Rozdział 5. Nerwy w pracy.

310 12 2
                                    

/Gabriel/

Minął tydzień od kąt Dominik zaczął pracować jako ratownik. Denerwuje, a nawet stresuje mnie jego zachowanie w stosunku do mnie. Przez nerwy nie potrafię się skupić na pracy. Ciągle Dominik nie daje mi spokoju. Szczególnie gdy jesteśmy sam na sam. Właśnie czyściłem karetkę po udzieleniu pomocy chłopakowi z odciętą ręką. Normalnie krew lała się strumieniami. Masakra. Poczułem jak ktoś obejmuje mnie w talii. Wiedziałem, że to ten świr. Odwróciłem się i odepchnąłem go. Chłopak spadł prosto na fotel.

-Uuu czyżby zaczynamy na ostro?- Zapytał się z głupim uśmiechem Dominik. Już traciłem cierpliwość.

-Dominik odwal się ode mnie.- Warknąłem patrząc na Dominika. Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Posadził mnie okrakiem na jego kolanach. Chciałem i próbowałem się wyrwać ale to nawet nie pomogło. Dominik chwycił tył mojej głowy. Trzymał mocno mnie za włosy. Bolało to strasznie. Moje oczy rozszerzyły się gdy ten zaczął całować moją szyję.

-Bardzo tęskniłem za naszą bliskością. Gabryniek.- Powiedział Dominik. Widząc Martynę odsunąłem się gwałtownie zakrywając bluzą szyję. Mój oprawca patrzył na mnie wzrokiem jakby chciał mnie rozebrać wzrokiem. Kiedy chciałem wysiąść z karetki ten chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałem na niego.- A to na pamiątkę.- Szepnął dając mi złożone zdjęcie. Wziąłem je niepewnie po czym szybko wyszedłem z pojazdu. Pobiegłem do bazy. W budynku pobiegłem prosto do łazienki. Zamknąłem drzwi po czym zacząłem wymiotować do kibla. Jak tylko przestałem spuściłem wodę w  kiblu i przemyłem wodą z kranu usta. Nie czekając na nic poszedłem się szybko przebrać i pojechać do domu.


Potwór z dawnych lat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz