Początek i koniec to podobne słowa
Widziała jak mężczyzna leży oparty o ścianę szybu wentylacyjnego i powoli odchodzi z tego świata. Nie mogła na to pozwolić, na pewno nie teraz i nie w ten sposób. Chwyciła go pod ramię i podniosła na równe nogi. Dasz radę Rick nie możemy się teraz poddać słyszysz nie rób mi tego idioto - mówiła do niego ale tak naprawdę podnosiła się na duchu. Słyszała jak serce bije jej mocniej od całego stresu ale adrenalina pchała ją do przodu i nie dawała jej opaść z sił. Kurczowo trzymała towarzysza przy sobie i zerkała czy jeszcze kontaktuje co chwilę mówiąc coś do niego lecz wciąż nie dostawała odpowiedzi. Weszli na dach, a podmuch wiatru momentalnie dał im znać, że ta przeprawa nie będzie najłatwiejsza. Widziała jak Morty i Summer starają się wyplenić rządową armię co dodało jej trochę otuchy. Skoro oni walczyli do upadłego ona sama nie mogła się poddać widząc ich walczących ramię w ramię. Podrzuciła zsuwającego jej się Ricka i zaczęła zastanawiać się nad planem bezpiecznego zejścia na dół. Nie mogła wiele ryzykować patrząc w jakim stanie jest mężczyzna. Postanowiła, że delikatnie spuści go po linie i sama bezpiecznie ześlizgnie się za nim nie robiąc zbytniego hałasu. Nie czekając długo położyła go na ziemi i owinęła wokół niego linę starannie zaciskając węzeł. Gdyby nie jej robotyczne kończyny pewnie już dawno puściłaby sznur. Rick już leżał otumaniony na dole więc Ev chwyciła się i powoli zeszła w dół nie depcząc przy tym mężczyzny. Odplątała węzeł i podniosła go znów na nogi uważnie obserwując jego stan. Wyglądał na mocno poobijanego ale nie od walki, ręce i nogi miał w siniakach i drobnych zadrapaniach. Eva poprawiła jego postawę i zaczęła nieść go do wehikułu.
- Summer!! Morty!! Zróbcie drogę! - krzyknęła do swoich kompanów po czym wyjęła pistolet z kabury.
Ciężko było jej trzymać gnata w jednej i na dodatek lewej ręce ale musiała się też jakoś bronić. Strzelanie szło jej najlepiej z wszystkiego mimo, że zanim trafiła pod dach Smithów nigdy wcześniej nie obchodziła się z bronią. Krótkie szkolenie Ricka zrobiło z niej snajperkę jakich mało w dodatku była w stanie obsłużyć praktycznie każdą broń we wszechświecie. Zamyśliła się trochę ale z transu wyrwała ją Summer.
- Eva!!! Ev! Szybko dawaj nie mamy czasu na załamki pakujcie się do tyłu! - dziewczyna usiłowała wybudzić Ev z transu
- Jasne, tak już się zbieramy - nagle ożyła i zdała sobie sprawę z powagi sytuacji - Morty wskakuj za stery dzisiaj ty prowadzisz - rzuciła chłopakowi pewne siebie spojrzenie które dodało mu otuchy - Musisz nas stąd zabrać, jasne? Gdzieś gdzie jest bezpiecznie
- Morty wiesz gdzie lecimy - Summer rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie
Wznieśli się w górę i z niesamowitą prędkością ruszyli przed siebie. Morty dobrze wiedział co robi bo już nie raz się tam chowali więc ustawił kurs na Dwarf Terrace-9. Ev położyła Ricka na tylnej kanapie oglądając jego rany i sprawdzając puls. Widziała, że ewidentnie nie wdał się w żadną bójkę był jedynie porządnie poturbowany. Jego ręce były całe w siniakach i zadrapaniach, niektóre z nich były na tyle mocne, że leciała z nich krew. Najgorzej było z jego głową choć gdyby nie ulepszenia które w sobie miał zapewne nie wyszedłby z tego w jednym kawałku. Widać było, że uderzenie mocno naruszyło jego głowę co spowodowało lekką utratę kontaktu ze światem rzeczywistym. Eva chwyciła za wodę utlenioną i zaczęła polewać rany z których sączyła się krew, a po kontakcie z wodą toczyła się obfita piana. Rick tylko jęczał z bólu ale jego ciało jakby się nie sprzeciwiało i zostawało spokojne. Zdjęła mu fartuch żeby lepiej opatrzyć rany na rękach, chwyciła za bandaż i zaczęła owijać jego ręce starannie od barków aż po nadgarstki powtarzając czynność na drugiej ręce. Schłodziła mokrą szmatkę którą odzyskała z jakiś pierdół na podłodzę i połozyła na jego czole po czym przeszła do dalszego opatrywania mężczyzny. Na jego udzie widać było straszne wgłębienie które sięgało aż po kości i stalowe komponenty, rana strasznie się jątrzyła. Summer podała jej igłę i nić wskazując na otwarte cięcie w nodzę dziadka. Eva wzięła głęboki wdech i zadecydowała, że zaszyje Ricka żywcem mimo wyraźnego obrzydzenia na twarzy. Nigdy wcześniej tego nie robiła ale widziała to mnóstwo razy na filmach musiała improwizować nie było czasu na wybrzydzanie. Wbiła się w skórę i poczuła jak jej ręka trzęsie się zamieniając w galaretę. Potrząsnęła głową i odetchnęła gotowa na kolejne wbicie narzędzia w tkankę jego uda. Dalej szło już gładko kiedy wbiła igłę w trzecie miejsce i zacisnęła pierwszy splot. Odcięła nić i ponownie polała ranę wodą utlenioną na co Rick lekko spiął udo i cicho stęknął. Ev przetarła spocone czoło i oddała sprzęt Summer po czym usiadła obok leżącego kaleki.
CZYTASZ
Rick i Morty: Piąte koło u wozu
FanfictionJej nudne życie pełne rutyny wypełniała kawa i brak snu. Pewnej zwyczajnej nocy nadzwyczajna siła odwiedziła jej ogródek. Okrągły zielony portal mienił się na samym środku zapraszając ją do środka. Powoli przełożyła jedną rękę przez dziwną materię a...