6

351 19 42
                                    


Killua stał nad otwartą trumną. Patrzył pustymi oczyma na twarz młodszej siostrzyczki zastygłej w wiecznym spokoju. Była ubrana swoje ulubione różowe kimono. Włosy miała zaplecione w długi wijący się warkocz. Z pustych oczu Killua'y potoczyła się jedna łza, która bezgłośnie opadła na biały policzek nastolatki. W małej, dłoni trzymała swoją groteskowo uśmiechniętą maskę. Killua poczuł ciepło w swojej prawej dłoni. Spojrzał na nią. Zobaczył rękę, a potem resztę Gon'a. Poczuł swojego rodzaju ulgę na myśl, że nie jest tu sam. Ma tu „przyjaciela".

***

Już miesiąc minął od pogrzebu Alluki. Killua rzadko pojawiał się na posiłkach (na szczęście Gon przynosił mu jedzenie do pokoju) i stronił od towarzystwa brata i Hisoki. Z Gon'em też nie dużo rozmawiał, ale często podchodził do niego od tyłu i przytulał go długo, paraliżując drobne ciałko. Sam Gon prawie się do tego przyzwyczaił, ale i tak rumienił się wściekle, gdy poczuł przyjemny chłód ciała Killa'i na swoim. Białowłosy kochał Gon'a. Nie ukrywał tego. Czasem mu to mówił w prost. Gon też go kochał. Bardzo. Ale nie odpowiadał mu „ja ciebie też, Killua". Chciał, by białowłosy był w stanie się uśmiechnąć szeroko, z błękitnymi oczyma świecącymi radośnie. Nie szarymi. Błękitnymi.

Gon ostatnio odkrył, że często szuka w oczach Killua'i błękitnego błysku. Polubił też bardzo słuchać piosenkę Ocean Eyes do snu. Spał z Killua'ą w jednym łóżku z powodu braku materaców. Często wtulał mu się w klatkę piersiową. I słuchał bicie serca. Czuł lekkie ciepło na myśl, że może słuchać „życia" Killua'i.

Gon rzadko mówił. Czasem wymienił praw zdań z Illumi'm, albo Hisoką, ale nigdy nie marnowali języków na zbyteczne rozmowy. Z Killua'ą czasem się witał, ale mówił coś pocieszającego.

***

Killua wstał dziś w okropnym humorze. W sensie... Był przeraźliwie smutny, ale był też wściekły na cały świat. Gon otworzył jedno oko i spojrzał na Killua'e.

- Dzień dobry - Powiedział, lekko uśmiechając się do chłopaka.

Killua nie odpowiedział, tylko z zirytowanym wyrazem twarzy prychnął głośno i odwrócił głowę. Gon otworzył szeroko oczy, a uśmiech spełzł mi  z twarzy.

- Killua?

- No co? - Powiedział zniecierpliwionym głosem Kil.

- Wszystko dobrze?

- Ta! Jest zajebiście! - Odpowiedział sarkastycznie, wziął ubrania i poszedł się ubrać do łazienki.

- Hmm... - Mruknął zatroskany Gon.

Przy śniadaniu panowało ponure milczenie. Killua przyszedł zwyczajnie na śniadanie, ale ze wściekłą miną pochłaniał swoją porcje zawijanego omleta. Gon rzucał na niego zatroskane spojrzenia. Killua coraz bardziej marszczyl brwi.

Po śniadaniu Gon jeszcze raz spytał:

- Na pewno wszystko dobrze..?

- Nie! Nic nie jest dobrze! - Krzyknął Killua. - Miesiąc temu umarła mi siostra, a ty się mnie pytasz czy wszystko dobrze?! - Po policzkach Gon'a, z szeroko otwartych oczu popłynęły duże łzy. - Czemu ja jestem na ciebie skazany?! Czemu?! Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, by nie odmówić ci przyjazdu! NIE CHCE CIĘ WIDZIEĆ!

Gon drgnął. Potem odwrócił się na pięcie, złapał swoje buty i wybiegł na klatkę schodową, a potem na zewnątrz.

Killua patrzył tępo na miejsce, w którym na podłogę skapnęły duże łzy chłopaka.

- CO JA ZROBIŁEM?! - Wrzasnął szarooki. Złapał się za włosy i zaczął je szarpać.

<\3

Gon biegł ile sił w nogach. Za nim powiewała jego kurtka. Wielkie łzy uciekały z oczu, a on biegł, biegł, biegł.
Z boku brzucha odczuwał taki ból, jakby ktoś go przeszył nożem. Ale biegł dalej...

Już za zakrętem... Jeszcze trochę..! Jeszcze... Dobiegnę... Za tym zakrętem jest park widokowy... Szybciej..! Killua... ON NIE CHCE MNIE WIDZIEĆ... Muszę iść... Nie chce mu się pokazywać na oczy... Jeszcze... Zaraz dobiegnę... - Myśli Gon'a biegły prawie tak samo jak on.

Zobaczył mroczki przed oczami. Zwolnił do chodu, zaczął się chwiać. Upadł. Krew z jego czoła zabarwiła chodnik...

Pustka || KilluGonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz