12. Coś ponurego stoi za grzechem

2K 181 17
                                    

Wdech i wydech. Czerwone usta przebiegające powoli po jego tatuażach i brudzące swoim kolorem każdy kawałek dotkniętej skóry. Strach połączony z podnieceniem, którego w żaden sposób nie dało się okiełznać. Błyskawiczne pozbycie się białej koszulki, zatopienie dłoni pod jej koronkowym biustonoszem, kawałek po kawałku smakowanej rozkoszy sprawiało, że jego zmysły pracowały na coraz większych obrotach. Szerokie biodra nasunięte na jego miednicę powoli zataczające seksowne kółka i nagła chęć nieczekania dłużej na tę jedną jedyną chwilę.

Ale ona miała inny pomysł - igrała z nim, bawiła się i drażniła, powodując, że wręcz nie mógł wytrzymać. Czekał na to zbyt długo, aby teraz będąc tak blisko celu po prostu się poddać. Wiedział, że ten seks będzie najlepszym w jego życiu i musiał wytrzymać kilka minut potężnych tortur. Gdy sunęła swoim chudym palcem wzdłuż jego klatki piersiowej i uśmiechała się zbyt pociągająco, myślał, że zerwie z niej te sportowe majtki i nie strawi kolejnej dawki długiej gry wstępnej. Powoli, centymetr po centymetrze gładziła każdą wyrzeźbioną formę, co chwilę zerkając na jego twarz z pod kotary kruczoczarnych rzęs. Nie mógł się nadziwić jak tak zwykłe, kiedyś nic nieznaczące błahostki, pod jej dyrygenturą stawały się najpiękniejszymi gestami jakie widział na swoje oczy. Niebezpiecznie wciągnął powietrze, kiedy wsunęła rękę pod materiał granatowych bokserek i zatraciła się nazbyt daleko w tej jednoosobowej podróży.

- Nie wytrzymam - szepnął do siebie i bez namysłu chwycił ją w talii, a potem przerzucił na kanapę i wpił się zachłannie w świeżo pomalowane wargi. Potrzebował tego tak bardzo, że dopiero otrzymawszy nagrodę pojął jak wiele dostał od losu. Już nic nie stanowiło przeszkody w ich porywczym tańcu do doliny piekieł.

Chwycił ją za uda i delikatnie wsunął się pomiędzy, zyskując ochoczą aprobatę. Patrzyła na niego tymi swoimi wielkimi, zbyt intensywnie czarnymi oczami i wręcz widział jak błagała, aby w końcu to zrobił. Nachylił się nad nią i zupełnie zwyczajnie zrzucił ramiączka stanika z jej kruchych ramion. Resztkami sił wgramolił dłonie pod rozgrzane ciało blondynki i rozpiął zapięcie, odkrywając tak bardzo upragniony obraz. Była piękna - taka czysta, naga, pozbawiona wszelkich stereotypów i przypisanych przymiotników. Leżała pod nim bezbronna, trochę jakby przerażona, zgoła inna. Dostrzegł w niej zupełnie inną twarz. I zakochał się inaczej niż za pierwszym razem - to już nie była fascynacja, ale podziw. Podziw dla kobiety, która sprawiała, że głupiał na samą myśl o tym, że może być blisko, że nie potrafił opisać jej krótką definicją, że zaskakiwała go każdego dnia coraz bardziej. A najbardziej podziwiał ją za to, że pozwalała mu siebie odkrywać - powoli, sukcesywnie pokazywała mu coraz więcej swojego wnętrza i tym samym stawała się dla niego kimś wyjątkowym.

Sophie nie potrafiła dokładnie określić dlaczego to właśnie temu tajemniczemu chłopakowi postanowiła zaufać. Miał być przecież tylko grą. Może to właśnie dlatego, zupełnie pozbawiona zmysłu zależności stwierdziła, że będzie perfekcyjnym kandydatem na powiernika jej prawdziwego wizerunku. Bo przecież tam głęboko w środku nie siedziała ta okrutna, obnażona ze skrupułów dziewczyna, której celem było tylko i wyłącznie skrzywdzenie Nadine. Tam w środku ukrywała się mała dziewczynka, skrzywdzona kiedyś przez całą Ziemię, wykorzystana i zostawiona sama sobie na pożarcie przez niezrozumiały świat. Wielki i gruby pancerz okropnej, wyrafinowanej zdrajczyni był tylko przykrywką do jej utraconej delikatności i dzieciństwa.

Powoli zsunął z niej bieliznę, dbając by nie przegapić zobaczenia żadnego kawałka jej perfekcyjnego ciała. Od stóp do głowy - tak bosko nieskazitelna czekała na jego ruch, a on bał się że ucieknie, kiedy odważy się cokolwiek zrobić. Wystarczyło mu teraz tylko patrzenie - podziwianie jej całej, dotykanie pełnych ust i gładzenie niesfornych loków. Dla niego wcale nie musiała być seksualnym obiektem doświadczeń, nie musiała udawać kogoś kim nie była. Wystarczyło, że istniała. Dla niego.

WITHOUT PRIDE - H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz