Starzy Przyjaciele
Na co dzień udawała silną i niezależną osobę która wspaniale radzi sobie ze wszystkim. Jednak prawda była zupełnie inna i o wiele bardziej przykra. Borykała się z każdym swoim problemem co noc i nie chodziło tylko o jej pobyt na innej planecie. Każdej nocy jak zapewne niejedno z was rozmyślała o tym jak się tu znalazła i dlaczego się tu znalazła. Jej głowę przytłaczały myśli o jej ojcu i o...matce. Nienawiści jaką do nież żywiła nie wynikała z jednorazowej kłótni czy zachowania rodzicielki w codziennym życiu. Nienawiść ta brała się z niepojętego czynu który uszedł jej na sucho dzięki reputacji i pieniądzom.
Morty szedł na dół zjeść śniadanie, a Summer już czekała na niego w drzwiach. Siedziała przy stole gapiąc się w swój smartfon nie zwracając uwagi na chłopaka. Morty usiadł i zaczął spożywać swoje płatki z mlekiem.
- Na co się tak gapisz - powiedziała złośliwie
- Na nic Summer, przecież patrzę w swój talerz - zmarszczył brew - Wszystko w porządku Summer? - zapytał zmartwiony zachowaniem swojej siostry
- Ja...- Summer już nie wytrzymała i z jej oczu poleciały łzy. Morty położył rękę na jej ramieniu na co dziewczyna zaczęła płakać bardziej - Mam dość Morty. Dlaczego wy mi to robicie? Eva i ja świetnie się dogadywałyśmy ale oczywiście jak zawsze wszystko musicie zepsuć. Ty i dziadek Rick, zabraliście mi ją. Cały czas próbuję udowodnić jej swoją wartość ale czym dla niej jest impreza i spędzanie czasu ze mną kiedy może polecieć z Rickiem do innej galaktyki.
- R-rany Summer nie wiedziałem, że aż tak ci zależy. Wiesz nie przejmuj się tak przecież możesz latać na przygody z nami tak jak kiedyś - powiedział Morty usiłując pocieszyć siostrę
- Nie musisz mi niczego udowadniać Summer - powiedziała Eva podchodząc do dziewczyny
- Ev? Przepraszam ja nie chciałam cię tak obgadywać za plecami, to nie tak jak myślisz
- Summer już spokojnie nic się nie stało. To ja cię przepraszam ale dobrze wiesz, że nie interesują mnie twoje libacje alkoholowe. Jeżeli chcesz spędzać ze mną czas to najzwyczajniej o to poproś albo no nie wiem na przykład pojedź z nami na przygodę. Nie musisz nikomu nic udowadniać, pamiętaj. No chyba, że złapie cię policja i będziesz podejrzana - dodała i podeszła przytulić Summer. Wmawiała sobie, że ten gest był jej potrzebny do zachowania swoich pozorów ale w głębi dobrze wiedziała, że bardzo chciała pocieszyć dziewczynę
- Ev! Dawaj tutaj - krzyknął cały podekscytowany Rick wychylając się z garażu - nie uwierzysz co udało mi się zrobić!
- Już idę poczekaj chwilę - powiedziała zirytowana zachowaniem mężczyzny. Chciała pożegnać Summer i Mortyego ale Rick widocznie nie miał na to czasu więc chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą do garażu. Eva tylko szybko machnęła ręką i wparowała z nim do środka - Rany naprawdę jesteś niecierpliwy - stwierdziła pocierając nadgarstek
- Ta lepiej teraz słuchaj tego t-to ccco robi*bee*łaś teraz jest niesamowicie nieistotne w porównaniu z moim odkryciem - grzebał za czymś na blacie aż wyciągnął mały kluczyk, który umieścił w dziurze pod swoimi stopami. Przekręcił go co spowodowało chwilowy wstrząs po którym jej oczom ukazały się schody do...lochu?
- Trzymałeś ten klucz tak o na biurku wśród rupieci? Jebany klucz do jebanego lochu - westchnęła i zeszła na dół
- Ci ograniczeni...ludzie, tak właśnie o to mi chodziło, o ludzi. O-oni nie mają tak ścisłych mózgów dla nich dostanie się tutaj byłoby największą zagadką - tłumaczył Rick wciskając na konsoli jakieś kolorowe guziczki. Nagle jej oczom ukazały się jaja kosmity wiszące na metalowym pręcie. Jednak coś było z nimi nie tak zdawało jej się, że świecą mimo znacznej ciemności.
CZYTASZ
Rick i Morty: Piąte koło u wozu
FanfictionJej nudne życie pełne rutyny wypełniała kawa i brak snu. Pewnej zwyczajnej nocy nadzwyczajna siła odwiedziła jej ogródek. Okrągły zielony portal mienił się na samym środku zapraszając ją do środka. Powoli przełożyła jedną rękę przez dziwną materię a...