Rozdział 20

84 6 12
                                    

Prov. Barbatos

Wszyscy już się zjawili w zamku, poprosiłem by odstawili wszystko na przygotowany prze ze mnie stolik.

-W porządku, ja się zajmę już resztą, a wy możecie już wrócić do swych zajęć jak leki będą gotowe to dam wam znać.-powiedziałem, a za raz po tym wszyscy wyszli.

Prov. Belphegor

Usłyszałem jak dzwoni moje D.D.D....To był Lucyfer! 

-Wracamy do domu, jak się czuje Unigiri?-spytał sadysta.

-Bez zmian.....Po za tym....Mamy mały problem....

-Co żeście odwalili?

-To akurat Solomon.... Przyprowadził kota Unigiri.

-Co?!

-Kot jest przerażony ale...Niczego nie nabroił...-Odwracam się w kierunku łóżka Unigiri, w którym leży wspomniana dziewczyna i.....kot, jej kot.-Obecnie kot śpi słodko wraz z nią na łóżku.

-Ech...niech ten kot zostanie..-powiedział zrezygnowany Lucyfer.-Czy wspomniałeś, że możemy zatrzymać kota?-powiedział Satan uradowanym głosem.-Mówiłem o kocie Unigiri....... To ona ma kota?! Porozmawiamy o tym w domu...Do zobaczenia Belphegor, za niedługo już będziemy.-rozłączył się.

Przyszedł Beel z miskami z jedzeniem oraz wodą.

-Gdzie je położyć?-spytał.

-Połóż je pod oknem-powiedział Solomon.-Miał je tak w starym domu, więc powinno mu to pomóc z oswojeniem do tego miejsca.

Akurat, gdy kot poczuł jedzenie pobiegł w kierunku Beel'a kładącego miski. Ledwo gdy położył te miski kot zaczął jeść. Hmmm...Musiał być albo strasznie głody, albo strasznie zestresowany, albo jedno i drugie.

Usłyszeliśmy nagle odgłosy na dole....Wrócili. Wyszliśmy z jej pokoju i zeszliśmy na dół do holu.

-Gdzie ten kot?-spytał Satan podekscytowany.

-W pokoju Unigiri....Tylko bądź ostrożny bo się oswaja z otoczeniem...-powiedziałem sennie.

-W porządku...-już chyba mu emocje opadły, ale wyglądał jakby był tym faktem smutny.

Blondyn poszedł w kierunku wspomnianego pokoju....

-Oooooo.....Jaki słodziak!

Jaki słodziak!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Jak coś to tak wygląda Gwiazdunia, kotka Uni-Chan, oraz mój w realu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Jak coś to tak wygląda Gwiazdunia, kotka Uni-Chan, oraz mój w realu.)

Wszyscy udaliśmy się do pokoju Unigiri i zobaczyliśmy, jak Satan rozczula się nad kotem. 

-Hmmm....Teraz pytanie czy jesteś kotką, czy też kocurem.....-Satan delikatnie chwycił za ogon kota i podniósł do góry...-Oooo, ta urocza mordka wręcz pasuje do takiej kotki.-puścił ogon i zostawił kotkę w spokoju, by mogła spać tuż przy boku Uni-Chan. Wyszliśmy z jej pokoju i udaliśmy się do jadalni.

-Jak tam z lekami?-spytał Beel.

-Barbatos je przyrządza, a tak przy okazji myślę by to najlepsza pora byś już sobie poszedł Solomon.-powiedział oschle Lucyfer.

-Naprawdę, myślałem, że na spokojnie mógłbym się poszwędać-odpowiedział z uśmiechem Solomon, ale Lucyfer go zpiorunował wzrokiem.

-Albo jednak nie.-po czym wyszedł.

-Barbatos ma dać znać, gdy będą gotowe, nawet zapisze jakie dawki powinniśmy jej dawać.

-Ale jak mamy jej je podać, gdy ona śpi?-spytał Leviathan.

-Ustawicie ją w pozycji siedzącej i przystawicie jej to do ust....Po za tym to chyba pora by podać jej obiad i ją nakarmić.

-Ja idę!-wykrzyknął z marszu Mammon.

Wszyscy strzeliliśmy face palma. Pomijając, że to była jego kolej by przyrządzić posiłek.

-Maaaammmmonnnnn! Wiem, że to twoja kolej by przygotować posiłek ale wątpię byś mógł ją nakarmić.....Ubrudziłbyś cały pokój...A ja nie mam zamiaru po tobie sprzątać.

-Oooo....A ja mogę Lucyfer....Proszę w końcu jak można odmówić komuś tak pięknemu jak ja?-spytał Asmo.

-Niech będzie....Ale bez żadnych sztuczek.

-Oh, jak śmiesz mnie o coś takiego oskarżać.

No cóż po tym jak Mammon urażony poszedł do kuchni by wszystko przygotować, jeszcze przedyskutowaliśmy parę spraw....No i oczywiście również Satan wstawił do pokoju Unigiri drapak dla kota.

Obey Me! I need a hug!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz