Epizod 19

13 1 0
                                    

Bezkresna podróż

Nie wiedziała czy to był kurwa żart czy sen ale wiedziała jedno, kamienia już tam nie było. Najgorsze było to, że ich wspaniały kamyczek był już od dawna w rękach rządu. No może nie od tak dawna ale sam fakt, że rząd był krok przed nimi zbierał ją na wymioty. Rick leżał na krześle obok chrapiąc jak stary dziad, którym w zasadzie był ale powiedzmy, że jak pijany stary dziad. Eva sama nie miała zielonego pojęcia gdzie ma się udać ale zamierzała spożytkować swoje ostatnie dni najlepiej jak potrafiła, a jedyne co przychodziło jej do głowy to strzelenie sobie jakiegoś porządnego drina. Przypomniała sobie jak oglądała w telewizji Rupaul's Drag Race i zamarzył jej się bar w którym byłby występ jakiejś pięknej Drag queen ale na Ziemię na pewno nie mogła teraz wrócić. Trochę na jej lewo pojawiła się piękna purpurowa planeta która zdawała się błyszczeć na wszystkie kolory tęczy. Spojrzała na ekran umieszczony tuż nad radiem zauważając, że komputer nie wykrywa na niej nic groźnego. Postanowiła poszukać tam czegoś dla siebie i oczywiście również dla towarzysza jej drogi przez mękę, który zdawał się nie być nad wyraz wybredny. Wylądowała na głównej ulicy opustoszałego miasteczka kierując się prosto przed siebie. Rozglądała się za czymś ciekawym i wyróżniającym ale wszystko zdawało się być szare ponure i opuszczone, już miała się poddać kiedy w oddali zauważyła migający napis "U Homoproncia". Nie dało się ukryć, że nazwa była dosyć nadzwyczajna i nie poddająca pod wątpliwość tego czym to właśnie miejsce było. Obudziła jeszcze drzemiącego Ricka który wstał na równe nogi i momentalnie przyjął do wiadomości, że impreza przeniosła się do gejowskiego baru. Szła lekko podpierając kompana aż dotarli pod drzwi klubu, kiedy już miała przejść przez próg i udać się w stronę baru została zatrzymana przez mocny nacisk na jej brzuchu. Spojrzała w górę, a nad swoją głową ujrzałą rosłego mężczyznę z groźną miną.

- Przykro mi ale pań nie wpuszczamy - odezwał się oschle

- Nie widzę tu żadnych pań koleżko więc lepiej nas przepuść - postawiła Ricka w przejściu już na własnych nogach

- Proszę nie kazać mi się powtarzać, taki mamy kodeks. Kolega wejdzie ale pani będzie musiała zaczekać na zewnątrz - stanął blokując jej drogę do przyjaciela, a zarazem do środka budynku

- Dobrze ale proszę go pilnować dopóki tu nie wrócę - odparła grzecznie i udała się na tyły budynku

Nie mogła nic poradzić na to, że ochroniarz nie chciał jej tam wpuścić ale Eva nie dawała się tak łatwo usunąć z drogi. Sztuka przebierania i grania wszelkich ról to było coś w czym była najlepsza. Postanowiła to wykorzystać raz jeszcze, ten jeden ostatni raz skorzystać z najlepszego talentu jaki miała w swoich rękach. Chwyciła jedną ręką swoje długie rude włosy, a z drugiej robotycznej ręki wyciągnęła nożyczki. W końcu się na coś przydały przynajmniej ten ostatni raz kiedy właśnie jej kobiecość wisiała na włosku. Miała się pozbyć czegoś co całe życie wypierała z siebie jak tylko mogła, a jednak kiedy pozbycie się najbardziej kobiecej części jaką miała było na wyciągnięcie ręki od razu się zawahała. Teraz już nie było odwrotu, a może właśnie tego potrzebowała. Musiała pozbyć się wszystkiego co czyniło ją kobietą żeby zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nieważne jak się ubiera czy jak wygląda to ona decyduje o tym kim jest. Poleciała pierwsza kępa gęstych rudych włosów, a za nią kolejna opadła na ziemi brudząc się fioletowym błotem. Spojrzała w lusterko pojazdu stojącego obok i ujrzała się po raz pierwszy w fryzurze która miała odebrać jej cząstkę kobiecości, a wydawała się dodawać jej siły i piękna. Podeszła do ochroniarza spojrzała mu prosto w oczy i bez wahania weszła do środka. Widać było, że nie jest facetem ani trochę ale nikt nie mógł jej kazać udowadniać kim tak naprawdę jest. Podeszła do Ricka który zagadywał przystojnego barmana obśmiewającego się z mężczyzny przy każdym jego kolejnym słowie.

Rick i Morty: Piąte koło u wozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz