Rozdział VI

355 23 4
                                    


Popatrzyłam mu w oczy, a później przeniosłam wzrok na pełne usta, które teraz znajdowały się niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Nie pozwoliłam jednak, żeby emocje kierowały moim zachowaniem, starałam się myśleć trzeźwo chociaż musiałam przyznać, że przy tym mężczyźnie zdecydowanie graniczyło to z cudem. Zebrałam się w sobie i wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i odsunęłam się o krok do tyłu.

- Przepraszam. Nie w takich okolicznościach powinniśmy się poznać, a już napewno nie w tym kierunku powinno potoczyć się dzisiejsze spotkanie. - powiedział

- Nie. - sapnęłam. - masz, rację. Wszystko to co powiedziałeś jest prawdą, dlatego lepiej będzie jak wrócę do swojego pokoju.

Odwróciłam się i już chciałam wyjść, kiedy w lokalu nagle zaczęła grać muzyka. Po raz kolejny ktoś złapał mnie za rękę, a tą osobą okazał się starszy Pan, który jeszcze do niedawna siedział ze swoją przypuszczam żoną w stoliku niedaleko Nas.

- Proszę zaczekać. - powiedział odwracając mnie w stronę swoją i Neymara i chwycił mnie za drugą dłoń.

- Tak? - zapytałam. Staruszek przypominał wyglądem mojego własnego dziadka, którego kochałam nad życie więc od razu wzbudził u mnie wielka sympatię i sentyment. Już wiedziałam, że jestem na przegranej pozycji i człowiek ugra u mnie wszystko. Tylko co to mogło być zdjęcie, autograf dla wnuczka?

- Żona pozwoliła mi zatańczyć z piękną kobietą i jak Bóg mi świadkiem po raz pierwszy w życiu, bez cienia zazdrości i pretensji - zaśmiał się grubym, chrapliwym głosem. - Jak Pani mi teraz odmówi to chyba pęknie mi serce.

Popatrzyłam na mężczyznę, był przeuroczy, a cała sytuacja zarazem odrobinę absurdalna jak i zabawna. Zaśmiałam się na głos. Byłam zarówno zaskoczona, a alkohol szumiał mi w głowie w końcu z mulatem zdążyliśmy sporo wypić.

- Nie pozwoliłabym na to. - zaśmiałam się po raz kolejny i zwracając się do starszego pana powiedziałam. - Chodźmy.

Ani przez chwile nie pomyślałam o niczym innym tylko o tańcu z uroczym człowiekiem. Wyszliśmy na środek pomieszczenia i zaczęliśmy tańczyć. Żona mojego partnera pogroziła Nam palcem.

-A miało być za pozwoleniem. - powiedziałam śmiejąc się z mężczyzny.

- Bo było. - również się zaśmiał. - te baby, kto by za Wami nadążył.

Wybuchłam śmiechem, małżeństwo było przeurocze. Nagle kątem oka zobaczyłam, że Neymar podszedł do starszej Pani i również zabrał ją do tańca. Wyglądał nawet jakby go to bawiło. Byłam szczerze zdziwiona, myślałam, że odbierze mój taniec ze straszukiem za głupote, a w najlepszym wypadku wyśmieje mnie za to przy pierwszej lepszej okazji. Nie chciałam jednak teraz o tym myśleć, a najchętniej wyparłabym z pamięci ostatnie pół godziny dlatego całkowicie skupiłam się na tańcu.

Bastien i Camilla, bo tak nazwali się staruszkowie, okazali się być wspaniałymi ludźmi i uroczą parą. Pomimo swojego wieku okazali się być również świetnymi kompanami do kieliszka jak i tańca. Już zapomniałam jak wyglądało życie przed tym zanim stałam się sławna. Zwykłe czynności nabrały wielkiej rangi i gdyby tylko była taka możliwość większa część świata chciałaby oglądać mnie od momentu jak wstaje z łóżka do tego w którym do niego wracam. Cała ta fascynacja moją osobą stawała się coraz częściej nie do zniesienia i czułam jakbym była obrazem na wystawie. Dlatego teraz najzwyklejsza zabawa ze straszym o kilka dekad małżeństwem, była dla mnie czymś tak niezwykłym i czymś co myślałam, że już więcej nie poczuję. Miałam wrażenie jakbym znajdowała się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Małżeństwo nie skojarzyło Nas z celebrytami, dopiero po kilku godzinnej rozmowie Bastien przypomniał sobie twarz Neymara z meczów, których jak przyznał nie był fanem. Było wspaniale znów poczuć się tak naprawdę sobą, a różnica wieku w towarzystwie nie była odczuwalna. Tego wieczoru zrozumiałam co to znaczy być wiecznie młodym duchem. Gdyby nie siwe włosy i pomarszczone twarze czułabym się jakbym była na dobrej zabawie ze swoimi rówieśnikami.

- Wybacz serduszko, ale muszę uraczyć w końcu moją żone choć jednym tańcem. - powiedział Bastien całując mnie w rękę jak na dżentelmena przystało i podał moją dłoń Neymarowi.

Akurat leciała wolna piosenka, więc brunet objął mnie lekko w pasie, a ja zarzuciłam niedbale ramiona na jego barki. Pomimo, że tego wieczoru runął między Nami jakiś niewidoczny mur, to i tak trzymaliśmy się od siebie na dystans. Dlatego on cały wieczór tańczył z Camilla, a mi dotrzymywał towarzystwa jej mąż. Ney naprawde zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Zawsze uważałam piłkarzy za zarozumiałych prostaków, którzy robili z siebie Bóstwo za każdym możliwym razem. A sam da Silva Santos wydawał mi sie dodatkowym dupkiem takim w rodzaju turbo plus. W życiu nie pomyślałabym, że dotrzyma towarzystwa staruszkom, będzie dla nich życzliwy i uprzejmy, a w dodatku będzie się bawił w najlepsze.

- Prawie jak na pierwszym spotkaniu. - zaśmiał się przysuwając mnie jeszcze bliżej siebie.

I tym razem o dziwo nie miałam ochoty na złośliwości i sarkazm. Uśmiechnęłam sie do niego.

- Wolisz milczeć niż przyznać, że to jeden z lepszych wieczorów, a ja jestem królem parkietu i dobrej zabawy, rozumiem.- powiedział i również się uśmiechnął.

Boże co za człowiek, zaśmiałam się.

- Oh zamknij się już Neymar, prezentujesz się o wiele lepiej jak nic nie mówisz. Nie niszcz momentu. - zaśmiałam się i wytknęłam mu język.

Zrobił dokładnie to samo co ja, jednak posłuchał i nie odezwał się już, ani słowem. Za to bardzo intensywnie patrzył mi w oczy, a były naprawde piękne. Tańcząc z nim zapomniałam o całym świecie, o tańczącej koło Nas parze, o barmanie, który niecierpliwie przebierał nogami, bo było już prawie nad ranem, o Malumie wobec, którego miałam wyrzuty sumienia, o Natalii, której imie wywoływało u mnie złość i ukłucie zazdrości, oraz o Neymarze, a raczej o jego złej wersji, która lubiła pokazywać się od czasu do czasu. Skupiłam się na tym co jest tu i teraz, coś zawisło między Nami w powietrzu, ale tym razem nie była to chmura burzowa. Junior otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć, ale w tym czasie podeszło do Nas małżeństwo przerywając Nasz taniec. Staruszkowie podziękowali Nam za dobrą zabawę i za to, że jak stwierdzili poczuli się przy Nas jak dwudziestolatkowie. Pożegnali się, jednak zanim odeszli Bastien położył dłonie na moich i Neymara plecach, tak, ze Stałam z Brazylijczykiem twarzą w twarz.

- A tak naprawdę. - zaczął staruszek wymieniając z Camillą porozumiewawcze spojrzenie i uśmiech. - Widzieliśmy Waszą kłótnię, chciałem Cię zatrzymać przed wyjściem. Sposób w jaki na siebie patrzycie przypomniał mi mnie i moją żonę za młodu, a Nasze początki bywały bardzo burzliwe. Mogę Wam obiecać, że tak intensywne spojrzenia, niosą za sobą również intensywne uczucia i przeżycia. Ale o to co dobre zazwyczaj trzeba zawalczyć. Więc walczcie, bo takie przyciąganie, które widać z daleka zdarza się bardzo rzadko.

Poklepał Nas po plecach i nie czekając na odpowiedź, zabrał swoją żonę pod ramie i wyszli. Spojrzałam na Neymara, którego twarz wyrażała taki sam szok jak ja, kiedy jednak nasze oczy się spotkały, poczułam to samo uczucie, które zawsze mnie ogarnia kiedy On jest w pobliżu. Czyżby o tym przyciąganiu mówił staruszek pomyslałam i miałam wrażenie, że to samo przebiegło po głowie mężczyzny przede mną, bo uśmiechął się szeroko.

______________________________________

Przepraszam za opóźnienie i błędy. ;*

Czy tylko ja nie mogę wyjść z zachwytu, że Neymar znów zagra z Messim w tych samych barwach ? <3

lovki,

Liv.

Wszystkie Nasze noce.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz