Obudziłam, się w dość niecodziennym miejscu. Nie wiedziałam gdzie jestem i po co tutaj robię. Gdy rozglądałam się po pomieszczeniu, momentalnie czułam się jeszcze bardziej nieswojo, spojrzałam na siebie i zobaczyłam iż nie mam na sobie swoich ubrań, a zamiast tego miałam na sobie mundurek szkolny......tak mi się wydaje.
-Witaj Unigiri w Devildom.- zobaczyłam przed sobą czerwonowłosego mężczyznę, wyglądał dość przyjaźnie ale.....coś mi tu nie pasowało.
Mężczyzna siedział na krześle, które znajdowało się w centrum sali na podestale pod którym znajdowało się siedem podobnych.
- Wyglądasz na zaskoczoną. Cóż to zrozumiałe, dopiero co tu się pojawiłaś.-powiedział Czerwonowłosy.- Człowiek na ogół miał problem zostać choć na chwilę tu w Devildom.
- ...Devildom?-spytałam się samej siebie próbując sobie wszystko poukładać.
-Widzę, że zaczynasz się przyswajać wiadomości. To dobry znak. Nazywam się Lord Diavolo. Jestem "szefem" wszystkich demonów, i wszyscy mnie tu znają. Oraz niedługo zostanę koronowany na króla Devildom. To jest Królewska Akademia Diavolo (może mieli jakąś pomyłkę bo chyba powinno to być Devildom, angielska nazwa to Royal Academy of Diavolo) ale my nazywamy to po prostu RAD (polski skrót KAD). Jesteśmy w tej oto sali w centrum RAD. To jest gdzie my funkcjonariusze samorządu szkolnego spotykamy się i kierujemy nasze biznesy. Jestem przewodniczącym Samorządu.-wyjaśnił mi wszystko co chyba powinnam wiedzieć ale nasuwa mi się jedno pytanie.
- Dlaczego tu jestem?
-Pozwól że wszystko ci wyjaśnię.- przemówił mężczyzna o czarnych włosach i czarno-czerwonych oczach.
-Unigiri to jest Lucyfer. Jest demonem i Uosobieniem Dumy. Jest vice przewodniczącym, moją prawą ręką..... Zapewniam cię to nie tylko tytuł. Po za tym jest moim zaufanym przyjacielem.
-Zawsze mnie zachwalasz Diavolo.-Lucyfer wyglądał na nieco zakłopotanego.-Mówiąc w imieniu wszystkich uczniów w tej wspaniałej naszej szkole ..... Czuj się jak u siebie, Unigiri.-powiedział to przywitanie tak ciepło, jak na demona, ale to wciąż nie odpowiada na moje pytanie.
- W imieniu uczniów?-(piszę tylko te wybory które wybrałam).
-Diavolo wierzy, że my demony powinniśmy poprawić nasze stosunki z ludzkim światem i z Niebiańskim Królestwem. Naszym pierwszym krokiem, było wcielić program wymiany. Wysłaliśmy 2 naszych uczniów do ludzkiego świata oraz dwóch do Niebiańskiego Królestwa. Oraz przywitanie czwórki nowych uczniów, dwóch z twojego świata i dwóch z Niebiańskiego Królestwa. Zostałaś wybrana z pośród ludzi z ludzkiego świata do umożliwienia nam tego projektu. Jesteś naszym nowym uczniem na wymianie. Zostaniesz tu na rok. Przez ten czas będziesz miała pracę oraz zadania do wykonania, które otrzymasz od RAD (nie ma to jak powtarzać w kółko nazwę pierwiastka XD). Po roku napiszesz papier na podstawie twoich doświadczeń, których tutaj doznałaś. (mnie najbardziej po tym dialogu rozwalił wybór Jesteś demonem!, oni to chyba wałkowali ci przez cały ten rozdział że są demonami a ty dopiero się skapłaś XD, to się nazywa wolny zapłon)
-Zadania?
-Jesteś uczniem na wymianie czego się spodziewałaś, że spędzisz ten czas na wygłupianiu się.-nie po prostu chcę wiedzieć na czym stoję, bo się okaże, że później wpakujecie mnie w jakieś bagno.
-Nie patrz tak na mnie. To nie jest tak, że porzucę cię tu zupełnie samą sobie tutaj.-mam taką nadzieję, jeszcze się okaże że w ogóle nie wrócę do domu.- Potrzebujesz kogoś kto będzie miał na ciebie przez cały ten czas oko i pomyślałem właśnie o moim bracie Mammonie. Jest Uosobieniem Chciwości i......jak by to ująć....? Z resztą zrozumiesz w swoim czasie.-wyciągnął do mnie swoją dłoń, w której trzymał telefon.- Trzymaj to urządzenie. Nazywamy to D.D.D. Wygląda trochę jak telefon, którego używasz w swoim świecie. Jest twój na czas twojego pobytu tutaj.-wzięłam D.D.D od niego i zaczęłam mu się nieco bardziej uważnie przyglądać. Faktycznie wyglądał jak taki zwyczajny telefon dotykowy w moim świecie.- A teraz śmiało spróbuj zadzwonić do Mammona.
Polsat.................................
CZYTASZ
Obey Me! I need a hug!
FanfictionUnigiri Nightlight zawsze doskwierał pech. Praktycznie nigdy nie doznała czułości ze strony rodziny, była gnębiona od najmłodszych lat, dopiero to ustało gdy poszła do technikum tam wszyscy traktowali ją przyjaźnie do tego nie była przyzwyczajona. G...