13.,,Jesteś irytująca Parker!"

7 3 0
                                    

Lekki powiew chłodnego powietrza, z klimatyzacji samochodowej, nie przeszkadzał śpiącej Madison. Jej drobne ciało opatulone było w grubą bluzę chłopaka, którą nałożył na nią kiedy tylko twardo zasnęła. 

Po obu stronach drogi, ciągły się długie, zielone lasy. Co jakiś czas mijali tylko jakieś małe domki, w których prawdopodobnie nikt nie mieszka. Okolica wyglądała, na cichą i spokojną, jednak zdecydowanie była opustoszała. 

Nagle Herman skręcił w prawo, w jakąś boczną, leśną dróżkę. Kiedy auto zjechało z wygodnego asfaltu, na kamienie i żwir, całe auto zaczęło się kołysać i trząść.

Z ust Madison wydostał się stłumiony jęk, przez to jak niewygodnie jej teraz było. Otwarła delikatnie oczy, a kiedy ujrzała wszędzie las, od razu wstała i popatrzyła się z szokiem na chłopaka.

- Gdzieś ty mnie wywiózł?!

Minęło kilka minut głuchej ciszy. Chłopak nic nie odpowiedział. Dopiero, kiedy Madison znów otwarła usta aby coś powiedzieć, przerwał jej głos Hermana.

- Zdecydowanie wolałem jak spałaś.

Madison tylko prychnęła pod nosem i kiedy chciała obrócić się w stronę okna, zauważyła, że jest przykryta jego bluzą. Delikatnie ściągła ją z siebie i rzuciła w jego stronę.

- Fuj... Jeszcze się czymś od ciebie zarażę.

- Jesteś irytująca Parker!... Ja tu z dobrego serca dałem ci moją bluzę i liczyłem, że grzecznie podziękujesz- przerwał na chwilę-... ale jak widać matka nie nauczyła cię manier.

- Dobra, dobra... - westchnęła- Dziękuję. Zadowolony?

Chłopak tylko pokręcił głową z niedowierzania. Po 2 minutach auto zatrzymało się przed małym, drewnianym domkiem. Był bardzo ładny, ale chyba nikogo tu dawno nie było, ponieważ schody zostały pokryte trawą, a weranda bluszczem. Dookoła była wysoka trawa, w którą Herman bez żadnego słowa, ruszył nią w stronę domu. 

- Dlaczego tu jesteśmy?

Odpowiedziała jej cisza. Zauważyła, że chłopak szuka czegoś w kieszeniach. Nagle z jednej z nich wyciągnął klucz i ruszył w stronę drzwi.

Niepewna Madison dotrzymała mu kroku. Herman przekręcił klucz w zamku. Drzwi bez problemu się otwarły. Chłopak wolnym krokiem wszedł do środka, jednak dziewczyna jeszcze kilka sekund stała przed otwartymi drzwiami, rozmyślając czy tam wejść, czy nie. Nie zauważyła nawet, jak chłopak wrócił do niej i stanął przed jej twarzą, mówiąc:

- Wchodzisz? Nie mamy całego dnia.

Parker pokiwała głową i postawiła pierwszy, niepewny krok w stronę drzwi. Jednak zanim tam weszła zapytała:

- Czyj jest ten dom?

To pytanie ją nurtowało, od chwili kiedy samochód zatrzymał się na końcu dróżki. Herman głośno westchnął, następnie przejechał ręką po twarzy, aż nagle się odezwał:

- Moich dziadków- odparł krótko, nawet na nią nie patrząc.

Te słowa trochę podbudowały Madison. Rozwiały jej wątpliwości i teraz była pewna, że do nikogo się nie włamują. Pewnym krokiem ruszyła za chłopakiem a kiedy była w środku, zaczęła wszystko dokładnie oglądać. 

Wnętrze domu było bardzo przytulne. Wszystko było w odpowiednim miejscu i schludnie poukładane. Na każdym meblu znajdował się ogromny kurz. Na ścianach wisiało mnóstwo fotografii. Madison podeszła do jednej i zaczęła się dokładnie przyglądać. Na zdjęciu znajdowała się piękna młoda para z uśmiechniętym dzieckiem na rękach. Na sam widok kąciki ust Madison ruszyły w górę. Spojrzała w stronę Hermana, który dokładnie ją obserwował. Uśmiechnęła się jeszcze bardziej i zapytała:

- Czy ten słodki bobasek na zdjęciu to ty i twoi rodzice?

Herman nie odpowiedział, w jego oczach pojawił się gniew, ale zarazem nutka smutku. Pokręcił głową i zachrypniętym głosem odpowiedział krótkie:

-Nie.

Uśmiech z twarzy dziewczyny od razu znikł. Spojrzała głęboko w jego oczy, ale nic nie mogła w nich ujrzeć. Zobaczyła tylko maskę obojętności, jednak dziewczyna wiedziała, że chłopak odczuł jakiegoś rodzaju ból. Ostrożnie zbliżyła się bliżej niego. Chłopak nie przestał na nią patrzeć chociażby na chwilę.

- Przepraszam- wyszeptała dziewczyna.

- Na tym zdjęciu są właśnie moi dziadkowie z tatą, jak był mały- odpowiedział po chwili zamyślenia- Jeśli tak bardzo chciałaś zobaczyć moje zdjęcie jak byłem mały, to muszę cię zawieść... Nie ma tu żadnego takiego zdjęcia- spojrzał prosto w oczy dziewczyny i dostrzegł zaskoczenie na jej twarzy, więc dodał- Nigdy nie poznałem moich dziadków od stron taty. Zresztą ojca przez  16 lat też nie znałem- zaśmiał się- Pojebana akcja, nie?

Madison stała ja wryta i przyglądała mu się z szokiem.

- Zamknij tą buzię bo ci mucha wpadnie-zaśmiał się chłopak.

Parker pokręciła szybko głową i odchrząknęła. 

- Przykro mi. Musiało ci być ciężko.

- Ciężko to mi było, jak mój jakże wspaniały ojciec, zjawił się 2 lata temu i opowiedział wszystko dokładnie, ze szczegółami dlaczego przez jebane 16 lat nie było go przy mnie- zawahał się czy powinien już teraz to wyznać, czy poczekać jeszcze jakiś czas, ale jednak postanowił to powiedzieć- do tego jeszcze ty się zjawiłaś i zjebałaś mój plan. Wszystko kurwa sprowadza się do ciebie. Jak cię widzę, to mam ochotę wszystko rozpierdolić! Cała moja rodzina jest pojebana i zjebali mi całe życie. Mam dość tego wszystkiego! Czuję się jak śmieć i wiem, że wszystkim lepiej by się żyło gdyby, mnie tu kurwa nie było!- zaczął krzyczeć, a Madison tylko się mu przyglądała, nie wiedziała co miała zrobić. Chłopak wpadł w totalną furię. Nagle chwycił pusty wazon ze stolika i rzucił w ścianę, przy której stała dziewczyna. Madison wydała głośny pisk z przerażenia, a kiedy spojrzała w stronę chłopaka zauważyła, że siedzi na podłodze, z głową między kolanami i cicho wyszeptał:

- Tylko Alice mnie kocha...Tylko jej mogę ufać...

Madison z żalem przyglądała się skulonemu chłopakowi, kiedy ruszyła w jego stronę, aby choć trochę podnieś go na duchu, Herman szybko wstał i ruszył w stronę drzwi, mówiąc:

- Idę zapalić, muszę ochłonąć...

Dziewczyna wpatrywała się jeszcze przez chwile w puste miejsce, gdzie przed chwilą siedział Smith. Jej ciało delikatnie drgało z przerażenia i zaskoczenia, ale gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że chłopak nic jej nie zrobi.

Pomału ruszyła w stronę drzwi, a tam ujrzała chłopaka, opierającego się o maskę samochodową swojego czarnego Audi R8. Między palcami trzymał pół wypalonego papierosa. Kiedy chrząknęła, Herman uniósł spokojnie wzrok i spotkał się z jej oczami, w których widniała niepewność.  

- Trochę...mnie poniosło...Sorry- powiedział cicho i wsadził żarzącego się papierosa do ust -  jest jeszcze coś co chcę ci pokazać.

Parker podniosła ze zdziwienia brwi i uważnie mu się przyglądała. Wtedy Herman rzucił papierosa na ziemię i przygasił go butem. Swój wzrok utkwił w miejscu za plecami Parker. Dziewczyna odwróciła się, ale nic nie mogła dostrzec.

Chłopak wtedy ruszył w jej stronę. Zwinnie ją ominął i poszedł w stronę długiej trawy.

- Co on jeszcze wymyślił?- szepnęła Madison do siebie i szybko ruszyła w jego stronę, aby go nie zgubić. 











Mystery lettersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz