pov: Kei
Po tym jak zrobiłem zakupy na jedzonko na jutro wysłałem mój adres Hanmie, około 20 minut później już pukał do drzwi, szybki jest.... podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Jak się spodziewałem zobaczyłem Hanmę.
- Szybki jesteś...
- Wiem dużo razy to słyszałem. - zachichotał większy ode mnie chłopak.
- ... - kurwa mać. Akurat w tej chwili musiały się odezwać moje dwuznaczne myśli? Ale idiotyzm gahhh...
Chłopak wszedł do środka cicho pomrukując zadowolony.
- Co ty taki zadowolony jesteś. - on zawsze jest zadowolony... czasami jest to nawet przerażające, zawsze ma ten dziwny uśmieszek na twarzy... ale musze przyznać że jest hot.. nie myśl o tym.- Sam nie wiem, tak już mam?- chłopak podszedł do mnie i się nachylił.
- Malutki jesteś. - zachichotał.
- Hanma skarbie, powiedz to jeszcze raz a udowodnie ci, że to nieprawda. - spojrzałem mu prosto w oczy.
- Oh? Teraz jesteśmy na skarbie? - zarumieniłem się po odpowiedzi chłopaka i tylko cicho prychnąłem.
- Zamknij się już i chodź. - złapałem go za rękę i zaprowadziłem do kuchni.
- Co masz zamiar ze mną zrobić?- zapytał chłopak.
- Zabije cię, zmiele i zrobię z ciebie bento. - warknąłem cicho. - Naleśniki idioto.- Nie ładnie tak wyzywać starszych nie uważasz? - wymamrotał chłopak.
- Oj już bądź cicho co?...Po skończeniu robienia naleśników oboje byliśmy cali w mące i jajkach.
- Chcesz się umyć?- zapytałem wyższego.
- Nie mam ubrań...- wymamrotał i zaczął ściągać ubrania.
- C-co ty do cholery robisz!? - pisnąłem cały rumiany, kurwa jakie on ma zajebiste cycki.. nie kurwa nie myśl o tym!! Ale... kurwa pomacał bym.. nie!
- I-idź się umyć znajdę ci jakieś ubrania... - powiedziałem cicho a chłopak tylko się wyszczerzył i wyszedł z kuchni podążając do łazienki.
Po tym jak chłopak się umył zapukałem mu do drzwi z czystymi ubraniami które, miałem cichą nadzieję że będą pasować.
- Wejdź. - usłyszałem, odtworzyłem drzwi i zamarłem.
Hanma... w samym ręczniku... zarumieniłem się mocno nadal wpatrując się w tors chłopaka.
- Chcesz dotknąć że się tak gapisz? - usłyszałem cichy chichot.
- Tak... znaczy nie! Ugh...! - rzuciłem ubraniami w chłopaka i wyszedłem z łazienki nadal z mocno czerwonymi i rozgrzanymi polikami. Aghhh.. co ten debil sobie myśli? Że może tak sobie przyjść i się rozbierać u kogoś w domu...!? Myśli że jak pokręci tym dobrze wyrzeźbionym ciałkiem to zrobię co będzie chciał!? Nie powiem... z chęcią bym popatrzył jak to robi... nie! Nie myśl o tym wielkoludzie! ale... kurwa zamknij się już!! Klasnąłem rękoma w policzki robiąc na nich czerwone ślady po uderzeniu. Gahhh...
- Żyjesz? - mruknął Hanma z tyłu na co podskoczyłem.
- Nie strasz mnie tak do cholery... - burknąłem i poszedłem się umyć.
Po tym jak już się umyłem wróciłem do chłopaka.
- Ogólnie... co ćwiczysz? - mruknąłem lekko zawstydzony.
- Huh? Skąd to pytanie? - zapytał chłopak.
- ...Masz wyrzeźbione ciało.. - powiedziałem cicho.
- Ahh... trudno to wyjaśnić ale często się bije. - dobrze o tym wiem... jesteś w gangu.
- ...Chcesz zrobić mały sparing? - wypaliłem na co chłopak spojrzał się na mnie z niedowierzaniem.
