Prov. Unigiri
Minęło kilka dni. W końcu mogłam wrócić do szkoły....Siedzenie samej w domu było dla mnie mocno nie wygodne tym bardziej, że otaczała mnie tylko cisza. W szkole o dziwo jakiś wielkich zaległości nie miałam, tylko się pytali o moje samopoczucie i tyle. Nic się większego nie zmieniło oprócz tego, że czuję się obserwowana może chłopaki chcą mieć na mnie oko ale czy to konieczne i czy to na pewno oni.....Faceci bardziej do mnie kleją, z powodu, że moja cera się zmieniła, stała się gładka oraz nie było na niej żadnych niedoskonałości poza rumieńcami one zostały na mojej twarzy. Sakuby są zazdrosne i mówią, że po prostu zaczęłam się malować. Hah ciekami mnie jakby wyglądały ich miny gdyby się dowiedziały, że się nie maluję i że mam alergię na makijaż.
Przyciągam więcej uwagi niż wcześniej i zaczyna mi się to podobać, gdyż w końcu traktują mnie z szacunkiem i jak kogoś równego sobie, już z paru facetów już nawet chciało się ze mną umówić, tylko że gdy chciałam się zgodzić to gdzieś ich wcinało......Czyżby chłopakom włączył się tryb yandere czy co?
Zaczęłam iść korytarzem gdy nagle coś mnie pociągneło i przeszłam przez jakiś portal. Zamknęłam ze strachu oczy, jeśli wracam do swego domu to przysięgam, że sprawię, że wrócę do Devildom już chłopaki tego dopilnują.
Otworzyłam oczy i byłam w jakimś pałacu....Był inny niż zamek Diavolo był jakby na wpół anielski, na wpół demoniczny. Byłam w sali tronowej, bynajmniej tak mi się wydaje, znajdowały się w niej 3 trony......Tylko, że 2 z nich były przykryte czarną, żałobną plandeką. Tron po środku był największy, po jego lewej był tron trochę mniejszy, za to 3 tron był po lewej stronie i wyglądał tak jakby był zrobiony dla dziecka w wieku od 10 do 13 lat.
Nie rozumiałam tego....Gdzie ja jestem? I po co tu jestem? Tak wiele pytań ale żadnych odpowiedzi.
CZYTASZ
Obey Me! I need a hug!
FanfictionUnigiri Nightlight zawsze doskwierał pech. Praktycznie nigdy nie doznała czułości ze strony rodziny, była gnębiona od najmłodszych lat, dopiero to ustało gdy poszła do technikum tam wszyscy traktowali ją przyjaźnie do tego nie była przyzwyczajona. G...