🌄Eddie🌄
Myślałem, że zawału dostanę jak usłyszałem jego głos. No w każdym razie przeraziłem się. W wyniku czego potrząsło mną trochę. Odwróciłem głowę w stronę dźwięku. Znów mną trzepło kiedy zobaczyłem, że z gałęzi, która przed chwilą była pusta, zwisał Vincent.
- Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Co?! - zadałem pytania bardzo szybko. Dopiero go tu nie było...😈Venom 😈
— cicho. — przyłożyłem mu palec do ust. Podniosłem się siadając na gałęzi, odwróciłem się w jego stronę — daj rękę. — wyciągnąłem dłoń w jego kierunku tak żeby mnie chwycił.
🌄Eddie🌄
Spojrzałem na jego rękę wyciągniętą w moją stronę.
— Nie ma mowy — powiedziałem poważnie i odsunąłem się o krok do tyłu. Nie ma nawet takiej opcji, żebym wszedł na to drzewo. O ile o to mu chodzi.😈Venom 😈
Spojrzałem na niego podejrzliwie.
— yhym no jasne okej... — wstałem utrzymując idealnie równowagę. — jeśli myslisz, że cię tu nie wciągnę to się mylisz....🌄Eddie🌄
Spojrzałem na niego z przerażeniem.
— Nie nie nie nie nie ... — wyciągnąłem ręce przed siebie i zacząłem nimi wymachiwać w przeczącym geście.😈Venom 😈
— tak? — uśmiechnąłem się wrednie. W zadziwiająco szybkim tempie wyciągnąłem ręce w stronę bruneta, która zmieniał się w czarną maż chwyciła w pasie Eddie'go i przyciągnęła do w moją stronę. Złapałem go w pasie żeby mi nie spadł i zaśmiałem się dumny z siebie
🌄Eddie🌄
Mimo moich protestów w ekspresowym tempie wciągnął mnie na gałąź. Jak zawsze, moje głupie oczy spojrzały w dół. Zacząłem się trząść i czułem jak nogi robią mi się jak z waty. Gdyby nie to, że wyższy ode mnie chłopak mnie trzyma, już bym leżał na dole.
😈Venom 😈
— em.. Ty wiesz że.... To jest takies pół metra do ziemi tak? — mówiłem rozbawiony. — spójrz przed siebie. — szepnąłem
🌄Eddie🌄
Posłuchałem go i spojrzałem na niego. Uspokoiłem oddech i starałem się zapomnieć o tym, że stoję na drzewie. Nie było to trudne, bo miałem na czym, a bardziej na kim, się skupić. Przysunąłem się bliżej niego oraz ująłem jego twarz w dłoniach. Złączyłem nasze usta, pozbywając się całkowicie odległości jaka nas dzieliła
😈Venom 😈
Oddałem pocałunek
— naprawdę mi coś sugerujesz — bardzej wbiłem się w jego usta. Jednak po chwili odsunąłem się. Przeklęciłem jego głowę w stronę zachodu.🌄Eddie🌄
Chłopak odwrócił moją głowę w bok. To co ujrzałem zachwyciło mnie. Był to zachód słońca, niby normalny, ale jednak miał coś w sobie co czyniło go wyjątkowym Jedyne co z siebie wydusiłem do ciche "wow".
😈Venom 😈
Cały czas patrzyłem na profil Eddie'go, ale po chwili zacząłem zauważać kogoś innego.
Niską blondynke o ciemnych, dużych niebieskich oczach. Potrząsnąłem głową spuszczając ją.
Dobra koniec tego, zeskoczyłem z gałęzi wracając do rzeczywiści.🌄Eddie🌄
Poczułem, że drzewo zaczęło się trząść. Odwróciłem przerażony głowę w stronę Vincenta, ale go nie ujrzałem. Spojrzałem w dół i go odnalazłem. Chwyciłem się szybko drzewa. Uspokoiłem się i spróbowałem zejść z gałęzi. Na marne.
— Vincent...? Mógłbyś pomóc...? — zapytałem nadal kurczowo trzymając się pnia.
CZYTASZ
Our Happiness Could Be Tragic ~ Eddie Brock × Venom
FanfictionDwoje ludzi, dwie dusze i tylko jeden cel... Co ja pierdole?! To normalne ff o symbrock bo to najlepszy ship a jeszcze udało mi się namówić do pisania @_zjedz_se_pieroga_ więc to rp z największymi idiotkami