Rozdział VII

433 22 5
                                    


Poranek przywitałam z bólem głowy i uporczywym kacem. Przerzucałam ciuchami w walizce i modliłam się, żeby mdłości ustały. Imprezę zakończyliśmy od razu po wyjściu Camilli i Bastiena, żadne z Nas nie skomentowało jednak słów staruszka. Najwidoczniej nie tylko ja czułam to dziwne uczucie kiedy byliśmy blisko siebie, być może dlatego żadne z Nas nie czuło się zobowiązane do rozwinięcia tematu. Zrezygnowana złapałam pierwsze lepsze dresy, zwykły top i sneakersy. Zrobiłam delikatny makijaż i zadowolona uznałam, że nie widać po mnie zmęczenia i przepicia. Chwyciłam za klamkę i wyszłam przed apartament, miałam w planach zmusić się do zjedzenia śniadania. W oddali na korytarzu zauważyłam Neymara, a moje serce zaczeło bić niepokojąco za szybko kiedy podniósł głowę, popatrzył na mnie i posłał mi jeden z tych swoich zniewalających uśmiechów. Wzięłam głęboki oddech i odwzajemniłam mu się tym samym. Za każdym razem wyglądał świetnie, dzisiaj tak samo jak ja postawił na luźniejszy outfit. Pokazał palcem na kubek z kawą, który trzymał w drugiej ręce i zrobił gest głową coś na znak zaproszenia, nie zdążyłam nawet zareagować, kiedy drzwi windy pomiędzy Nami się rozsunęły i zobaczyłam w nich Malumę. Kolumbijczyk od razu odnalazł mnie wzrokiem rozłożył ramiona i ruszył w moją stronę, zupełnie nie zauważając Juniora.

- Honey, I'm home. - krzyknął chwycił mnie w ramiona dając całusy kolejno w czoło, oba policzki, a kończąc na nosie.

Poczułam się nieswojo wiedząc, że brazylijczyk na Nas patrzy. Kiedy jednak Maluma wypuścił mnie z objęć, zorientowałam się, że Neymara już nie było. Poczułam ukłucie coś na wzór rozczarowania, chyba miałam cichą nadzieję na kontynuację wieczoru i poranka w towarzystwie brazylijczyka.

- Hi Honey, nie spodziewałam się Ciebie tutaj. - zaśmiałam się zwracając się do przyjaciela. Nie chciałam, żeby wyczuł, że nie ucieszyłam się na jego widok.

- I dobrze, chciałem Cie zaskoczyć i się udało. - chwycił mnie pod rękę ciągnąc do windy. - a teraz obiecane śniadanko z moją ulubienicą.

Na moje szczęście Maluma zaciągnął Nas na śniadanie do jakiejś paryskiej restauracji. Nie musiałam obawiać się zderzenia Neymar-Maluma w hotelu. Chociaż chyba bardziej bałam się własnego spotkania z piłkarzem. Tego co jest między Nami, a czego nie umiem nazwać. Mocno stąpam po ziemi nie lubię niejasnych sytuacji i takich nad, którymi nie mam kontroli. A tak właśnie się czuje w towarzystwie de Silvy Santosa. Po śniadaniu przyjaciel przeciągnął mnie po kilku sklepach i nim sie obejrzałam byliśmy już po obiedzie i piliśmy kawę siedząc na jednej z ławek pod słynną eiffel tower. W ciągu dnia kiedy było tutaj tylu turystów nie robiła ona, aż tak dużego wrażenia. Dodatkowo wszędzie chodzili za Nami ochroniarze i co jakiś czas dopuszczali do Nas fanów. Wyjątkowo jednak dzisiaj było widać, że ludzie próbowali uszanować naszą prywatność. Uśmiechali się, machali robili zdjęcia z daleka, jednak mało kto podchodził i nie było żadnych akcji typu rzucanie na szyje czy nagłe przytulenie.

- Od samego rana rozmawiamy tylko o Twojej płycie i nowej trasie koncertowej, a ja chce w końcu się dowiedzieć co u Ciebie? - szturchnęłam w ramie kolumbijczyka.

- Lepiej. - powiedział, uśmiechnął się szczerze i zamilkł.

- I tyle? - dociekałam.

- Tak, nie wiem co mógłbym Ci więcej powiedzieć, rozmawialiśmy tylko o pracy bo to dzięki niej nie myśle o niczym innym. Mam tyle nowych projektów, nawet JLO się do mnie odezwała, żeby nagrać coś wspólnie.

- Super. - klasnęłam w dłonie, szanowałam ją jako kobietę, a tym bardziej wokalistkę. - musisz mi obiecać, że usłysze to jako pierwsza.

- To jest oczywiste. - zaśmiał się i znów zamilkł.

Wszystkie Nasze noce.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz