Rozdział 14 "Koniec"

131 5 3
                                    

Bing bong. Coraz bliżej końcu roku szkolnego. Coraz bliżej, coraz bliżej. Leżymy na łóżku a Lili na moim brzuszku. Głaszcze Lili, a Nadia sobie śpi. Do bańki wpada Hubert.

- NO HEEEJ.- Hubert patrzy na mnie.

- Co chcesz znów?- Patrzę na niego. On siada na łóżku i patrzy na małą.

- To, co zawsze...- Hubert się uśmiecha. Daje mu Lili delikatnie na rączki. Całuje Nadię w policzek, a Nadia się budzi. Nadia patrzy na mnie i Huberta z uśmiechem. Całuje mnie w czółko.

- Pójdę po wodę...- Nadia wstaje ledwo.

- Kochanie wszystko dobrze?- Łapie ją za rękę.

- Tak.- Nadia się uśmiecha lekko. Wychodzi z bańki chwiejnym krokiem.

- Coś chyba z nią nie tak.- Hubert na mnie patrzy.

- Też tak mi się wydaje.- Wstaje powoli z łóżka. Słychać straszny huk. Jakby ktoś rzucił kamieniem o podłogę. Wyrywam się z bańki. Nadia leży na podłodze, trzyma rękę na lewym pokoju. Podbiegam do niej tak samo, jak nauczyciel. Wszystkie bańki znikają, skąd widzę. Nauczyciel sprawdza, czy Nadia oddycha.

- Do sekretariatu ktoś i po pielęgniarkę! Szybko!- Nauczyciel patrzy po klasie. Dwóch chłopaków wybiega z ławek i wybiega z sali.- Jesteś jej rodziną jakąś? Nauczyciel się patrzy na mnie.

- Jestem jej dziewczyną. Mieszkamy razem.- Łapie Nadię za rękę.

- Halo? Jesteś tam? Pani Nadio?- Nauczyciel wali delikatnie Nadię po twarzy. Nadia otwiera oczy i się rozgląda.

- Nadia słyszysz mnie?- Patrzę na nią, trzymając ją.

- T-Tak.- Nadia ledwo co mówi. Do sali wchodzą ci dwaj chłopacy i wice dyrektor. Podchodzą do nas i klękają przy Nadii.

- Co się stało?- Wice dyrektor patrzy na nas.

- Nadia wyszła z ławki i zemdlała.- Mówię wystraszona lekko.

- Nadio jak się czujesz?- Wice dyrektor patrzy na Nadię.

- Dobrze...- Nadia łapie za moje ramię, choć patrzy na wice dyrektora. Wstajemy wszyscy, lecz ciągle ją trzymam.

- Wracajcie do ławki. Jak Nadia będzie się źle czuła, proszę pójść do nauczyciela.- Wice dyrektor wychodzi. Idziemy do ławki i siadamy na łóżkach. Hubert włączył czarną bańkę. Wzięłam małą od Huberta i głaszcze po główce. Nadia leży na łóżku. Wyciągam z plecaka wodę i jej podaje. Nadia uśmiechnęła się i napiła.

- Jadłaś coś dziś?- Kładę rękę na jej udzie.

- Jadłam przecież...- Nadia się uśmiechnęła i znów się napiła.

- Piłaś?- Patrzę na nią.

- Mało...- Nadia znów się napiła wody. Patrzę teraz na małą, mała uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie.

- Kurde jak ja lubię dzieci...- Hubert się zaśmiał krótko, po czym pogłaskać krótko małą po główce. Patrzę na Nadię i zasnęła. Niech się prześpi, będzie może lepiej się czuła.

- Jestem ciekawy, kiedy zobaczą co dzieje się w tej szkole.- Hubert wzdycha i bierze telefon.

- Wydaje mi się, że za niedługo.- Całuje małą w nosek. Mała wyciągnęła rączki i złapała za mój nos. Śmieje się. Śmieszny maluszek. Mój maluszek. Moja córeczka. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Bańki zniknęły. Przy drzwiach stoi dyrektor. Potrząsam lekko Nadią, a Nadia się budzi. Jestem wystraszona. Hubert wstaje i szybko biegnie do swojej ławki.

- SIADAĆ DO ŁAWEK!- Dyrektor krzyczy. Wstaję z Nadią i siadamy do ławek. Każdy siada. Rozglądam się, ale niektórzy nie mają spodni lub coś i są cali nago. Patrzę wystraszona na dyrektora. Nadia mnie przytula. Patrzę na małą. Mała jest spokojna na tą chwilę. Czuje zimno, choć jest czerwiec.

- Zimna jesteś.- Nadia szepcze do mnie i mnie głaszcze po ramieniu.- Uspokój się kochana. Patrzę na nią i całuje ją w nos.

- KTO WYMYŚLIŁ TO?!- Dyrektor staje na środku sali. Patrzę dyrektorowi na buty. Chciałam się zaśmiać. Wdepnął w biały śluz. Chyba nie muszę, mówić co to jest. Dałam Nadii małą i wstałam.

- Jak pan dba o własną szkołę, jeśli pan nie wie, co się dzieje w niej?- Popatrzyłam na dyrektora.

- A ty czemu mi nie powiedziałaś?! Ty lub ktoś inny?!- Dyrektor podchodzi do mnie.

- Czemu? Bo taka szkoła jest fajna, choć na początku jej nie lubiłam. Poznałam tu moją dziewczynę, fajnego chłopaka o imieniu Hubert i wiele innych osób.- Podeszłam do dyrektora, wyciągając scyzoryk i przykładając mu do gardła. Hubert popatrzył na mnie zaskoczony tak jak reszta klasy. Popatrzyłam na dyrektora, ale schowałam scyzoryk. Dyrektor złapał mnie za gardło i podniósł na górę. Duszę się i złapać powietrza nie mogę. Zauważam, że ktoś z klasy dzwoni gdzieś. Zauważam, że Percy podchodzi od tyłu dyrektora i go wywala. Leżę pod dyrektorem, ale Percy i Hubert szybko mnie wyciągają. Podeszłam do Nadii, klękam przed nią i się uśmiecham. Nadia pocałowała mnie w czoło. Wstałam, całując Nadię przez chwilę w usta, a małą w czoło. Odwróciłam się, a dyrektor wstał.

- Sprytne z was dzieciaki.- Dyrektor się otrzepuje.

- Tak nas wychowała ta klasa!- Krzyczymy całą klasą. Znowu klękam obok niej. Dyrektor jest bardzo zły, ale to ukrywa. Mała zaczęła płakać po cichu.

- Lili nie teraz błagam.- Nadia wkłada smoczka do buzi. Mała patrzy na nas. Patrzę również na dyrektora. Podszedł do Yuriego i go złapał do góry nogami. Wstaje i podchodzę do dyrektora. Kopie go w jaja a on puścił Yuriego.

- Mojej rodziny się nie tyka ani nikogo przy mnie.- Naplułam na dyrektora i odeszłam znów do Nadii. Jestem obok Nadii i się odwracam. Dyrektor do mnie leci, ale Percy rzuca nożykiem w jego ramię.

- Dzięki Percy.- Popatrzyłam na nią, lecz tylko ona oparta o ścianę się uśmiechnęła. Dyrektor wstał i podszedł do Huberta. Dyrektor wyciągnął nóż. Patrzę szybko po klasie i biegnie do dyrektora, by tylko jakoś spróbować zrobić tak by nie wbił...jestem już niedaleko, ale za późno. Dyrektor wbił Hubertowi nóż w prawy bok brzucha. Popycham dyrektora na ziemię. Drzwi się otwierają...wbija policja. Patrzę na policję. Policjanci podeszli do dyrektora i do rannego Huberta. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwracam się i Nadia mnie ciągle trzyma za ramię. Mała na nas patrzy ciągle, mając smoczka w buzi. Uśmiechnęłam się lekko.

-----------------------------------------------------------
3 godziny później

Lekcje odwołane. Czekam tylko na Nadię, aż wyjdzie z sali przesłuchań...tak przesłuchań...jesteśmy w komisariacie. Trzymam małą na rękach i czekam na Nadię.

- Co malutka? Trochę długo tam mama siedzi.- Poprawiłam małej kurtkę. Nadia wychodzi z pokoju przesłuchań, przytuliłam ją a ona mnie.

- Wracamy?- Nadia popatrzyła na mnie z uśmiechem.

- Oczywiście.- Zaśmiałam się. Nadia złapała mnie za rękę i wyszliśmy z komisariatu. Dałam Nadii klucze od samochodu i weszliśmy do środka. Zamknęłam drzwi z Nadią i wzdychamy.

- Koniec szkoły..- Nadia wkłada kluczyki do stacyjki i ruszamy.

- Czyli koniec tego etapu?- Patrzę na Nadię.

- Tego? Tak. Czas zacząć następny.- Nadia przyspieszyła lekko.

-----------------------------------------------------------

Koniec szkoły..? Koniec tego etapu? Koniec tej książki. Dziękuję, że czytaliście i byliście ze mną. Na tą chwilę jest to najlepiej, przyjęta książka u mnie..dziękuję wam. Do zobaczenia w następnej książce!

UczenniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz