17.,,Prawda czasem boli kochanie..."

6 2 0
                                    


Ciemne ulice miasta były oświetlane przez żółte światła lamp i reflektory przejeżdżających samochodów. Na drogach panował ogromny ruch. Co jakiś czas można było usłyszeć ryk odpalającego motora, klaksony zdenerwowanych ludzi, którzy śpieszyli się na kolacje do domu, aby spędzić czas z rodziną, albo kłótnie przypadkowych osób o jakieś drobnostki. Nagle świat został pochłonięty przez mrok. Wszystkie lampy zgasły. Samochody zniknęły, a wszystkie niepokojące dźwięki ucichły. Na środku ulicy w mroku stoi bezbronna Madison, która rozgląda się za jakimkolwiek źródłem światła. Z kieszeni swoich czarnych spodni wyciąga telefon. Próbuje włączyć urządzenie, ale bezskutecznie. Bateria była rozładowana. Nagle jej wzrok powędrował w prawo. Jasne światło w supermarkecie jarzyło, niczym gwiazdy na bezchmurnym niebie.  Koło sklepu znajdowało się zaparkowane auto. Szary ford explorer. W jego stronę zmierzała niska, smukła kobieta o jasnobrązowych włosach. Wygląda bardzo znajomo. Madison dokładnie wytęża wzrok i kiedy uświadamia sobie, że ta kobieta, to jej ciotka, szybkim krokiem zmierza w jej stronę. Z każdym krokiem widziała kobietę coraz lepiej. Była pewna, że jest to ciotka Alice. Pomimo, że dziewczyna nie widziała jej ponad 10 lat, wszędzie rozpozna ten wspaniały uśmiech, który w najmłodszych latach rozweselał ją kiedy była smutna. Dokładnie pamięta, kiedy w wieku pięciu lat rozmawiała z ciotką przez telefon, gdy ta podróżowała po całym świecie. Madison bardzo była przywiązana do Alice. Za każdym razem, gdy kładła się spać, zadawała pytanie swojej matce, kiedy ciocia ich odwiedzi. Lilly zawsze była zestresowana, podczas gdy jej córka co noc pytała o to samo. Zawsze zbywała ją odpowiedziami, że tego nie wie, albo że jak ciocia znajdzie czas to przyjedzie. Nigdy jednak to nie nastało. Z czasem mała Madison skończyła pytać o Alice i o niej zapomniała. Rodzice bardzo rzadko rozmawiali na jej temat, a nawet jeśli, to tak aby Madison tego nie słyszała. Do dnia dzisiejszego dziewczyna nie wie czym to jest spowodowane. Czy Alce chciała odciąć się od rodziny i zacząć nowe życie? Ale dlaczego nie utrzymywała kontaktu z Parker, skoro za każdym razem gdy rozmawiały powtarzała tęsknię za tobą. Czy te słowa były po prostu rzucone na wiatr? Wiele wspomnień i pytań pojawiło się w głowie Parker. W końcu rodzicie powiedzieli jej, że Alice aktualnie jest w Paryżu, a tu proszę dziewczyna spotyka ją, przez przypadek pod sklepem, który jest ponad 3 tysiące dalej od Paryża. Madison spojrzała znów w stronę sklepu i ujrzała tym razem dwie postacie. Jedną z nich był pan Mendes, dyrektor szkoły, do której uczęszcza Madison. Mężczyzna stał u boku Alice i obejmował ją ramieniem. Zdziwiona dziewczyna przyglądała się tej dwójce z zaskoczeniem i niezrozumieniem. Madison zaczęła powolnym krokiem zmierzać w ich stronę, ale stanęła jak wryta, gdy ujrzała kogoś jeszcze. Sądziła, że widok ciotki i dyrektora ją zdziwił, ale to co zobaczyła potem, całkowicie ją przerosło. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Czy zawrócić i jak najszybciej udać się do mieszkania, w którym wszystko na spokojnie przemyśli, czy podejść do całej trójki i zapytać co tu się dzieje. Czy to nie jest przypadkiem jakiś żart. 

W jej głowie panował ogromny mętlik, kiedy przyglądała się jak Herman idzie z dwiema reklamówkami, pełnymi produktów, w stronę szarego samochodu, przy którym stoi prawdopodobnie jej ciotka i dyrektor. 

- Tutaj jesteś! Czekałem na ciebie w parku- w jej uszach rozbrzmiał wesoły głos Davida. Dziewczyna nie zareagowała na jego słowa, nadal wpatrywała się przed siebie. Green delikatnie dotknął jej ramienia i spojrzał  tam gdzie dziewczyna miała utkwiony wzrok przez dłuższą chwilę.

- Czy...Czy ty też....widzisz tam Hermana?- wydukała.

- No tak... co związku z tym?- zapytał zmieszany. 

Madison przekręciła głowę w jego stronę i wzrok utkwiła w jego niebieskich tęczówkach. Przełknęła głośno ślinę i delikatnie przygryzła wargę. David zjechał wzrokiem na jej usta i oblizał swoje spierzchnięte wargi.

- To, że obok niego stoi moja ciotka, z którą nie mam kontaktu ponad 10 lat!- zaczęła wymachiwać rękami i pokazywać w ich stronę- Co to ma kurwa znaczyć!

- Heeej... Uspokój się. Jesteś pewna, że to ona?- spojrzał niepewnie na nią, ale widząc jej zirytowany wzrok kontynuował- No wiesz 10 lat to dużo... Może się zmieniła?

- David to już 2 raz, gdy widzę kogoś, kto wygląda jak moja ciotka niczym 2 krople wody. To musi być ona.

- To może zapytaj rodziców, czy wiedzą, że jest w Nowym Jorku?

- Już rozmawiałam z mamą na ten temat- odparła bezradnie- stwierdziła, że mi się pewnie przywidziało- rękę wplątała w swoje włosy- chwila.. Masz telefon przy sobie?

- Co to za pytanie- prychnął i wyciągnął urządzenie z kieszeni. Parker szybko przechwyciła telefon w swoje ręce i zaczęła robić zdjęcia całej trójce. Gdy zrobiła kilka zdjęć i upewniła się, że nic się  nie rozmazało, oddała telefon Davidowi i spotkała się z jego dziwnym wzrokiem.

- No co, teraz mam jakiś dowód. Mogę pokazać zdjęcie mamie i dowiem się czy to faktycznie była ciotka Alice.

- Moja mądra dziewczyna- uśmiechnął się i przytulił mocno Madison- a teraz chodźmy, bo padam z głodu- dał jej całusa w czoło i ruszyli w stronę mieszkania Davida. 

*******

Znów ciemność. Dookoła słychać tylko szelest liści i dziwne szepty. Rozkojarzony wzrok Parker wędruje od lewej do prawej, rozglądając się skąd dochodzi ten hałas. Nagle przed oczami widzi ciotkę Alice przy srebrnym aucie. W jej kierunku idzie Herman i pan dyrektor. Madison próbuje krzyczeć, ale nie może. Ma sucho w ustach i nie daje rady wydobyć z siebie żadnego dźwięku.  Próbuje zacząć biec, ale nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Spogląda w dół i widzi tylko ciemność, która pochłania jej ciało. Czuje się jakby tonęła.  Spogląda na boki. W jednej chwili miga jej przed oczami postać kobiety w schludnej, prostej, czerwonej sukience. To Lilly. Jej matka. Dziewczyna próbuje ją zawołać, ale nie może otworzyć ust. Postać Lilly zbliża się do niej. Madison chce złapać kobietę za rękę, ale jej ręce są związane. Nie ma pojęcia co się dzieje. Matka zaczyna dotykać twarz dziewczyny, zostawiając na niej krwawe ślady. Spogląda jej głęboko w oczy i szepcze:

- To tylko twoja wyobraźnia kochanie- uśmiecha się przerażająco- Widzisz rzeczy, które chcesz widzieć- zabiera gwałtownie rękę i uderza w policzek dziewczyny. Madison przekręca głowę w prawo. Czuje okropny ból, ze łzami podnosi głowę i spogląda w ciemne oczy rodzicielki.

-  M...Mamo...Ciocia Alice... tu jest- wyszeptała zachrypniętym głosem Madison.

Postać matki uważnie się jej przyglądała. Badała każdy skrawek jej ciała, jakby nigdy jej nie widziała.

- Prawda czasem boli kochanie....dlatego trzymaj się od niej z daleka- po wypowiedzeniu tych słów, zjawa zniknęła.

Przerażona Madison zaczęła krzyczeć i wić się na łóżku. Wystraszony David wstał jak poparzony i szybko zaczął wybudzać dziewczynę ze snu. Przytulił ją mocno do swojego ciała, pomimo że ona próbowała go odepchnąć. Jego silne ramiona oplotły jej drobne ciało, które z czasem zaczynało opadać. Chłopak zaczął składać uspokajające pocałunki na jej policzkach i delikatnie wycierał łzy, które płynęły po jej twarzy. Szeptał do jej ucha, że tu jest i nic złego się jej nie stanie. Madison otwarła swoje wilgotne oczy i spojrzała w ten uspakajający błękit, który się w nią wpatrywał. Widziała w nim troskę i delikatny strach.

- To..to tylko zły sen- wyszeptała i się w niego wtuliła.

Oboje leżeli w milczeniu, wtuleni w swoje rozgrzane ciała. Po dłuższej chwili Madison poczuła, że uścisk Davida trochę się poluźnił, co oznaczało, że chłopak zasnął. Parker jednak nie zmrużyła oka przez resztę nocy. Jej głowę zaprzątał widok, który zastała przed sklepem oraz sen i wypowiedziane przez Lilly słowa....

Mystery lettersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz