7

292 17 11
                                    

— Gon! — Wrzasnął Killua podbeigając do drobnego ciałka leżącego na ziemi. — Ej, obudź się! — Z jego oczu wytrysnęły wielkie grochy łez. Skazywały na nieruchomą twarz, leżącą w kałuży krwi. Gon był bardzo zimny, pewnie od upływu krwi. Killua nie zastanawiając się długo podniósł go, jak pannę młodą i ruszył w stronę mieszkania Illumi'eg. Po drodze cały czas powtarzał:

— Nie zostawiaj mnie w tym brudnym świecie, Gon, nie zostawiaj. Obiecałeś Illu, że mnie nie zostawisz..! Przecież ty nigdy nie łamiesz obietnic!

Wniósł Gon'a do mieszkania. Hisoka i Illumi jak na rozkaz podnieśli się z kanapy.

— Kill, co się stało? — Spytał Illumi, w tym samym momencie gdy Hisoka ryknął:

— CO SIĘ ODJEBAŁO?!

— Nie krzycz — Mruknął Killua.

— Czy to ty zrobiłeś? — Spytał spokojnie Illumi. Pytanie zabolało jasnowłosego, ale rozumiał czemu brat je zadał.

— Pośrednio. Byłem dla niego bardzo niesprawiedliwy i nie miły, wybiegł z domu i albo się przewrócił, albo został zaatakowany — Wyjaśnił spokojnie.

— Rozumiem... — Mruknął Illumi. — Cóż, chyba trzeba wezwać pogotowie lub lekarza, zanim nam cały dywan zaleje krwią.

— Moja koleżanka jest doskonałym lekarzem — Powiedział Hisoka. — Wyglada jak dziecko, przez to że jest niska i ma różowe włosy, ale to ona mi ręce przyszyła. Zadzwonię po nią.

***

— Załatwione — Powiedziała różowowłosa kobieta. — Tylko go nienadwyrężajcie.

— Dobrze — Powiedział zestresowany Killua i wręczył jej wynagrodzenie. Wyszła. — Idę się z nim zobaczyć — Oznajmił.

Wszedł do sypialni, w której mieszkał z Gon'em. Na pościeli było trochę krwi. Poza krwią leżał jeszcze Gon, bardzo blady i z zszytą raną na czole. Jego drobne ciałko leżało bezwładnie.

— Śpisz? — Szepnął Killua. Gon z trudem podniósł jedną powiekę i wychrypiał:

— Nie. Już nie śpię. Przepraszam, że tak bez słowa wybiegłem.

W kącikach oczu Killua'i zabłysły łzy, a on sam potrząsnął gwałtownie głową.

— Jak ktoś ma przepraszać, to tylko ja, Gon. Wybacz, że byłem taki okropny, niesprawiedliwy i toksyczny. Przepraszam.

— Nic się nie stało — Powiedział uśmiechając się blado. — Rozumiem, że teraz jest ci bardzo ciężko.

— Nic się nie stało?! Przecież leżysz tu, w zakrwawionej pościeli i z raną na głowie! Nic wielkiego by się nie stało, jakby Hisoka tak powiedział. Ale to ja powiedziałem. Osoba, od której oczekujesz ciepła. Przepraszam.

— Może masz racje. Trochę zaboało — Zaśmiał się ponuro. Powtórzył jeszcze — Trochę zabolało.

Pustka || KilluGonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz