5. Percy Jackson & Annabeth Chase

762 18 0
                                    

Percy był młodym człowiekiem, którego kłopoty po prostu kochały. Od początku jego pobytu w obozie herosów co roku musiał przyciągać do siebie problemy, które nie dość, że były niebezpieczne to jeszcze nie raz stracił w nich niemal życie. Nie raz przeżył tylko i wyłącznie dlatego, że miał przy sobie Annabeth - córkę Bogini Ateny, która była jego przyjaciółką i Grovera - satyra również wiernego kumpla. Wspólnie przezwyciężali wiele potworów i nawzajem ratowali się od zguby. Ta relacja niezwykle ich do siebie zbliżała.

Gdy Grover poznał uroczą Kalinę i skupił się na odnajdywaniu Pana, Percy z Annabeth często spędzali wspólnie czas nie tylko na podróżach ale i poza nimi. Bywało, że wspólnie ćwiczyli szermierkę, grywali w rożne gry, siedzieli w pokoju Perce'ego i rozmawiali ze sobą o wszystkim i o niczym. W życiu nie podejrzewaliby, że wyniknie z tego jakaś poważniejsza relacja.

Z biegiem lat wszystko zaczęło się zmieniać. Oni zaczęli dojrzewać i dostrzegać w sobie nie tylko przyjaciół ale i coś więcej. Oddaliby za siebie życie, pomagali sobie gdy tylko druga strona tego potrzebowała. Relacja stawała się coraz to poważniejsza i przyjemna dla nich.

Gdy uratowali Olimp przed zniszczeniem, czuli, że byli razem. Przez całe pięć lat znajomości widzieli się w różnych sytuacjach. Smutku, rozpaczy, załamania, szczęścia i nawet zazdrości. Teraz gdy obydwoje mogli zginąć, a ich ciała były wykończone i zmęczone jak jeszcze nigdy, podobali się sobie jeszcze bardziej. Ich twarze wyrażało zmęczenie, ale i uczucie ciepła gdy spoglądali w swoim kierunku.

Percy wtedy podszedł do niej i pomógł jej wstać z ziemi. Podał jej dłoń, którą ta pochwyciła i pozwolił jej oprzeć się o swoje ramię, gdyż jej noga była pocharatana. Ta jednak nie puściła jego ręki, wciąż trzymała ją, splatając ich palce ze sobą. Chłopak uśmiechnął się nieco nieśmiało. W życiu nie spodziewał się, że ta pełna odwagi, sprytu i mądrości kobieta wywoła w nim tyle emocji.

- Nie patrz się tak na mnie, glonomóżdzku, bo za chwilę się wywalisz po tych schodach. - odparła z rozbawieniem, powodując, że na jego twarzy pojawił się wesoły banan.

Kiedyś nie przepadał za tym przezwiskiem, denerwowało go. Jednak z biegiem lat i doświadczeń widział w tym słowie coś wyjątkowego i tylko ich. Zresztą po tym jak widział dziś wiele cierpienia i śmierci, a był pewny, że nie prędko wywali te obrazy ze swojej głowy, wiedział, że są ważniejsze sprawy niż tylko przezwiska. Jednak wszystko się skończyło, mogli zacząć normalnie żyć i zapomnieć o śmiertelnie niebezpiecznych potworach.

Bogowie obiecali, że wszystkie dzieci bogów zostaną zatwierdzeni. W obozie miały powstać nowe domki dla pomniejszych bóstw. Percy aż nie mógł wyjść z dumy jak świetnie udało mu się to rozegrać. Lecz starał się o tym nie myśleć, kiedy koło niego szła Annabeth. Były sprawy ważne i ważniejsze.

*

Kiedy wszystkie sprawy zostały wyjaśnione, wszyscy ranni zostali przywieżeni do obozu Herosów, Percy Jackson odpoczął mentalnie. W końcu mógł przestać martwić się o to, czy żaden potwór nie zaatakuje jego lub kogoś z przyjaciół czy rodziny. Mógł zacząć myśleć o tym co normalne nastolatki w jego wieku. Zaprzestanie rozmyślania o zabójczych i niebezpiecznych potworach była dla niego niezwykle pożądana.

W końcu zajął się sprawami dla niego niezwykle ważnymi. To znaczy Annabeth - dziewczyna, którą darzył wyjątkowo silnym uczuciem, choć był zbyt zestresowany by móc jej o tym powiedzieć. Może i w zabijaniu potworów i demonów był dobry, to w sprawach damsko męskich był naprawdę kiepski.

Choć spojrzenia Annabeth mówiły swoje, on nie odważyłby się, powiedzieć jej, że ta jest dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Jednak nastolatka świetnie bawiła się, widząc jego strach w oczach na jej widok. Widziała jak wiele razy otwierał w jej towarzystwie usta, chcąc coś jej powiedzieć. Blondynka była córką bogini mądrości, umiała wysnuć wnioski o co chodziło chłopakowi, jednak nawet nie śmiała ułatwić mu tego zadania.

Sposobność na rozmowę przyszła dopiero w środę po południu. Percy stał nogami zanurzonymi w jeziorze, trzymając dłonie w kieszeni swoich jeansowych, krótkich spodenek. Wpatrywał się w swoje odbicie w wodzie i zamyślony nie zauważył, że za nim od paru minut stoi Annabeth i intensywnie mu się przygląda. Dopiero gdy rzuciła w niego kamieniem, odwrócił się z uśmiechem.

- Chciałam cię wrzucić do wody, glonomóżdzku, ale przypomniało mi się, że i tak nie będziesz mokry. - przyznała i zdjęła buty ze skarpetkami i weszła do wody do kostek.

- Ale to nie oznacza, że ja nie mogę wrzucić ciebie. - zauważył, patrząc na nią zwycięskim wzrokiem. Jednak blondynka spojrzała na niego takim spojrzeniem, że nie odważyłby się tego zrobić.

- Spróbowałbyś. - zakpiła, jednak jej twarz wyrażała rozbawienie.

Mówiąc to podeszła bliżej chłopaka. Stali, ocierając się ramionami, a wierzch ich dłoni niemal przylegał do siebie. Percy przełknął nerwowo ślinę i patrzył przed siebie niemal z przerażeniem. Szkoda, że woda nie dawała odwagi w sprawach miłosnych - pomyślał, kontem oka, patrząc kontem oka na przyjaciółkę.

Jednak wziął się za siebie i chwycił jej dłoń w swoją i splotł ich palce. Zauważył jej delikatny uśmiech, który starała się ukryć, jednak bezskutecznie. Gdy nie wyrwała ręki i wzmocniła uścisk, poczuł się pewniej i zaczął głaskać kciukiem jej skórę, pokrytą różnymi bliznami i plastrami. Jednak dla niego była idealna.

Percy Jackson || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz