Hans milczy.
Co ten debil sobie myśli? Kto to miał być?
- Hans kto to był?! - WYDZIERAM SIĘ NA NIEGO.
- To to.. moja rodzina.. - Po czym piernął ze strachu.
- Jak to TWOJA rodzina?! Rodzina czyli kto?! - Zaraz wpadnę w szał.
- No.. moja żona.. - Gdy kończył słowo żona mój prawy sierpowy już był na jego twarzy, która po chwili była spuchnięta jak balon Kulci. Wzięłam go za szmaty, wyrzuciłam z samochodu przez szybę po czym sama wyszłam naburmuszona i zaczęłam go napierdalać jak pijany ojciec.
Byłam w takiej kurwicy że podniosłam go i rzuciłam o okno tego zasranego jego domu. Chociaż dodałam trochę czerwonej farby na ich parapet, no ładnie. Oczywiście w tym czasie kwiczał jak zarzynana świnia, bo świnią to on jest! Mam już dosyć tego, wydzieram się z całego gardła:
- I NIGDY NIE WRACAJ! - Po czym przełączam się na bieg do domu.
Dopiero gdy dobiegłam pod dom, trochę ochłonęłam, znalazłam jakieś resztki hot-doga pod bramą i zjadłam w akcie ostatniej wściekłości. Co on sobie myślał?! Za kogo mnie miał? Że będzie miał loszkę na boku?? A tak to żonka?! Teraz mi się przypomniało że widziałam jakieś dzieci jeszcze! Przecież to mogą być jego! Nikomu nie mogę ufać, no może z wyjątkiem hot-dogów na nich zawsze mogę polegać.
Hmm dzień mam już i tak zjebany przez tego gnoja. Chyba nie może być jeszcze gorzej. Przejdę się do mojej rodziny - Dom Smithów - to jest to.
Wkraczam na parter, drzwi jak zawsze otwarte. O dziwo cisza, idę na piętro do pokoju Kulci. Otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się jakiś typek robiący minetkę związanej i zakneblowanej mojej cioci. Zamykam po cichu drzwi, chyba nikt mnie nie zauważył. Szkoda że ja już nie będę miała takich przygód. Dobra może pójdę na samą górę do Jessici, nawet nie pamiętam czy kiedyś z nią dłużej rozmawiałam. Wchodząc zauważyłam perkusję.. Boże nie opanuj się Grace. Dobra dałam radę idę dalej, słyszę jakiś szloch, to chyba ona. Ma zamknięte drzwi, teraz ten szloch zamienił się w wycie, pukam.
- Hej Jessica to ja Grace, coś się stało? - Od kiedy ja potrafię tak normalnie rozmawiać? Zaskakuje sama siebie.
- Spierdalaj głupia brudasko! Nie chcę Cię widzieć na oczy!
- Jessi otwórz porozmawiamy.. - Mówię lekko pedofilskim głosem mając nadzieję że ją tym przekonam.
- Wynoś się psychopatko! - Za to psychopatko to teraz sobie przejebała.
Pizgam z całej siły nogą w drzwi. Po czym one same z siebie się odchylają, były cały czas otwarte! Zapomniałam że nie sprawdziłam tylko sobie wmówiłam że są zamknięte. Ach taka głupia ja.
Widzę ją jak leży zaryczana w poduszkach na łóżku, podchodzę.
- Jessica co się stało? Chce pomóc? Słyszysz mnie? HALO CHCE POMÓC. - Chyba do niej dotarło bo się na mnie spojrzała.
- Grace miałam remont. - Mówi cała zapłakana, to już lepiej mój ojciec wygląda jak dochodzi.
- I to wszystko? Jebnięta jesteś jakaś?
- No i mój chłopak zmarł. - Ryczy dalej. No ale chociaż jakiś konkretny powód. Postaram się pomóc.
- Moja słodziutka, jak do tego doszło?
- No bo on.. - Wyje. Chyba sobie dam spokój.
- Dobrze nieważne. Napisz mi o tym książkę potem przeczytam. - Taki żarcik, sama wymyśliłam. - Pójdę zrobić hot-dogi one zawsze pomogą.
