Rozdział 6 "Gorzej być nie mogło co nie?"

238 3 8
                                    

Budzę się i widzę Nadię leżącą na brzuchu. Siadam na nią.

- JEZU.- Nadia się patrzy na mnie.

- Wystraszona?- Śmieje się lekko.

- Zaraz jak ci dam!- Nadia mnie zwala z siebie i jest nade mną. Patrzy się na mnie z uśmiechem.

- Wyższa, ale cięższa i młodsza.- Śmieje się.

- Niższa, ale lżejsza i starsza.- Nadia siada mi na nogi. Patrzę na nią zniesmaczoną miną. Zaraz jak mi nogi połamie, to będzie.- I co teraz zrobisz?

- Spróbuję jakoś uciec.- Uśmiecham się chytro. Uwalniam nogi i uciekam z łóżka. Nadia mnie goni a ja schodzę na dół. Nadia mnie ciągnie do tyłu i mocno tuli.

- Nie uciekniesz.- Nadia mnie głaszcze po głowie. Mocno ją tule. Nadia klepie mnie w tyłek.- A to za kare, że uciekłaś.

- O TY.- Śmieje się.

- Leć, sprawdź, może co?- Nadia mnie puszcza. Idę do łazienki a Nadia za mną. Wchodzę do łazienki.

- Czekasz tu.- Zamykam drzwi od łazienki. Raz się żyje...

-----------------------------------------------------------

20 minut później

Zrobiłam dwa testy i od razu się ubrałam.

- Emma kitku nooo.- Słyszę Nadię za drzwiami. Biorę jeden z dwóch testów i wychodzę z łazienki.- Alleluja! Przytulam się do Nadii i daje jej do ręki ten test. Nadia mnie mocno przytula. Patrzę na twarz Nadii i ma zdziwioną, ale też szczęśliwą minę.

- Wow...nie spodziewałam się, że mama ma rację...- Nadia głaszcze mnie po głowie.- Czyli...będziemy mieli dziecko... Nadia bierze mnie na ręce i całuje. Uśmiecham się lekko. Nadia mnie odstawia na podłodze i mnie tuli. Ja ją też tulę. Tak się dziwnie z tym czuje...jednak nie na co dzień się dowiaduje, że jestem w ciąży. Nadia bierze mnie na ręce. Wysoko jest. Tak wysoko, że dotykam dachu. Nadia mnie nosi i kładzie na sofie. Kładzie się obok i mnie mocno tuli. Przytulam się do niej.

- Odbija mi?- Nadia patrzy na mnie.

- Dopiero zacznie.- Całuje ją. Nadia się uśmiecha i mnie głaszcze po głowie.

- Podskoczę potem do dziadka dobrze?- Patrzę jej w oczy.

- Idziemy razem.- Nadia podnosi brew.

- On mieszka na końcu ulicy.- Uśmiecham się.

- No dobrze pójdziesz sama...- Nadia wywraca oczami. Głaszcze ją po policzku i się uśmiecham. Kładę głowę na Nadii piersiach i nas przykrywam. Nadia mnie głaszcze. Bawię się Nadii grzywką, a Nadia ciągle mnie głaszcze.

- A gdzie są twoi rodzice?- Ciągle bawię się grzywką.

- Zabrali Kasie i Kornela na zakupy.- Nadia mnie całuje w czoło. Słyszę główne drzwi. Do pokoju wchodzą Kasia i Kornel z zabawkami. Ja się odwracam w stronę Nadii.

- Hej dziewczynki już nie śpicie?- Słyszę głos mamy Nadii z tyłu.

- A która to godzina?- Nadia mnie głaszcze po plecach.

- No tak po ósmej.- Słyszę szelest toreb.

- Pomóc ci mamo?- Nadia lekko staje, ale ja ciągle mam głowę na jej piersiach.

- Nie spokojnie.- Mama Nadii odchodzi, jak słyszę. Przytulam się do Nadii.

- Focha masz?- Nadia się na mnie patrzy.

- Nie.- Tule się do niej jeszcze bardziej.

- Mam cię połaskotać?- Nadia się chytro uśmiecha.

- NIE.- Patrzę się na nią. Odwracam się i siadam.

UczenniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz