16. Grzechy zawsze wychodzą na jaw

2K 158 20
                                    

Blade promienie oświetlały wzburzoną taflę oceanu. Słońce już prawie całe zdołało schować się za horyzont, aby uświetnić swoją obecnością jakiś inny, spragniony powiewu lata, odległy zakątek niesamowitego świata. Ciepło jednak nie malało wraz z naświetleniem, miało swój własny, prywatny rytm, który tak uwielbiali mieszkańcy Miasta Aniołów. To między innymi stała, wysoka temperatura zagnała ich akurat w ten zakątek Stanów, pozwalając rozwinąć skrzydła i niczym wyśnione stworzenia upamiętnione w nazwie, wzlecieć ponad własne ograniczenia. Było w tym miejscu coś niesamowitego, coś co sprawiało, że wszyscy pragnęli choć na chwilę stanąć na bulwarze Hollywood i wziąć głęboki wdech dławiąc się parnością zawartą w powietrzu. Ludzie zjeżdżali z różnych miejsc - jedni szukali swojej szansy na lepsze życie, drudzy potrzebowali trochę zabawy, a jeszcze inni uciekali od marnych perspektyw. Każdy czuł się tak samo wyjątkowo, gdy przekraczał niewidzialną granicę otaczającą Los Angeles i każdy wierzył, że to ten właściwy czas.

Sophie nigdy nie planowała przeprowadzki do Californii. Nie ciągnęło ją do tych kolorowych uliczek, tysiąca gwiazd zgromadzonych w jednej kawiarence, fleszów i podłych czasopism. Lubiła Montreal, który był nieco ponury, deszczowy i tak bardzo podobny do jej duszy. Zmuszona jednak do ucieczki, wybrała Nowy Jork i szczerze wątpiła, że kiedyś przyjdzie jej się z nim rozstać. Los wybrał jej inną drogę i sam zdecydował o tym, że jakimś zderzeniem sprzecznych emocji, wylądowała w istnej fabryce celebrytów.

Czy żałowała? Może kiedyś, na początku, oddzielona od wszystkich rzeczy, które ceniła i kochała, z dala od znajomych twarzy i szarej atmosfery, chowała głowę w poduszkę i wylewała ciche łzy upewniając się najpierw, czy nikt jej nie zobaczy. Wszystko zmieniło się błyskawicznie, gdy poznała Dudley'a, a potem Harry'ego. Zrozumiała, że tak po prostu miało być, że to zostało jej zapisane już dawno temu i że nie ma zamiaru przeciwstawiać się przeznaczeniu. Ci dwaj mężczyźni przewrócili jej monotonię do góry nogami, sprawiając, że poczuła się ważna i potrzebna. Dudley podarował jej coś, co straciła wraz ze śmiercią Logana, wówczas kiedy Styles pomógł jej znów uwierzyć w miłość.

- Muszę wracać do domu - powiedziała ledwo słyszalnie wciąż nie odwracając wzroku od natarczywych, gwałtownych fal próbujących dotrzeć do ich gołych stóp. Siedzieli na jego wzorzystej koszuli, zaledwie kilka metrów od brzegu, nie odzywając się prawie w ogóle. Często przychodzili na Venice Beach, ale od czasu ich szczerej rozmowy coś się zmieniło. Nie było między nimi niewidzialnej separacji, która zamieniła się w długo wyczekiwaną swobodę dotyku. Harry już nie bał się jej reakcji, kiedy odważnie decydował się oplatać jej talię umięśnionym ramieniem i przyciągać ją zbyt blisko, aby nikt tego nie zauważył. Nie musieli niczego się obawiać. Oboje byli wolni, a przynajmniej wolni od innych, bo bezsprzeczny był fakt, że należeli do siebie od dawien dawna.

Harry kochał Sophie. Kochał ją miłością, której jeszcze nigdy wcześniej nie czuł. To była miłość toksyczna, wysysająca wszelkie nadzieje, depcząca morały i wgniatająca w ziemię każdą próbę sprzeciwu. Kochał ją tak mocno, że każdy dotyk jej dłoni bolał bardziej niż rana po postrzale. Nie była dla niego tylko drugą połówką - była nim całym. Była jego naczyniami krwionośnymi, jego krwią płynącą w żyłach, każdym narządem wewnętrznym, a nawet jego emocjami. Gdy nie było jej obok, umierał dławiąc się zwykłym powietrzem, kiedy zaś nie odstępowała go na krok, ogarniał go strach, że za chwilę może zniknąć. Miał wrażenie, że daje mu jednocześnie spokój i chaos, że zabiera mu nadzieję jednocześnie obdarowując go wiarą. Sophie Leisel nie była ogniem, który mógł go ogrzać - była każdym żywiołem jaki stworzył bóg. Dla niego, była wszystkim.

- Zostań jeszcze. - Pocałował ją w czubek głowy i ściągnął z jej nosa ciemne okulary. Małe, pojedyncze piegi przebijały się przez warstwę makijażu, który miał je skrzętnie ukryć. Harry kochał każdy z nich na swój sposób, tak jak i całą resztę składającą się na ciało tej cudownej dziewczyny.

WITHOUT PRIDE - H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz