Czekoladka i Pogadanka

455 37 124
                                    

Siedziałam na swoim łóżku w sierocińcu trzymając w dłoniach list zaadresowany do mnie. Było na nim dokładnie napisane gdzie znajdował się mój pokój i jaki miał numer. Lekko mnie wystraszyło co sprawiało, że bałam się otworzyć list.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić mięłam delikatnie rogi przedmiotu w moich rękach. Nawet nie zauważyłam jak ze stresu zaczęłam przygryzać dolną wargę. Z transu wyrwało mnie miałczenie kota, ale ten kot nie znajdował się za oknem. Musiał znajdować się w tym pomieszczeniu, za dobrze go słyszałam.

Zeszłam na podłogę szukając małej zguby.

— Hej, kici, kici. Kotku gdzie jesteś? Kici, kici, nie musisz się mnie bać. Jestem przyjazna. — zaczęłam cicho nawoływać kota, którego zaraz potem zauważyłam. Była to szara kotka, płeć zobaczyłam w jej oczach. Dla niektórych to dziwnie brzmiało ale potrafiłam po oczach ocenić czy dany kot jest kotką czy kotem. — Cześć śliczna, jak się tu znalazłaś? Zgubiłaś się? — zaczęłam pytać jak głupia myśląc, że może dostanę odpowiedź chociaż na te pytania. Gdy chciałam pogłaskać kotkę zamieniła się ona w starszą kobietę ubraną w piękną, szmaragdową, długą szatę do ziemii. Odsunęłam się czym prędzej nadal znajdując się na podłodze.

— Witam panno Lupin, widzę, że nie przeczytała panna jeszcze listu. — odezwała się kobieta. Wyglądała na bardzo poważną bez krztyny życzliwości. Przełknęłam ślinę. — Oh, wybacz mi moja droga. Nazywam się Minerwa McGonagall, ta sama osoba, która napisała ten list, który znajduje się na twoim łóżku. — przedstawiła się z przyjaznym uśmiechem. Uśmiechając się tak wyglądała kompletnie inaczej niż wcześniej.

Wstałam na proste nogi i szybko sięgnęłam po list otwierając go. Wyciągnęłam całą jego zawartość zajmując się największym pergaminem w środku.

HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA

Szanowna panno Lupin, mamy przyjemność poinformować pannę, iż została panna przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września.

Z wyrazami szacunku
Minerwa McGonagall

Przeczytałam po łebkach tekst wytrzeszczając oczy. Szkoła Magii i Czarodziejstwa? To musiał być jakiś żart.

— Szkoła Magii i Czarodziejstwa? Co to w ogóle ma być? — prychnęłam siadając na łóżku wracając wzrokiem do siwowłosej kobiety.

— To co powiedziałaś moja droga. Jesteś czarownicą pół krwi. Twoja matka była czarownicą czystej krwi, zaś twój ojciec jest czarodziejem pół krwi — gdy McGonagall miała kontynuować przerwałam jej gwałtownie.

— Była? A ojciec jest? Czyli moja matka nie żyje, ale mój ojciec już tak? W takim razie co ja tutaj robię! — ilość takich informacji sprawiała, iż jestem bardziej wybuchowa niż zwykle. — Przepraszam, niech pani kontynuuje. — poprawiłam się chrząkając cicho.

— Przykro mi to stwierdzić, lecz jesteś pół sierotą. Jednak Hogwart to miejsce idealne dla ciebie, gdzie będziesz mogła wyszkolić swoje umiejętności. Musisz przyznać, że zauważyłaś coś niepasującego do układanki. Poruszałaś przedmioty bez dotykania ich.

Przeraziło mnie to trochę, skąd ona o tym wszystkim wiedziała? Obserwowała mnie? Albo może ktoś inny z tej szkoły mnie obserwował. Przełknęłam gulę w gardle.

— Skąd pani o tym wie? Czy ja byłam obserwowana? — spytałam ściszając głos nie mając tego na myśli. McGonagall spojrzała na mnie komplet nie zdziwiona moimi pytaniami.

Czekoladka i PogadankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz