14. Kamień miłości

603 48 33
                                    

Pov: Shinsou

Siedzieliśmy wszyscy na kocu w ogródku i rozmawialiśmy, Eri wesoło ganiała za małą kicią a Kaminari leżał na moim brzuchu wcinając beztrosko żelki.

-Toshi!

-Tak Eri?-Odparłem po chwili podnosząc się na łokciach a chłopak leżący do niedawna na moim brzuchu pospiesznie wstał.

-Tata pocky kupił. A coś mi obiecałeś. Chyba wiesz o co chodzi?

-Ta, wiem. Ale ja nic nie obiecywałem!

-Pamiętam co innego. Tato gdzie masz pocky?

-Powinno być u ciebie w pokoju na łóżku.

-Okey, dzięki!-Powiedziała i szybko wybiegła z ogrodu.

Kami spojrzał na mnie zmieszany i otworzył usta aby się odezwać.

-O co chodzi?

-Ehh, Eri uznała że jesteśmy razem i mi nie wieży gdy powiedziałem że jesteśmy przyjaciółmi. I dlatego poprosiła tatę aby kupił pocky, chce urządzić pocky challeng. Chyba za dużo czasu spędza z Miną...

-Ale że ty chcesz abyśmy się c-całowali?

-Ciszej bo rodzice usłyszą.-Powiedziałem zakrywająca chłopakowi usta ręką.-Shouta nie za specjalnie cię lubi. Ale zgodziłem się na to bo wiedziałem że Eri nie odpuści. Oczywiście nie musimy tego robić.-Powiedziałem na co ten jedynie skinął głową na tak.

-Fuj! Czemu mnie polizałeś w rękę!-Krzyknąłem na przyjaciela a ten się tylko zaczął śmiać.

'O jezu nie wiedziałem że chłopak może się tak słodko śmiać. Chciałabym słyszeć ten śmiech częściej.'

Zacząłem tarmosić ręką jego włosy jednocześnie wycierając jego ślinę.

-To było nie miłe.-Chłopak dotknął ręką w okolicy mojego mostka i popchnął na koc. Złapał jedną ręką moje obie i spojrzał w moje oczy wrogo.

-Trzeba było tak nie robić.-Palnąłem obojętnie.

Chłopak warknął na mnie i usiadł mi na kroczu na co cicho jęknąłem. Już czułem jak piecze mnie na twarzy.

'Cholera. Boję się że zrobię coś czego nie powinienem. A co jak się podniecę? Kurwa on jest taki słodki gdy się wścieka.'

-Wiesz ile czasu trzeba poświęcić aby doprowadzić do porządku tą burzę.

-Kami...

-Już nie wspomnę o tym co wytarłeś w moje włosy. F-

Złapałem chłopaka za materiał bluzy i pociągnąłem bliżej mojej twarzy, czułem jego nierównomierny oddech na mych ustach.

-Zejdź ze mnie.-Powiedziałem stanowczo a jego mina ze zdenerwowania natychmiast przybrała wyraz zdziwionej.

-C-co? Czemu? Nie rozumiem. Niee.-Powiedział na końcu bo chyba przypomniał sobie że jest oburzony.

-Chyba nie zauważyłeś ale właśnie siedzisz na moim kroczu. Więc lepiej zejdź zanim Eri wróci bo będzie źle.-Chłopak wydawał się być zamieszany i nie za bardzo do niego docierało, jednak po czasie oprzytomniał. Jego twarz w jednej chwili zrobiła się cała rumiana i odskoczył ode mnie jak opatrzony.

-Jezu Shin ja tak mocno cię przepraszam. J-ja nie chciałem. Wybacz. Ja byłem po prostu zły i nawet nie z-zauważyłem co robię. Ni-

-Zamknij się już. Nic się nie stało. Nie panikuj.

-Shin. Ja wszytko widziałam. Wy jesteście razem, nie ma mowy że nie. Masz.-Powiedziała wkładając mi patyczek pocky do ust.

Wyjąłem z ust pocky i przybliżyłem się do Kamiego aby szepnąć mu coś na ucho.