- Sam nie wiem... z chęcią bym zobaczył jak stękasz pode mną żebym przestał na ciebie naciskać ...ale nie chce zrobić ci krzywdy. - odpowiedział. To zabrzmiało... dwuznacznie.
- Nie tak łatwo będzie ci mnie zmusić do proszenia o cokolwiek... to raczej ty będziesz jęczał żebym przestał. - wyszczerzyłem się na co chłopak tyko wstał i podszedł do mnie z uśmiechem.- W takim razie dobrze. Zobaczymy kto wygra. Jak ja wygram będziesz musiał zrobić jedną rzecz którą ci rozkaże. To samo tyczy się mojej przegranej, ale raczej wątpię że będzie taki scenariusz. - pokazałem mu tylko język i złapałem za koszulkę prowadząc do drzwi.
- Obok jest plac. Tam cię pokonam. - wyszczerzyłem się.
- Powodzenia. - po zjechaniu na dół poszliśmy na plac. - Powiedz skarbie... wolisz żebym zostawił miecz i dał ci większe szanse?- mruknąłem.
- Może lepiej go użyj? Nie chce zrobić ci większej krzywdy. - zachichotał z lekkim szaleństwem w oczach. Ahhh jak ja go kocham do cholery jasnej...
- W porządku.- chwyciłem za drewniany miecz czekając na pierwszy ruch Hanmy. Zaczął biec w moją stronę, uchyliłem się z pola jego widzenia i walnąłem mieczem w kostki a później kolana przez co ten kucnął a ja podłożyłem miecz pod jego szyje, widać było że był zszokowany.
- Jak ty... - nie wiedział co powiedzieć, złapałem go za poliki i odkręciłem w swoją stronę.
- Nie uważałeś chyba że jestem słaby co? - odciągnąłem miecz od jego szyi i pchnąłem lekko na co ten się położył na ziemi a ja usiadłem mu na plecach.
- To jak? Mam ci dać jeden rozkaz? A ty będziesz musiał się posłuchać niczym grzeczny piesek - zaśmiałem się.
- Nie drażnij mnie. - warknął poddenerwowany.
- No już już nie denerwuj się. - wplątałem rękę w włosy leżącego chłopaka.
- Hmm... zostajesz na noc. - powiedziałem.
- Co?
- Zostajesz na noc, to jest mój rozkaz. - bawiłem się włosami chłopaka.
- Co ty na to panie Hanma?- jedyną odpowiedzią chłopaka był szeroki uśmiech po czym wstał przez co z niego spadłem, podniósł mnie i zaczął nieść do domu.
- Umiem chodzić sam.. - burknąłem na co ten zachichotał.
Po wejściu do domu od razu położyłem się na kanapie.
- Co chcesz robić Hanhan?- mruknąłem do chłopaka z tatuażami.
- Hanhan? - zapytał zdziwiony.
- No tak, chyba że wolisz żebym mówił Shuji - wyszczerzyłem się na co ten zachichotał jak zwykle.
- Pasują mi oba. Powiedz.. czym się interesujesz? Hmmm? - zapytał opierając się o nadgarstek.
- Rysuje... przeszkadzam Tenshi w życiu.... i jak już wiesz. A ty?
- Ah... jestem w gangu, prowadzę jeden..- podrapał się po karku.
- Ahhh. W którym? Toman raczej nie...? Moebius czy Valhalla? - hm. Ciekawe co odpowie, pewnie Moebius, nie było jeszcze walki pomiędzy Tomanem wiec.. logiczne by było że to pierwsze. Chłopak się lekko zaciął.
- Wiec kojarzysz gangi huh? Nie powiem ciekawy z ciebie chłopak... Moebius.- odpowiedział i się uśmiechnął.
- Kładźmy się już może gangsterze co? - zaśmiałem się cicho.
- Bez takich co..? - odpowiedział po czym się położyliśmy do spania.

CZYTASZ
From Whole Another World // TR
FantasyDwójka przyjaciół Tenshi i Kei przeżywają cudowne chwile w świecie który wcale nie należy do nich, a to jak się w nim znaleźli nadal nie odkryli. Czy uda im się wydostać z tego nieznanego świata? Czy może będą chcieli zostać na zawsze przez poznanyc...