7. Z grzechem im do twarzy

2.5K 210 16
                                    

Czerwone, niebotyczne szpilki leżące na środku prowizorycznego salonu tylko przypominały o powodzeniach poprzedniej nocy. Mimo, że wcale nie widziały ciemnookiego przystojniaka, to jednogłośnie wtórowały na stwierdzenie, że z pewnością wpadł po uszy. Trudno było przecież oprzeć się urokliwemu spojrzeniu niebieskich oczu rzucanemu zza kotary długich, ciemnych rzęs. Sophie znała kilka sztuczek, które jeszcze nigdy jej nie zawiodły.

Poszła spać bardzo późno - odprowadzona przez Malika pod same drzwi, spędziła kilkadziesiąt minut rozprawiając o błahych sprawach i powtarzając kilkakrotnie, że jeszcze z nikim tak dobrze jej się nie rozmawiało. Z resztą było to czystą prawdą, gdyż Leisel była mało rozmowną dziewczyną. Gdy w końcu odkleiła się od silnych ramion Brytyjczyka i całując go niewinnie w śniady policzek, zniknęła za białymi drzwiami, poniekąd odetchnęła z ulgą. Nie spodziewała się tak łatwej rozgrywki, zakładając, że wcale nie będzie skory do flirtu po rozstaniu z jasnowłosą piosenkarką. Los jednak chciał inaczej, wręcz wpychając Zayna w jej łapczywe ręce. Zrzuciwszy z siebie wspomnienia ubiegłych zdarzeń wraz ze śmierdzącymi papierosowym dymem ubraniami, wturlała się szybko do swojego zimnego, pustego łóżka i zapomniała o bożym świecie. Odpłynęła zbyt szybko, by mieć czas na wewnętrzne rozterki.

Od dziecka nie lubiła zasypiać sama. Mając pięć lat została niemal na śmierć przestraszona przez głupkowatego brata, który zaczaił się w szafie ubierając maskę klauna. Od tamtej pory Sophie bała się zarówno ciemności, jak i cyrkowych błaznów. Codziennie, kładąc się do swojego przystrojonego maskotkami łoża, tata tulił ją w ramionach, szepcząc do ucha słowa ulubionego wiersza obojga. Dopiero, gdy zapadała w głęboki sen, otulał ją szczelnie różową kołdrą i gasił nocną lampkę spoglądając z troską na jej maleńkie ciałko. Robił tak dopóki nie przerodziła się w buntowniczego diabła i przestała przychodzić na czas do domu. Wtedy też zrozumiał, że stracił ją bezpowrotnie. Jego mała, ukochana córka już nigdy nie zawitała do rodzinnego ogniska.

Wbrew pozorom - Sophie również brakowało tej dziecięcej czułości. Podświadomie tęskniła za ciepłymi ramionami ojca i łagodnym, matowym głosem matki. Kilka razy zbierała się do rozmowy, trzymając w dłoniach telefon z wykręconym numerem, przekonywała się do trafności tej decyzji. Nigdy jednak nie zadzwoniła. Nie wiedziała nawet czy żyją, czy sobie radzą i jak teraz wyglądają. Nie wiedziała nic. Tłumaczyła sobie, że tak jest łatwiej - dla nich wszystkich.

Od śmierci Logana dręczyły ją koszmary - potworne, ciężkie zmory nie pozwalały przespać całej nocy. Zazwyczaj były to urywki wypadku, jakieś wyimaginowane obrazy przedstawiające zakrwawioną twarz brata. Tym razem, gdy obudziła się z krzykiem po raz setny śniąc o apokaliptycznej wizji jej własnego samobójstwa - stwierdziła, że nie wróci do łóżka. Naciągnęła na siebie wyciągniętą koszulkę i pognała do kuchni z nadzieją znalezienia jakiegoś pożywienia. Usiadła na barowym krześle sprezentowanym przez Dudleya i zaczęła objadać się resztką puddingu, który przygotowała w napływie kuchennej weny. Biorąc kolejną łyżkę do buzi, nie spodziewała się absolutnie, że ktoś postanowi ją odwiedzić. Był środek nocy, w dodatku ów gość dobijał się do drzwi niemal bezczelnie głośno. Poddenerwowana podeszła do nich i ze złością wyrysowaną na małej, okrągłej twarzy zwolniła zabezpieczenia.

Harry Styles we własnej osobie, zupełnie bez zaproszenia wpakował się do środka jej loftu, w dodatku nie wydając z siebie nawet najkrótszego dźwięku. Była zaskoczona jego wizytą, ale w głębi duszy cieszyła się, że postanowił do niej przyjść. Zawsze się cieszyła.

- Umawialiśmy się, że nie spotykamy się podczas wizyt Nadine - syknęła nawet na niego nie spoglądając.

Odkąd zaczęli ze sobą sypiać, jeszcze nigdy nie złamali twardo postawionych reguł. Od momentu ich pierwszego spotkania Sophie narzuciła bardzo określone zasady, a za ich nieprzestrzeganie groziło zerwanie toksycznej znajomości.

Jedną z nich był zakaz spotykania się w obecności Leopold. Nie chodziło tylko o zwiększone ryzyko nakrycia, ale o pewnego rodzaju moralność - kręgosłup moralny Leisel był absurdalnie pokręcony.

- Co ty robisz? - Styles nie miał zamiaru ustępować blondynce. - Po co ci ten idiota?

- A więc o to chodzi. - Uśmiechnęła się opadając swobodnie na kanapę. - Boli Cię, że umówiłam się z Zaynem?

Miała rację. Bolało go - tak bardzo, że wręcz dostawał małych ataków szału. Ilekroć wyobrażał sobie jak ten nic nieznaczący pionek dotyka chociażby jej gorącej dłoni, miał ochotę uderzyć pięścią w ścianę. Oddał Sophie całego siebie - nikt nie powinien dostawać takiej mocy na wyłączność.

- Nie będziesz z nim szczęśliwa. ­- Usiadł obok niej i oplótł jej talię swoim silnym ramieniem. Nie wyraziła sprzeciwu. - Czy da ci to co ja? - Odgarnął nosem kosmyki jej jasnych włosów i wpił się ustami w bladą szyję. Dobrze wiedział co robi. Gdy cicho jęknęła wyginając się w spazmatyczny łuk, dostał pozwolenie na więcej.

Znał każdy zakątek jej gładkiej skóry. Mógł z zamkniętymi oczami błądzić po jej doskonałym ciele i odgadywać kolejne zakątki. Nic dziwnego więc, że dotykał ją tak bardzo pewny własnych decyzji.

Zatracili się w natłoku chemii krążącej w zamkniętym powietrzu salonu. Zapomnieli o umowie, która nie pozwalała im na takie rzeczy. Harry przesunął swoje usta wzdłuż jej wystających obojczyków, a ona odwdzięczyła się wplatając długie palce w ciemne loki. Nie minęła chwila, a zerwał z niej bluzkę zostawiając przed sobą widok prawie nagiej sylwetki - perfekcyjnej klepsydry okraszonej tylko logiem Calvina Kleina w okolicach bioder. Bezszelestnie wstał i pozbył się koszuli ukazując kolaż różnorakich tatuaży. Gdy przygryzła nerwowo wargę wpatrując się w czarnego motyla, zdał sobie sprawę, że dzisiaj złamią wszystkie postanowienia. Nachylił się nad okrągłymi piersiami i uraczył je krótkim, chłodnym oddechem. Błądził wzrokiem po każdym milimetrze jej tułowia starając się zapamiętać chociażby najdrobniejszy szczegół.

- Czy będzie ci tak dobrze jak ze mną? - szepnął, zatrzymując dłonie nad linią firmowej gumki. Nie spojrzał na jej twarz, bo wiedział jak bardzo teraz walczy, by przeciwstawić się jego słowom.

Podważył kciukiem elastyczny materiał i powolnym ruchem zaczął go zsuwać z kości biodrowych. Nie oparła się. Pozwoliła mu na wszystko, chociaż w myślach ciągle przeklinała własną głupotę. Nie mogła się oprzeć ostrym, seksownym perfumom, wyrzeźbionym mięśniom i zielonym tęczówkom, które wręcz paliły każdą przestrzeń na której zawiesiły wzrok.

Zupełnie nieracjonalnie chwyciła za pasek przy jego ciemnym dżinsach i błyskawicznie pozbyła się całej dolnej garderoby. Dzieliły ich centymetry - nagie, rozpalone ciała bezzwłocznie zbliżały się ku sobie. Gdy wziął ją na ręce, przypadkiem trącając nagi pośladek, prawie odleciała. Rzuciwszy się na lodowatą pościel sypialnianego łóżka, nie mieli już żadnych skrupułów. Ani on, ani ona. Pragnęli tylko jednego, a cel znajdował się niebezpiecznie blisko.

- Popełniały błąd - wyszeptała w końcu, jednocześnie rozchylając delikatnie uda.

Nie odpowiedział. Po prostu odnalazł drogę do upragnionego miejsca i zatracił się w jej błogim, oliwkowym zapachu. Głośne jęki wypełniły ciszę, tak bardzo niepasującą do osłony tej nocy. W momencie poczuli palący gorąc, a kiedy Leisel zatopiła swoje krwiste paznokcie w jego plecach - jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu o słuszności tego spotkania.

- Powiedz to - nakazał, ocierając jej zaróżowiony policzek. - Powiedz, że nigdy nie czułaś tego co ze mną - wyszeptał wprost do jej ucha.

A wtedy poczuła ogarniający natłok skrajnych emocji - wystarczyła sekunda, by wyruszyła w podróż z Ziemi na Księżyc i z powrotem. Zatonęła w jego podarunku i oblana mocnym rumieńcem, w końcu spojrzała w zamglone oczy Stylesa.

- Zrobiliśmy to - wydukała, gdy opadł obok niej.

- Złamaliśmy zasady - zawtórował wlepiając wzrok w sufit.

Od tamtej chwili wszystko się zmieniło. Wiedział o tym Harry, wiedziała o tym Sophie i wiedział o tym świat.

- A tak swoją drogą, Zayn i ja nic nie zrobiliśmy.

WITHOUT PRIDE - H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz