Codzienności III

66 3 0
                                    


Jest taki nowoczesny i piękny. Ściany są całe w ciemnych panelach które oddzielają metalowe proste linie. Podłoga jest wyłożona białymi panelami. Na samym końcu salonu stał mały, czarno-biały kominek. Na przeciwko niego piękny dopasowany do mebli stół. Wokół niego wielka,elegancka kanapa. I dwa w równej tkaninie fotele. Wypchane miękkim pierzem poduszki były ułożone symetrycznie. Na samym środku stał wielki, prostokątny, szklany stół. Wokół niego osiem dobrze dopasowanych do wyposażenia krzeseł. Za mną były jakieś drzwi dość nowoczesne. Z prawej strony od kominka, były schody na górę. Zaś z lewej duży biały łuk. Mogły by się w nim zmieścić dwie osoby na raz. Gdy się obejrzałam Kulci już nie było. Poszłam zobaczyć co jest za łukiem. Okazało się że jest to kuchnia. Wielka i przestronna. Duży blat z lewej, wyglądał na dość szlachetny kamień. Na przeciwko niego stała metalowa lodówka. A wokół niej pełno gadżetów kuchennych. Od strasznych noży po piękne łyżeczki. Blaty ścinały się pod kątem prostym. Obok łuku czyli wejścia stał spory barek wyposażony w wszelki alkohol. Na przeciwko mnie było tylne wyjście na dwór przez kuchnie. Więcej się już nie rozglądałam, tylko wzięłam obrót na pięcie w tył i skierowałam się w stronę schodów. Weszłam po nich bardzo ostrożnie. Ponieważ nie chciałam uszkodzić w jakikolwiek sposób schodów. Gdy weszłam na pierwsze piętro, ujrzałam piękny biały fortepian, który bardzo zwracał na siebie uwagę. Obok niego czarna, a zarazem rockowa perkusja. Bardzo mi się spodobała. Nie mogłam się powstrzymać i podszedłam do niej. Usiadłam na specjalnym krześle, chwyciłam pałeczki w dłonie. I coś zaczęłam sobie nucić, dodając trochę dźwięku, poprzez rytmiczne uderzenia w jeden z bębnów. Bardzo mi się spodobało to uczucie jeśli można to tak nazwać. Tak się podniecałam tą chwilą i perkusją. Że nie zauważyłam Kulci wyraźniej piszącej jakąś książkę. Była bardzo zajęta z resztą jak zawsze że nie usłyszała moich dudnień. Zapomniałam że miałam się spotkać z moim "dziadkiem„. Miałam go szczerze mówiąc w dupie. Nie obchodziła mnie ta pojebana rodzinka. W tej chwili liczyłam się tylko ja i perkusja. Gdy wybiła godzina 20:00 uznałam że powinnam iść do domu. Którego tak na prawdę nie ma. Bo mieszkam w brudnym, brązowym i poobdzieranym namiocie. No cóż życie. Gdy mówię Kulci że idę już do domu. Ta mnie ignoruje. A ja schodzę na dół, na parter. Czuje zapach pysznej, najpyszniejszej zapiekanki jaką kiedykolwiek wąchałam. Czuć było soczyste pomidory, świeże ogórki, przypieczone ziemniaki i całą masę składników. Nie mogłam się po raz kolejny powstrzymać i poszłam sprawdzić jak to wygląda, z ciekawości ale tak naprawdę byłam głodna i przejedzona tymi hot-dog'ami tatusia i mamusi. Były takie niesmaczne i po prostu nadawały się do dupy. Gdy po raz drugi weszłam do kuchni nikogo znowu nie było. Pomyślałam sobie ja to mam szczęście. Wziełam całą tacę zapiekanki w dłonie i wybiegłam z ich domu. Gdy weszłam do swojego namiotu zaczęłam się delektować pysznymi zakazanymi warzywami w potrawie, które oczywiście rodzice mi zabronili posiadać, trzymać no cokolwiek. Gdy się nażarłam jak świnia i miałam pełny brzuch. Prawie się zrzygałam z przejedzenia. Ale zanim pomyślałam o rzyganiu zasnęłam. Tej nocy śniłam o wielkim koncercie na którym byłam ja i grałam na perkusji w jakimś zespole. Ale bardzo dobrze mi szło.

69 Twarzy GraceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz