10.

194 28 13
                                    

Pov Deku 

Minęło może kilka tygodni i więcej nie spotkaliśmy Shoto. Często spałem u Kacchana, lub Kacchan u mnie bo już zdążył poznać moją mamę która swoją drogą bardzo go polubiła. Zdarzyło nam się też z trzy razy zrobić ,,to", raz u mnie, co graniczyło z cudem i dwa razy u Kacchana. Na szczęście ten sen więcej u niego się nie powtórzył lecz mimo to i tak spać idę dopiero jak on zaśnie, lub gdy przebudzam się w nocy to sprawdzam czy u niego w porządku.

Dzisiaj miała się odbyć już kolejna w tym miesiącu impreza, tym razem jakiegoś kolegi Denkiego. Kilka osób go znało, Kacchan go kojarzył ale ja nie bardzo. Mimo to i tak zostałem zaproszony, a skoro wszyscy idą to ja też. Idzie nawet Ochako. Dlatego ubraliśmy się i poszliśmy.  Na miejscu było już wiele osób. Przywitałem się z wszystkimi i miałem okazję także poznać osobę organizującą. Potem Kacchan zniknął gdzieś z Eijiro a ja zostałem z Denkim.

***

- Widziałeś gdzieś Kacchana? Nie widziałem go dawno - powiedziałem rozglądając się, chociaż nie oczekiwałem żadnej sensownej odpowiedzi bo Denki był porządnie wypity.

- A nie był z Kirishimą?

- Kirishima jest tam, a po Kacchanie ani śladu. Chyba pójdę go poszukać bo odrobinę się martwię - wstałem od stołu i poszedłem. Przeszukałem cały salon, i nie ma. W łazience też, w kuchni też nie. Gdy schodziłem na dół usłyszałem głośny krzyk, ledwo przebijający się przez muzykę. Od razu ścisnęło mi żołądek bo dobrze wiedziałem że to był Kacchan.

- Wyłączcie muzykę! - krzyknąłem, i po kilku sekundach została wyłączona. Teraz wszystko było lepiej słychać. Od razu pobiegłem znowu do góry a kilka osób za mną. Otworzyłem drzwi i nie mogłem uwierzyć w to co tam widziałem. Był to Shoto próbujący zgwałcić Kacchana. Shoto prawie na nim leżał, a Kacchan miał podwiniętą koszulkę i rozpięte spodnie.

- Kurwa, zadzwońcie po policję! I nie dajcie mu uciec! - Shoto wybiegł z pokoju, ale drzwi już zostały zamknięte.

- Co się dzieje? - podeszła do mnie Ochako.

- Idź stąd - wszedłem do pokoju, i zamknąłem za sobą drzwi na klucz.

- Spokojnie Kacchan, to ja - powiedziałem spokojnie, podchodząc do niego. Usiadłem naprzeciwko, zapiąłem zamek w spodniach i poprawiłem koszulkę po czym mocno go przytuliłem, a on dosłownie rozpłakał mi się w ramie. Rzadko kiedy okazuje przy mnie takie uczucia, raczej stara się pozostać ,,silnym" i tym który miałby mnie pocieszać. Nie zawsze rozumie że przy mnie może okazywać swoje prawdziwe uczucia i powoli go do tego przyzwyczajam.

- J-ja próbowałem się bronić... - wypłakał cicho mocniej mnie przytulając, a mi gdy usłyszałem ten ból w jego głosie też zebrało się na płakanie.

- Wiem, ja wiem... - szepnąłem głaskając go po włosach.

- Nazywałem go słabym a sam taki jestem...

- Ej, nie mów tak.. Jesteś najsilniejszą osobą jaką poznałem, i nic i nikt tego nie zmieni

- Mam dość Deku... - szepnął cicho co już totalnie mnie uderzyło i też się rozpłakałem. Siedzieliśmy tak jakiś czas, do momentu w którym się nie uspokoiłem już trochę.

- Mogę wiedzieć co ci zrobił?

- Tylko mnie dotykał

- Aż dotykał, zrobił o wiele więcej niż mógł a nie mógł nic ci zrobić Kacchan. Ale gdzie cię dotykał?

- Kurwa wszędzie. Wsadzał mi ręce do bokserek, dotykał po szyi, po twarzy, wkładał ręce pod koszulkę i chociaż starałem się to nie umiałem go-

- Hej, spokojnie..  Rozumiem. Robiłeś co mogłeś i to absolutnie nie twoja wina. Policja już go najprawdopodobniej zabrała - kiwnął głową.

***

Po kilku dniach wszystko zaczęło wracać do siebie. Do Kacchana wróciła ta jego słynna pewność siebie co mnie uspokoiło, i chyba obyło się bez żadnej traumy. Na szczęście.

Wszystko co jest między mną a Kacchanem nadal jest ukrywane, szczególnie przed Uraraką. Póki co nikt się niczego nie domyśla co mnie cieszy. Dzisiaj mieliśmy się z resztą udać nad morze. Jadę ja, Kacchan, Mina, Tsuyu, Ochako, Denki, Shinsou, Sero i Kirishima. Mieliśmy jechać dziś w nocy dlatego trzeba było się spakować. Zrobiłem sobie nawet specjalną listę na to. Nie było to jakoś dużo rzeczy bo jechaliśmy tylko na 5 dni. Po spakowaniu poszedłem z walizką do Kacchana.

- To ty się jeszcze nie spakowałeś?  - spytałem gdy już przyszedłem.

- Nie, ale mam już wszystko przygotowane więc zostało mi tylko spakowanie tego. Walizke zostaw sobie tam. Jadłeś jakąś kolację u siebie? - kiwnąłem głową stwierdząco, i stwierdziłem że pójdę sobie spać bo w nocy trzeba wstać by pojechać. Tak więc poszedłem na górę gdzie położyłem się w łóżku, a po godzinie obok mnie położył się Kacchan, przytulając się do mnie od tyłu.

W ciągu nocy || Bakudeku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz