłam głowę w jego, Uśmiechnęłam się do niego, odpowiedział mi tym samym.

-Koniec tych czułości, mamy zadanie do wykonania- powiedziała Wdowa.Odwróciłam głowę i ruszyłam za nią. Ledwo przeszliśmy metr, agenci wybiegli nam na powitanie. Było ich z dwudziestu. Wystrzeliłam w nich kulę ognia załatwiając pięciu. W tym czasie brunet został wyciągnięty do ściany przez troje posłańców HYDRY. Jeden z nich już miał wykonać ostateczny cios nożem, gdy uniosłam go w powietrze, zaczęłam odbierać mu powietrze z płuc. Gdy zaczął się dusić ,rzuciłam go o równoległą ścianę. Z pozostałymi dwoma zrobiłam to samo.

Only you //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz