|FIVETEEN|

1.6K 64 44
                                    

BROOKE POV:
Musiałam wrócić. Nie mogłam go pocałować, mimo, że może chciałam, a może to był tylko mały incydent spowodowany moim stanem, sama nie wiem co się tam stało, ale wiem jedno. Nie wykręcę się z tego małżeństwa więc przynajmniej powinnam spędzić czas z Rafe'm aby zobaczyć jaki naprawdę jest. Nie chce abyście myśleli, że będę starała się go naprawić, ale zrozumcie, że skoro będę miała spędzić z nim całe życie powinnam przynajmniej spróbować do niego w jakiś sposób dotrzeć. Jest też druga opcja, mogę mu po prostu poderżnąć gardło.
- Brooke. - Spojrzałam przed siebie i jak szybko przeszłam przez bramę zobaczyłam Chris'a stojącego na jednym z balkonów.

Pół minuty później mój kuzyn stał już przede mną akurat gdy miałam wejść do domu ale ten złapał mnie za ramię i pociągnął w kawałek lasu, który jest na naszym terenie.
- O co chodzi? - Spytałam.
- Ward i Rafe są w środku. - Myślałam, że gałki oczne wypadną mi z orbit.
- Co oni tutaj robią i to o tej godzinie? -
- Nie wiem, ale wyglada na to, że będą tutaj częstymi gośćmi. -
- Nie mogę teraz widzieć Rafe'a. - Zaczęłam panikować i szamotać się we wszystkie kierunki świata.
- Hej, hej. - Chris złapał mnie za ramiona aby mnie trochę uspokoić. - Wszystko będzie dobrze. Pójdziemy teraz do miasta, zadzwonimy po Connor'a i spędzimy razem czas tak jak kiedyś. Okej? - Ja tylko kiwnęłam głową na tak.
- Bro-bro! - Usłyszałam pisk z okna w salonie. - Dziadku! Bro-bro już jest! - Krzyknęła Ana po czym zniknęła w domu.
- Co za suka! - Chris złapał się za głowę ciągnąc za cebulki włosów niedowierzając co jego siostra zrobiła.
- Dziadek mówi, żebyś przyszła do środka! - Ana ze swoim fałszywym uśmiechem znowu stała w oknie dobrze wiedząc, że zrobiła mi na przekór.

Chwile później w drzwiach pojawiła się ciocia Wendy w swojej ulubionej bordowej sukience i wzrokiem kazała mi wejść do środka. Chris złapał mnie za rękę i posłał pokrzepiający uśmiech aby dodać mi chociaż trochę otuchy.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam z Chris'em do środka gdy tylko dotarliśmy do salonu rozległy się krzyki.
- Gdzie ty byłaś przez ostatnie dwa dni?! - Dziadek wstał z kanapy. W salonie był tylko on oraz Ward z Rafe'm. - Po raz kolejny pokazujesz jak mój syn was wychował. To hańba! Dzisiaj do nas przyszedł Ward ze swoim synem, więc mam nadzieje, że zajmiesz się swoim gościem. Powinniście mieć dobry kontakt jeśli za niecałe dwa lata będzie stać w kościele i przysięgać sobie miłość do końca życia. - Chris chrząknął.
- Wybacz dziadku, ale mogę coś powiedzieć? -
- Oczywiście kochany. - Jego ton głosu od razu złagodniał.

- Czytałem trochę o małżeństwach takich jak te, a do tego zadzwoniłem do mojej przyjaciółki Mery, która studiuje prawo i dowiedziałem się, że aby zawrzeć takie małżeństwo potrzebna jest zgoda obojga rodziców lub opiekunów prawnych pary. - Skrzyżował ręce na piersi. - I tak sobie myślałem, czy ciocia Kristen wie o tym, że planujecie jej córkę wydać za mąż? - Zabrakło mi słów. Pierwszy raz w życiu miałam taką pustkę w głowie i nie wiedziałam nawet co myśleć. Każdy był zaszokowany tym co Chris powiedział, ale dziadka dosłownie zmiótł z powierzchni ziemi tą swoją wypowiedzią.
- Nie wie ale się dowie i nie będzie miała nic do gadania. Za to my będziemy musieli porozmawiać twarzą w twarz. A moja wnuczka i Rafe powinni pójść na górę. Nie uważasz tak Ward'zie? -
- Zgadzam się z tobą mój drogi przyjacielu. - Na te słowa Rafe wstał i zaczął się zbliżać w moją stronę więc ja automatycznie zaczęłam się cofać aby zachować bezpieczny dystans.

Ruszyłam szybkim krokiem w stronę głównych schodów a Rafe był zaraz za mną. Gdy tylko dotarłam do mojego pokoju chciałam zamknąć drzwi, ale tak samo jak u niego w domu dłonią zatrzymał je po czym wszedł do środka.
- Boisz się mnie. - Zauważył cichym głosem zbliżając się w moją stronę.
- Przecież o tym wiesz. - Powiedziałam łamiącym się głosem.
- Tak, wiem, ale widziałaś mnie kilka godzin temu u John'a B na podwórku. Prawda? - Spytał nie zatrzymując się. - Widziałaś i Sarah powiedziała ci o tym, że ją postrzeliłem. - Stwierdził.
- Nic nie wiem, Sarah i John B nie żyją. - Rafe się tylko zaśmiał.
- Jak mamy być małżeństwem, jeśli będziesz mnie okłamywać? -
- Ja, nie kłamie. - Powiedziałam starając się brzmieć odważnie ale Rafe się tylko ponownie zaśmiał. - Nie chce się z tobą żenić. - Postanowiłam zaryzykować i mu to przyznać.

There will be trouble /JJ Maybank\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz