rozdział 18+
Wcale nie było tak idealnie. Mimo deklaracji Damiano, nic się między nimi nie zmieniło. Victoria nie planowała jednak ponownie rozgrzebywać tego tematu. Po pierwsze, usłyszała od niego dokładnie to, co chciała usłyszeć. Po drugie, chciała by to z jego ust padło jakieś pytanie o przyszłość. Damiano jednak starannie unikał tego tematu — czasem tylko, przesadnie oficjalnym tonem, pytał, czy wybierze się z nim na randkę. A ona nie umiała mu odmówić. Nie wspominał także o wyjeździe do Rzymu. Tak, jakby zamierzał zostać w Mediolanie na zawsze.
By uciec od rozmyślań, Victoria właściwie nie rozstawała się z gitarą. Jej przeróbki Bad reputation rozbrzmiewały niemal non stop. Nie było już aranżacji, której by nie próbowała — mogła grać jazzowo, rockowo, a nawet w stylu folkowym — ograniczenia nie były w jej stylu. Poza tym, zamierzała pokazać na konkursie dwie improwizacje, wbrew definicji starannie zaplanowane. Musiała więc trenować jeszcze więcej. Zdążyła już pokochać ból w palcach i zesztywniałe nadgarstki.
— Nowa Joan Jett — powiedziała z dumą Monica. — Cieszę się, że ćwiczysz.
Od czasu ich pamiętnej rozmowy temat Damiano nie wrócił. I Victoria uważała, że taki stan rzeczy bardzo jej odpowiada. Mogła być w nim zakochana, ale świat nie musiał znać każdej jej emocji. Wolała przelać swe nastroje do muzyki. Był to ostatecznie najlepszy przekaz, jaki wymyśliła sobie ludzkość.
Drogi pamiętniku,
staram się niczego sobie nie obiecywać. Widzę, jak sprawy się mają. On lubi ze mną sypiać, ale chyba nic poza tym. Słowa słowami, ale liczą się czyny, jak powiedziałby tata. A jego zachowanie nie daje mi większych nadziei. Może pytać, czy wybiorę się z nim na randkę, a później spędzić ze mną upojną noc, nie mówiąc ani słowa o swoich uczuciach. Czasem tylko coś mu się wyrwie, jak sądzę, dla podtrzymania atmosfery. Nie chce, bym odchodziła, przecież daję mu całą siebie.
Najchętniej wysłałabym go do diabła. Ale nie umiem. Nawet ta ułuda, którą mi okazuje, jest niezwykle satysfakcjonująca. D. jest kurewsko uzależniający. Kiedy zrobiłam z nim to po raz pierwszy, wtedy, w sali, pomyślałam tylko, że pragnę powtórki. I niczego więcej. Może nie świadczy to o mnie najlepiej, ale mam to w nosie. Seks jest dobry. I dopóki żadna strona nie wniesie sprzeciwu, nie ma w nim niczego niemoralnego.
Lubię, kiedy D. tak na mnie patrzy, i nazywa Joan Jett. Czasami mam wrażenie, że muszę przypominać mu prawdziwe imię. Śmieszne, ale tak właśnie czuję. Jestem dla niego jakąś wizją młodej gwiazdy, ale nie Victorią.
Praca znów doprowadzała ją do szewskiej pasji. Nienawidziła kawy, nienawidziła ludzi, którzy piją kawę, a już szczególnie serdecznie nie znosiła tych, którzy na domiar złego chcieli o kawie rozmawiać.
Latte sratte , powtarzała w myślach, sztucznie się uśmiechając przy kolejnym uruchamianiu ekspresu. Mam, kurwa, nadzieję, że wam wszystkim wyjdzie nietolerancja laktozy. Albo alergia na kofeinę, jeśli tylko takowa istnieje.
Kiepskie zarobki, atmosfera ciągłego ruchu i nieskończona kolejka klientów, tylko podnosiły jej frustrację. A kiedy któregoś dnia w pracy pojawił się Damiano, była bliska ucieczki na zaplecze. Nie chciała go oglądać. Robiła wszystko, by poza wspólnie spędzanym czasem, zupełnie uciec od niego myślami. Powinien był istnieć jedynie wtedy, kiedy akurat szli do łóżka. Niespodziewana wizyta odbiła się purpurowymi wykwitami na jej policzkach.
— Ciao, bella — powiedział, spoglądając bez zainteresowania na zeschnięte pączki. — Co pani poleca?
— Napić się kawy gdzie indziej — odparła szeptem, nieprzerwanie prezentując swój firmowy uśmiech.
CZYTASZ
Noc Gwiezdnej Żeglugi || 18+ || Victoria de Angelis x Damiano David ff ||
Fanfiction"Drogi pamiętniku! Jestem zakochana. Ale nie w mężczyźnie. Jestem do szaleństwa zakocha w życiu."* Mediolan miał być jej przepustką do lepszego świata. Oddać się muzyce i miłości to prawie jak urodzić się na nowo. Z dala od rodzinnego domu, z raną w...