Schodzę na dół, robię na szybko jakieś kilka hot-dogów, mam już wprawę. Ciekawe co robi teraz Hans, o nie znowu o nim myślę. Pewnie rozmnaża kolejne kiełbasy z tą swoją żonką!
Dobra idę zanieść trochę tej debilce na górze i wtedy wpadam na świetny pomysł! Skoro ją w pewnym sensie zostawił facet, a mnie w ee pewnym sensie też. To połączmy siły! GIRL POWER!
- Jessica! - Wbiegam jej do pokoju wykrzykując jej imię. Widzę ją jak coś pisze przy biurku.
- Co się stało? - Podchodzę i pytam.
- Grace dziękuję Ci! - Rzuca się na mnie i mnie przytula. Wow kiedy ostatni raz sam ktoś dobrowolnie chciał mnie przytulić? No właśnie, kiedy?
- Za co? Co ja zrobiłam? - Puszcza mnie i wskazuje na jakieś notatki.
- Miałaś rację muszę napisać o tym książkę! Nazwałam ją "Syreństwo to Zło", sama się kiedyś dowiesz jak przeczytasz! - No nie spodziewałam się tego, muszę wymyślić jakieś nowe żarciki. Może jak powiem w żartach by ktoś się zabił to też to zrobi? Chyba zbyt mało kreatywne.
- Super, cieszę się może skosztujesz moich hot-dogów? Zrobiłam je dla Ciebie. - No i co z tego że kłamię.
- Nie chcę, pewnie tak gówniane jak ty. - Zaczęła się śmiać, aha o co jej chodzi?
- O co Ci chodzi Jessica? Starałam się! - Gówno prawda, robiłam byle jak.
- Spierdalaj, już mi nie jesteś potrzebna! A przepraszam, nigdy nie byłaś! - Robię wielkie aha na swojej kociej mordzie i wychodzę. Wzięłam ze sobą te hot-dogi przecież nie będą się marnować na jakąś zdzirę, ostatni raz byłam dobra!
Wychodzę na ich podwórko i widzę jak mój dziadek robi drinki w basenie obok, w sumie mogłabym sobie popływać. Podchodzę do Jacka i pytam się czy chce spróbować moich hot-dogów.
- Chętnie! - Zabiera mi cały talerz i wraca z nimi do domu. Podejrzane!
Pójdę podsłuchać pod okno co z nimi zrobi, słyszałam że mówi coś do siebie pod nosem zaraz się przekonam ile w tym prawdy! Podchodzę i się przysłuchuje, niestety okno jest za wysoko bym coś zobaczyła.
- Dobra, zacznijmy od tego największego! - Czuję się trochę jakbym słyszała Kulcie gdy wchodzi do jakiegoś klubu. Słyszę po chwili jakby czymś rzucił. - FUJ!!! Co to za gnój! Wszystko trzeba wyrzucić! - No w sumie czego ja się mogłam spodziewać. - Boże jakieś uczulenie mi wychodzi! - No teraz to trochę jestem zaskoczona. Słyszę jeszcze jak wyrzuca wszystko i chowa talerz do zmywarki. Gdzie po chwili słychać jakieś zgrzyty i jakby coś się przepaliło. - Zmywarka się popsuła!! - Oj to a chyba już pójdę do domu.
Pobiegłam jak najszybciej do domu, wlazłam do łóżka i znów myślałam o Hansie.. A co jak przesadziłam? Może tego nie przeżył?! Czemu teraz o tym myślę? A właściwie jak umarł to dobrze, będę miała spokój! Mam już dosyć tego dnia i nocy. Idę spać. Mam nadzieję że jutro będzie lepsze. Po czym mi chyba coś pociekło, nie miałam już siły wstawać, powiedziałam sobie dobranoc i zasnęłam.
CZYTASZ
69 Twarzy Grace
AléatoireHistoria opowiadająca o pewnej dziewczynie, w tej książce są zawarte jej przeżycia, przygody, jak i problemy. ZAPOMNIANE DNO.