-Wiesz że ona nie odpuści. Nie musimy tego robić-

-Będzie smutna gdy się wykręcisz. Mi to obojętne. Hmm taki przyjacielski pocałunek. Znaczy-

-Nie musisz się tłumaczyć, nie jesteś przecież gejem, prawda? To by nic nie znaczyło.

-Racja, bo w końcu jesteśmy przyjaciółmi.

Włożyłem ponownie pocky do ust i zbliżyłem się do tych jego. Chłopak lekko się wąchając chwycił zębami końcówkę słodycz i zaczęliśmy jeść. Gdy pocky już prawie nie było musnąłem usta mojego przyjaciela i szybko się od siebie odsunęliśmy cali w rumieńcach.

-Aww to takie słodkie. Ale powinno to być bardziej namiętne.

-Czekaj skąd ty-

-Od Miny dużo wiem. Ale to nie ważne Toshi. Co z prezentem?

-Ah zapomniałem. Kami zaczekaj zaraz przyjdę.-Wstałem z koca i wybiegłem z ogrodu, kierując się do mojego pokoju.

Na łóżku leżało małe czarne pudełeczko, które szybko chwyciłem w ręce i znów poszedłem do przyjaciela.

-Trzymaj. Eri uznała żeby zrobić ci malutki prezent.-Chłopak otworzył pośpiesznie pudełeczko i ukazał mu się naszyjnik z kolorowym kamieniem.-Ja i Eri też mamy.-Powiedziałem wyjmując z pod koszulki podobną biżuterię.

-Jaki piękny Shin! Dziękuję nie trzeba było.-Szybo założył naszyjnik i się uśmiechnął promiennie.-A-ale wiesz że różowy kwarc oznacza m-miłość?

-Tak wiem. Eri bardzo się spodobało i nie miałem wyjścia. Jednak w naszym przypadku nie musi to być miłość. W naszym przypadku może to oznaczać przyjaźń, prawda?

-Tak, tak. Jasne.

Pov: Kaminari

Wbiegłem do domu uprzednio otwierając drzwi kluczem. Chciałem aby ten dzień się już zakończył, miałem po prostu dość. Nie zdejmując nawet butów skoczyłem na łóżko i zacząłem płakać i waląc pięścią w poduszkę.

'Czemu jestem taki głupi? Wiedziałem że nie odwzajemni moich uczuć, więc dlaczego robi to wszystko? Najpierw mnie całuje a potem mówi że jesteśmy przyjaciółmi. To głupie!'

Mówiłem przecież że nikt cię nie kocha.

'A mama?'

Ona i tak za jakiś miesiąc umrze.

'Miały być dwa miesiące!'

Ale tak nie będzie.

'Dobra weź już mnie nie wkurzaj. Nie wieże ci.'

Twoja strata.

Spojrzałem na zegarek, który ukazywał godzinę 20:18. Wstałem z łóżka rękawem ocierając łzy i podszedłem z wyraźnie wypisanym zmęczeniem na twarzy. Nie chciało mi się już nawet iść myć, więc wyjąłem byle jaką bluzkę, wraz ze spodenkami i bez zastanowienia zdołałem z siebie górną garderobę.

-Co to do cholery ma być!-Wzdrygnąłem się i podniosłem wzrok na drzwi gdzie stał właśnie mój ewidentnie wkurzony ojciec a jego wzrok utkwił na moim biodrze gdzie była blizna.

Mężczyzna podszedł do mnie i walnął mnie z pięści w twarz.

Znów to samo...

Huk tłukącego się szkła roznosił się po pokoju.

Po raz kolejny słonecznik od mego ukochanego upadł na podłogę, gubiąc płatki, a łodyga została cała poraniona od wbijającego się w nią szkła.

Po raz kolejny łzy bezradności kapnęły za ziemię, zaraz przy rozbitym wazonie.

Weź szkło do ręki i to zrób!

Chwyciłem za odłamek potłuczonego wazonu a szkarłat pokrył moje ręce dodatkowo plamiąc ciuchy i podłogę.

ווווווווו×


1020 słów

Blizna //ShinKamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz