Rozdział 10 "Małe zmiany"

116 3 4
                                    

Trochę się pozmieniało...aktualnie jesteśmy w innym mieście w hotelu, ponieważ był pogrzeb dalekiego wujka Nadii. Brzuch mi trochę...bardzo trochę urósł. Na tą chwilę stoję na balkonie i patrzę na zachód słońca, a Nadia próbuje wygonić mamę z pokoju.

- Dacie radę?- Słychać głos mamy Nadii.

- Tak, tak- Słychać zamknięcie drzwi. Czuje przytulenie i dotknięcie mojego brzucha.

- Wygoniłaś ją?- Śmieje się.

- Wygoniłam, nie dałaby nam żyć.- Nadia mnie przytula.- Patrzysz na zachód słońca?

- Tak..- Łapie Nadię za rękę która leżała na moim brzuchu.

- Dziewczynki nie za zimno? Przecież jest styczeń!- Słyszę głos taty Nadii po lewej stronie. Patrzymy na lewo i tata Nadii stoi na balkonie ubrany jakby było -30 stopni. Wychodzimy z balkonu, zamykamy drzwi i się śmiejemy. Siadam na łóżku ubrana już w piżamę i patrzę z uśmiechem na Nadię. Nadia siada obok mnie i łapie mnie za ramię z uśmiechem na twarzy.

- Idziemy spać?- Przykładam swoją rękę do Nadii pod bródka.

- Tak chodźmy.- Nadia się uśmiecha. Wstaje z łóżka z Nadią i kładziemy się do łóżka. Przykrywam nas, a Nadia mnie głaszcze po ręce. Nadia głaszcze mój brzuch a ja się do niej tule. Przymykam oko, bo znów mnie kopnął lub kopnęła...w sumie ja z Nadią nie chcemy wiedzieć...ale rodzina Nadii wie co to za płeć.

- Nie kop mamy.- Nadia się śmieje i całuje mój brzuch, a potem mnie głaszcze. Przytulam się bardziej do niej, a ona zgasza światła. Słyszę wiadomości z telefonu, więc biorę i patrzę. Ekran jest tak jasny, że mi wypala oczy, więc go przyciemniam. Wiadomości są od Dagi, więc mogłam się tego spodziewać.

"EMMA RATUJ, BO ZAMORDUJE TWOJĄ SIOSTRĘ"

"Którą?

"Damnerys a którą?"

"Dobra co chcesz na serio?"

"A więc Emmo... skończyła mi się herbatka..."

"Daga...na tą chwilę jestem w innym mieście. Kupię ci, jak wrócę. Albo poproś Damnerys, niech ci kupi."

"Dzięki, poproszę Damnerys". Odkładam telefon i jeszcze bardziej się przytulam do Nadii. Nadia mnie głaszcze. Przymykam oczy.

- Dobranoc kitku.- Zamykam oczy.

- Dobranoc kochana.- Nadia mnie głaszcze po brzuchu i po głowie.

-----------------------------------------------------------
15 godzin później.

Rozpakowujemy się już z tej jedno dniowej wyprawy, bo jesteśmy już w domu. Ogólnie zrobili nam balkon, co jesteśmy na serio zdziwione, wcześniej go nie było. Patrzę dokładnie na balkon, a Nadia coś odwala z tyłu. Odwracam się i Nadia kolejny raz zdjęła drzwiczki od łóżeczka.

- Znów zdjęłaś?- Podchodzę do niej.

- Nigdy nie mogę ogarnąć, jak to się otwiera.- Nadia próbuje to wcisnąć. Zabieram od niej drzwiczki, wkładam w dobre miejsce i klikam przycisk, dzięki czemu się trzyma.

- Oh...widać, kto będzie otwierał.- Nadia mnie obejmuje. Śmieję się krótko i ją przytulam.- A teraz...ja idę zobaczyć jak tam zwierzaki. Patrzę w jej oczy a ona w moje. Śmiejemy się krótko i wychodzimy na dwór. Na dworze biega Bąbelek.

- Hejj bąbel piesku.- wołam bąbelka. Bąbelek podbiega do nas i merda swoim małym ogonkiem.- no Hej piesku. Głaszcze bąbla i idziemy naprzód do zwierząt. Na samo wejście do krów wita nas cielak.

UczenniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz