Przespała kolejne trzy dni.
Łzawka utrzymywała ciemność w jej pokoju, pamiętając o pulsującym bólu głowy dziewczyny. Skrzatka budziła Hermionę każdego ranka, by wlać jej eliksir do gardła i zapytać, czy „panienka chce iść na spacer".
Nie. Panienka nie chciała iść na żaden spacer.
Oprócz zmuszenia się do przełknięcia kilku kęsów jedzenia, gdy na szafce nocnej pojawiały się tace z posiłkami, i zwleczenia się z materaca, by raz czy dwa razy udać się do toalety, Hermiona cały dzień leżała w łóżku, czekając na kolejną dawkę eliksiru.
Kiedy była pod wpływem eliksirów przeciwbólowych jej sny stawały się chaotyczne. W niektórych z nich ręka Draco unosiła się tuż przy dolnej części jej pleców, gdy spacerowali po terenie posiadłości, a potem chłopak odwracał się i gwałtownie uderzał nią o drzewo, rozrywając jej ubranie i przyszpilając ją swoimi biodrami, podczas gdy ona szarpała się i go drapała. Inne sny zaczynały się natomiast od jego postaci majaczącej gdzieś ponad nią, wciskającej jej twarz w materac, a następnie zmieniającej się w coś łagodniejszego, wolniejszego, zapierającego dech w piersiach, gdy głęboko ją całował.
Draco nie pojawiał się poza jej podświadomością i nawet się go tam nie spodziewała. Wciąż słyszała w głębi swojego umysłu te dźwięki dławienia się i krztuszenia, które wydawał z siebie poza salonem. Drugiej nocy praktycznie godzinami wpatrywała się w okrągłe siniaki na swoim nadgarstku, nie pamiętając, kiedy je zrobił. Była gdzieś na granicy jawy i snu, kiedy w końcu przypomniała sobie ten podobny do imadła uścisk spoconej dłoni, gdy Narcyza prowadziła ją po schodach.
Trzeciego dnia Narcyza odwiedziła mniejszy, ciemniejszy apartament, ale Hermiona nie mogła zebrać sił, by choćby wstać z łóżka. Dziewczyna położyła się więc na boku i słuchała, jak Narcyza porusza się po pokoju, rozchylając zasłony i roztrzepując poduszki.
— Hermiono, kochanie — wyszeptała w końcu kobieta. — Chciałabym, żebyś wróciła ze mną do swojego apartamentu. Tamten pokój otaczają zaklęcia ochronne. Tam jest dla ciebie bezpieczniej.
Suche usta Hermiony rozchyliły się bezużytecznie. Bezpieczniej. Skinęła głową.
Narcyza pomogła jej wstać, ubrać się i zrobić kilka chwiejnych kroków przez pokój. I za każdym razem pytała Hermionę, czy ta pozwoli jej się dotknąć. Czy mogę ci pomóc?
Oczywiście, dobrze wiedziała. Oni wszyscy wiedzieli.
Fala szoku przeszyła mgłę w jej głowie, gdy Narcyza otworzyła drzwi do jej pierwotnego pokoju. Zasłony zostały wymienione. Miały głębszy kolor niż wcześniej, a w ciepłym słońcu dnia świeciły jak żywe złoto. Kotary jej łóżka były teraz czerwone. Fotele zostały zastąpione takimi o głębokim odcieniu mahoniu. Wszystko, co zniszczyła, zostało zastąpione czymś bardziej wyrazistym, cieplejszym. O wiele bardziej w stylu Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
Hermiona poczuła, że Narcyza przygląda się jej uważnie, więc zdołała jeszcze raz skinąć głową, po czym znów została sama w swoim pokoju. Po chwili odwróciła się do regału z książkami. Ułożono tam pięć lub sześć pozycji, w tym dwie jej nieznane. Dostrzegła poszarpany grzbiet jednej z nich i wywnioskowała, że były to jedyne tomy, które nie zostały dotknięte przez pożar. Poczuła, jak boli ją ta strata. Ogień wypalił grzbiet leśno-zielonej okładki, ale Hermiona wiedziała bez dodatkowego sprawdzania, że z pewnością było to dzieło Bronte. Jane Eyre przeżyła.
Gwałtownie odwróciła się ku szafce nocnej, szukając wzrokiem siedmiu książek ułożonych tam w schludny stos...
Nic. Stał tam teraz nowy stolik z mosiężną szkatułką na biżuterię, wciąż zajmującą dumne miejsce na jego blacie. Kopie książek od Gainswortha z dedykacjami zniknęły.
CZYTASZ
[T] Aukcja | The Auction | Dramione
FanfictionTOM III SERII RIGHTS AND WRONGS. W obliczu triumfu Czarnego Pana nad Harrym Potterem, pokonani muszą poznać swoje nowe miejsce. Hermiona Granger, dawna Złota Dziewczyna, została schwytana i zredukowana do roli niewolnicy. Sprzedana najwyższemu licyt...