Drogi Pamiętniku,
Jestem zakochana. Ale nie w mężczyźnie. Jestem do szaleństwa zakochana w życiu.
Victoria spojrzała na niemal pustą stronę. I, naprawdę, nie wiedziała, co powinna napisać dalej. Może tyle wystarczy? Pierwsza myśl, która wpadła jej do głowy, wylądowała w pustym notesie, wartym dwa i pół euro, przynajmniej dla tutejszych. Reszta płaciła pięć. Victoria ledwo zerknęła na sprzedawcę i w jednej chwili zmieniła się w najbardziej mediolańską dziewczynę, prawdziwą księżniczkę wspaniałego miasta. Biedny człowiek jadł z jej rąk. I jeszcze spuścił pięćdziesiąt centów, taka była urocza.
Może nie było idealnie. Może dzieliła mieszkanie ze współlokatorką, która czasem doprowadzała ją do szału. Może pieniądze nie spadały jej z nieba i by pogodzić koszty życia oraz lekcje gry na gitarze, musiała pracować w kawiarni. Ale mimo to od miesięcy nie czuła się równie szczęśliwa.
Mediolan budził się późno. Ludzie spieszyli się do pracy i przecinali miasto na skuterach. Niektórzy wracali z imprez, inni dopiero się na nie wybierali. Miasto prawie nie milkło, nawet podczas krótkich nocnych godzin miało dużo do zaoferowania. I właśnie dlatego Victoria je pokochała. Co najlepsze, była to miłość ewidentnie odwzajemniona.
Tego dnia Victoria nie musiała iść do pracy. Zamierzała wybrać się do Casa della Musica, by wreszcie zapisać się na lekcje gry. Odłożyła trochę forsy na zaliczkę, cholerne dwieście euro dowodu na to, że nie ucieknie w połowie kursu. Podobno szkoła trzymała poziom. Tyle, że kazała słono za niego płacić. Pieniądze, które dał jej ojciec, starczyły tylko na pierwszy czynsz i jedzenie. O przyjemnościach Vic mogła na razie zapomnieć.
— Wychodzisz gdzieś? — krzyknęła Serena, gdy usłyszała skrzypiące drzwi.
— Tak, i wrócę, kiedy będziesz już w pracy — odparła Victoria, biorąc torebkę z wieszaka.
Serena westchnęła teatralnie i zamknęła się w swoim pokoju. Na szczęście mieszkanie gwarantowało im odrobinę prywatności. Victoria nie czuła do Sereny niechęci — były po prostu zbyt odmienne, by móc się ze sobą przyjaźnić. Pozostawało im jakoś funkcjonować.
Poszła w stronę metra. Ekscytowały ją krótkie przejazdy podziemną koleją, pozwalały poczuć, że naprawdę opuściła rodzinne strony. Metro kojarzyło się z wielkim miastem, a Victoria zawsze pragnęła się w takim znaleźć. Patrzyła na podróżnych. Podziwiała co ciekawsze stroje, próbowała podpatrzeć coś, co chętnie umieściłaby we własnej szafie. Mediolan był stolicą mody. Bardziej wyzwolony niż Paryż, stokroć ciekawszy od Londynu, piękniejszy od Nowego Jorku, przyciągał i hipnotyzował.
Tak, Victoria błogosławiła każdy dzień swojego nowego życia.
Cassa della Musica mieściła się w ścisłym centrum, obok biurowców, które służyły za siedziby wielkich korporacji. Zdaniem Vic, okolica była pozbawiona jakiegokolwiek charakteru, jednak miało to drugorzędne znaczenie. Teraz liczyła się tylko szkoła. Jeśli miała zapewnić jej pożądane umiejętności, była w stanie przymknąć oko na wiele rzeczy.
Wchodząc przez przeszklone drzwi, niemal zderzyła się z wysokim, ciemnowłosym chłopakiem, który też spieszył się do środka.
— Uważaj — mruknęła.
Spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Wytrzymała jego wzrok i nawet uniosła podbródek. Chłopak, a właściwie młody mężczyzna, był przystojny i to w ten sposób, który zwykle robił na niej wrażenie. Teraz jednak miała głowę zaprzątniętą czymś znacznie ważniejszym i w ogóle nie zwróciła uwagi na urodę nieznajomego.
CZYTASZ
Noc Gwiezdnej Żeglugi || 18+ || Victoria de Angelis x Damiano David ff ||
Fanfiction"Drogi pamiętniku! Jestem zakochana. Ale nie w mężczyźnie. Jestem do szaleństwa zakocha w życiu."* Mediolan miał być jej przepustką do lepszego świata. Oddać się muzyce i miłości to prawie jak urodzić się na nowo. Z dala od rodzinnego domu, z raną w...