Podążała łąką, zrywając kolejne kwiaty. Biała, koronkowa sukienka w róże, powiewała lekko na wietrze, a spięte w dwa warkocze włosy, lśniły w blasku słońca. Usiana piegami, rozpromieniona twarz sprawiła, że zatrzymałem się za drzewem i zarzuciłem łuk na ramię, przerywając moje codzienne polowanie. Pomagało mi to nie myśleć o trudnej sytuacji z ojcem. Wyobrażałem sobie jak to było dawniej, kiedy jeszcze mogłem spędzać z nim czas.
Przyglądałem się jej z zafascynowaniem i z podziwem. Była tak cudowna i szczęśliwa, bezbronna i delikatna. Wśród wysokiej trawy i kolorowych kwiatów, wyglądała niczym anioł.
Usłyszałem trzepot skrzydeł i uniosłem wzrok. W niebo wzbił się biały gołąb. Wyciągnąłem strzałę z kołczana i napiąłem łuk, dokładnie tak jak uczył mnie dawniej tata, kiedy chodziliśmy razem na polowania. Trafiłem w ptaka bez pudła, a ten wydając cichy skrzek, padł nieżywy tuż i jej stóp. Czekałem aż podniesie prezent ode mnie i uśmiechnie się jeszcze szerzej. Ona jednak rozpłakała się.
Łzy spłynęły wodospadem po jej policzkach, a nogi same się pod nią ugięły. Padła na ziemię, delikatnie biorąc do ręki gołębia. Ostrożnie włożyła go do wiklinowego koszyka i pobiegła w stronę miasta.
Wtedy zrozumiałem. Nie musiałem o nic pytać lub się nad czymś zastanawiać. Po prostu wiedziałem.Tamtego dnia schowałem mój łuk na strych i poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie zabije żadnego, żywego stworzenia.
CZYTASZ
Biała Dalia
Short StoryKrótka historia o nastoletnim zauroczeniu. Jeśli ktoś ma ochotę na książkę na raz to zapraszam :)