3

416 28 85
                                    



:*

Kurapika stał na moście. Było tu jak z bajki. Na wielkim jeziorze była malownicza wyspa z drzewami. Gładka tafla wody odbijała promienie słońca. Słońce igrało na włosach złotowłosego.

Ktoś zasłonił oczy chłopaka od tyłu.
Kurapika uśmiechnął się mimowolnie i złapał od gury.

- Zgadnij kto to - Kurapika odwrócił się i zarzucił ręce na szyje i przytulił się mocno do Leorio.

- A któż by mógł być inny, niż mój Leorio?

- Dokładnie. A któż by inny?

Kurapika miał dziś na sobie białą koszule i czarne spodnie z wysokim stanem, a Leorio zrezygnował dziś z okularów. Chodzili ze sobą już dwa lata.

Leorio klęknął przed Kurapiką. Wyją z tylnej kieszeni pudełeczko z pierścionkiem.

- Czy... Czy wyjdziesz za mnie? - Zapytał lekko zaróżowiony. Jego oczy były wypełnione nadzieją i napięcie. Kurapice popłynęły z oczu łzy szczęścia, a na usta wkradł się uśmiech czułości.

- Tak... Tak, wy-wyjdę! - Pokiwał energicznie głową. Świat nabrał koloru i jaskrawego światła. Nic się nie liczyło, tylko oni. Nie musiał podejmować decyzji, już wcześniej o tym myślał. Zdecydowanie pragnął tego. Miał już w końcu 26 lat!

Na twarzy Leorio zagościł szeroki uśmiech, szczęścia. Pierścionek wylądował na długim i smukłym palcu Kurapiki, a usta Leorio, na jego ustach.

<3

Killua podszedł do dużej walizy i wyjął komputer, po czym położył go na biurku i otworzył. Odrazu usłyszał odgłosy przychodzących Mail'ów i białowłosy już wiedział, że będzie musiał odpowiedzieć na wszystkie. Był szefem dużej firmy informatycznej.

Po około czterech godzinach, zatrzasnął komputer, wstał i rozprostował plecy. Po chwili ruszył ku wyjściu z pokoju. Stwierdził, że pójdzie do parku. Miał miejsce, gdzie ludzie nie wchodzili, bo wstęp mieli tam tylko Łowcy.

***

Był już w parku i zobaczył wreszcie miejsce docelowe - szary budynek z zaciekami i bez okien. Dopiero z drona można było zobaczyć pare okna z góry budynku.

Przy żelaznych drzwiach był na ścianie czytnik na karty Łowców. Killua przyłożył kartę do małego ekraniku, a ten piknął i zapaliło się zielone światełko.

Wreszcie otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się tak bardzo wyczekiwany widok. Wielkie pomieszczenie o suficie tak wysokim, że miał prawie 30 metrów, było wypełnione najróżniejszymi, pięknymi roślinami, tu i ów stały białe, drewniane ławki; do pomieszczenia wpadało strugami mocne słońce i w świetle było widać pyłki. Było tu jak z bajki. Przyjemnie chłodne powietrze lekko pieściło skórę. Dzikie krzewy zarastały jedną ścianę, a na drugiej widniały półki skalne, po których można było skakać.

Killua usiadł na jednej półce skalnej, z jedną nogą pod brodą, a drugą spłacił w dół. Było tu bardzo pięknie. Killua westchnął i uśmiechnął się lekko upojony ciszą.

Przyprowadzę tu Gon'a - Pomyślał. - Jest  tu tak pięknie, że napewno mu się spodoba. Jest tu romantycznie, ale nic z tego. Będziemy tu jako przyjaciele.

Killua przestał się uśmiechać i znowu westchnął. Po chwili zeskoczył z półki (mimo, że była 10 metrów nad ziemią) i skierował się do mało widocznych drzwi. Znalazł się w przytulnej kawiarence. Ruszył do lady. Zobaczył znajomą blond czuprynę.

- O, hej Melody - Powiedział. Dziewczyna odwróciła się od ekspresu przelewowego do kawy.

- Killua! Kopę lat! - Zwołała wesoło kobieta. - Czemu mnie nie odwiedzałeś, draniu?!

- Przepraszam. Miałem strasznie dużo do roboty i nie byłem w tych stronach.

- No już, już! Siadaj! Już nie jestem zła - Zawsze miała dużo energii, prawie tyle co Gon. Killua usiadł na perkalowym, miękkim foteliku. - Na co masz ochotę? Rzadko mam klientów i strasznie tu nudno.

Melody też była Łowcą, ale bardzo lubiła kawiarnie. Pracowała tu często z dużą zapłatą, jednak nie było tu dużo klientów i nie miała dużo do roboty.

- Po proszę Cappuccino i Camelbullara [Cynamonowa rolka pochodząca ze Szwecji].

- Robi się! Dam ci za friko Czeko-robota z pod lady - Powiedziała i pościła mu oczko.

- Dzięki!

***

- Oi, Illu? - Killua usiadł po turecku na kanapie, koło brata robiącego coś na telefonie.

- Hm?

- Będzie ci przeszkadzać jakby Gon tu wpadł na pare dni i nocy?

- Okej, nie ma sprawy - Odpowiedział Illumi, który kompletnie nie słuchał Killua'y.

- Dziękuje.

- Czekaj! Co? Na co się zgodziłem?

- Na zrobienie Yarichin Bitch Klub w twoim mieszkaniu.

- Co?

- Czy ktoś powiedział Yarichin Bitch Klub? - Zapytał Hisoka wychylając głowę z kuchni.

- Nie zgadzam się.

- Za późno. Już wysłałem Mail'a do pierwszych trzydziestu klientów.

- Nie!

- Przygotuj się. Będziesz grał główną role.

- NIE!

- Ooo tak! - Zaśpiewał Hisoka. - Już wiem co mi kazało dwa dni temu kupić ci różową kiecę pokojówki z Hello Kitty, uszkami, łapkami i ogonkiem w zestawie!

- HAAA?!

- Spokojnie. - Powiedział w końcu Killua. - Tylko żartowałem.

- Naprawdę?! - Zapytał załamany Hisoka i gdy Killua pokiwał głową wygiął usta w podkówkę i wrócił do kuchnie.

Illumi odetchnął z ulgą. Po czym zapytał Kullua'ę:

- To na co się zgodziłem?

- Na to by z nami pare dni Gon pomieszkał. Jak się nie zgodzisz, to jednak zrobie ci to Yaribu w domu.

- Ehhh... no już dobra. Ale będzie tu dzieciarnia.

- Gon?! - Zapytał Hisoka znowu wynurzającego głowę z drzwi do kuchnie.

- Tak, ale pilnuj swojego Illu, bo anuluje przesyłkę z tą kiecą. - Odpowiedział zaborczo Killua.

- Buuu...

Pustka || KilluGonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz