Killua ruszył na górę, do „swojego" pokoju. Jego głowę rozsadzał ból, a rany na brzuchu i ręce pulsowały boleśnie. Westchnął, a z jego oczu na powrót zaczęły skapywać słone łzy. Twarz nie skalana emocją, naraz wykazywała wielkie cierpienie. Jego oczy dalej były puste, zrozpaczone.
Umówienie się z Gon'em na pare dni wcale nie sprawiało, że poczuł ulgę, albo szczęście. Tylko większe cierpienie. Przez następne pare dni będzie musiał udawać szczęśliwego, choć i tak Gon zauważy jego oczy.
Wreszcie rzucił się na łóżko i podrapał sobie swoimi długimi pazurami tym razem uda. Szkarłatna krew zabarwiła wcześniej białą kołdrę.
W tym momencie do pokoju wparował Illumi w czarnych dresach i tego samego koloru bluzą i misą owoców w ręce.
- Ej Kil, pokroiłem ci owo... - Zobaczył brata i westchnął. - No już, chodź. - Powiedział i rozłożył ręce, by Killua mógł się w nie wtulić.
Sam Kil był zdziwiony gestem brata, ale się chętnie przytulił.
<3
- Ciociu, nie mam bladego pojęcia jakie ubrania zabrać! - Powiedział zrozpaczony Gon, wywalając wszystko z szafy.
- Oj, Gon. Masz tyle ładnych ubrań.
- Nie prawda! Nie mam w co się ubrać!
- Zaraz coś na to poradzimy.
Ciocia Mito wyjęła czarny pulower (jakby ktoś nie wiedział, to jest to sweter bez rękawów) z chaosu ubrań, białą luźną koszule i niebieskie i też luźne jeansy z dużymi dziurami na kolanach.
***
Kiedy mała walizka była już zapakowana i zniesiona pod blok, Gon pożegnał się serdecznie z ciocią Mito, dziękując jej raz, po razie. Z dużą energią pognał na pociąg Shinkansen (jeden z szybszych w Japonii, nie licząc pociągów, które jeżdżą pare centymetrów nad ziemią) i wsiadł do niego.
Podróż mijała powolnie i kiedy był już na przedmieściach Kioto przykleił nos do szyby, patrząc na mijane budynki. Zobaczył wreszcie wymarzoną stacje. Wysiadł z głośnym „Yatta!" (Hura!) na ustach, tak że ludzie zaczęli się oglądać.
<3
Killua długo płakał. Dalej w ramionach zrozpaczonego Illumi'ego, który nie miał bladego pojęcia co zrobić. Więc gładził go tylko delikatnie po włoskach i mruczał pocieszenia. Killua w sumie go nie słuchał. Tylko cicho łkał. Rozpaczliwie i cicho, jak dziecko pozostawione w wielkim świecie, same sobie.
Illumi stwierdził, że on płakał by tak tylko wtedy, gdyby Hisoka umarł, bądź z nim zerwał, albo gdyby Kil lub Alluka umarli.
- Waaaaa! - Wrzasnął Killua przerażony. Illumi podskoczył i spojrzał zaszokowany na brata.
- Co się sta...
- WAAAAAA!
- Co się stało?!
- ZAPOMNIAŁEM, ŻE MAM CZEKAĆ NA GON'A NA STACJI METRA!
- O Boże. I o to tyle zgiełku?
- Tak!
Killua w tempie błyskawicznym zebrał, a raczej próbował zebrać się i biegał po mieszkaniu jak maratonista. W końcu ubrał Conversy (jeden biały, a drugi czarny, z czego czarny miał białe krowie łaty, a biały był w szachownice). W biegu złapał jeszcze deskorolkę i portfel. Na klatce schodowej złapał go jeszcze Illumi, wrzeszcząc, że zapomniał telefonu.
***
Wreszcie szedł alejką do stacji. Wszędzie były kwitnące wiśnie, świeciło lekkie słońce, małe ptaszki kwiliły cichutko. Gdy zobaczył stacje, w oczy rzuciła się natychmiast zielona czupryna. Zobaczył Gon'a machającego szaleńczo ręką. Killua uśmiechną się smutno i pokiwał ku chłopakowi lekko ręką.
Mimo że bolało, dobrze było być koło Gon'a. Będzie mógł się z bliska przyglądać szerokiemu uśmiechu i lśniące oczy. Bardzo to kochał w Gon'ie. Będzie mógł się patrzeć z czułym uśmiechem i pustą miłością w oczach na tego najwspanialszego chłopaka na świecie, którego tak szaleńczo kochał. Tak. Szaleńczo.
<3
Nogi Gon'a, które na widok Killua'i zmiękły, teraz ruszyły najszybciej jak potrafiły do białowłosego. Pędził i pędził. W końcu zatrzymał się ostro przed chłopakiem. Gon rzucił się na niego i objął tak mocno, jak tylko mógł. Łzy szczęścia popłynęły mu z oczu i zmoczyły koszulkę Killua'i. Ten zaczerwienił się lekko i nie pewnie pogłaskał Gon'a po głowie.
„Jeszcze mu nie powiem. Muszę znaleźć odpowiedni moment i miejsce." - Myślał zielonowłosy patrząc z czułością na twarz Killua'i.
- He...
- Tak tęskniłem!
CZYTASZ
Pustka || KilluGon
RomansaOstrzegam. Będą sceny 18+, sceny przemocy i samookaleczenia, oraz depresja głównych bohaterów. - Illu? - Huh? - Co jest sensem życia? - Życie nie ma sensu. Trzeba tylko przez nie iść, przeskakiwać przez kłody, albo je podnosić. Ale są też te małe...