Pov. Dabi
- Nie wytrzymam tego, Toga - pokręciłem głową, patrząc na Endeavor'a, który obleśnie zaczął zbliżać się do Hawks'a. - Tacy ludzie nie są bohaterami, tylko kanalią.
- Wstrzymaj się... Tomura może być zły, jak się dowie, że tu byliśmy - złapała mnie za ramię. - Hawks serio sobie poradzi... Poza tym dlaczego się o niego martwisz?
- Wcale się o niego nie martwię - burknąłem. - Po prostu irytuje mnie zachowanie tego „bohatera".
Tak naprawdę to nie chcę, żeby mój ojciec dobierał się do mojego celu. Nie pozwolę mu zabrać kolejnej rzeczy z mojego życia. W dodatku jego zachowanie przyprowadza mnie o odruchy wymiotne. Jeśli w ogóle o mnie pamięta to powinien wiedzieć, że Hawks jest młodszy nawet od jego pierwszego syna. To jest tak kurwa obrzydliwe. Jak zobaczyłem, że ten zasraniec ma w planach pocałować blondyna to już nie potrafiłem się kontrolować. Nie odbierze mi tego. Hawks również jest w chuj głupi, pozwalając mu na to wszystko. Szkoda, że w mojej obecności nie jest taki potulny, pierdolony ptak. Bez zastanowienie wstałem z betonu i ruszyłem w ich stronę.
- Dabi, nie! - krzyknęła nastolatka.
- Endeavor! - tym razem krzyknąłem ja, wytwarzając w dłoniach płomienie. Przez mój krzyk mężczyzna odsunął się od chłopaka i skupił całą uwagę na mnie. I bardzo dobrze.
- Dabi! - warknął, patrząc na mnie wściekle, przez co na mojej twarzy zawitał uśmiech. - Tym razem Cię wykończę!
- Ha? Raczej ja Ciebie, staruszku.
Uwolniłem swoje płomienie, posyłając go w stronę obecnego numeru jeden. Pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że moja moc jest od niego potężniejsza. Ale nawet pomimo tego, to nie ja jestem jego pupilkiem. To nie mi należała się jego miłość. Mój błękitny ogień spotkał się z pomarańczowym ogniem, należącym do niego. Nie pozwolę mu przejąć nade mną kontroli.
- Wiesz, że nieładnie tak molestować chłopców?! - wzmocniłem siłę swoich płomieni. - Naprawdę to złoczyńca musi Ci to uświadamiać?!
- Zamknij się, nic takiego nie zrobiłem!
- Pierdolenie... - pokręciłem głową, wywracając oczami.
Kurwa, było tak gorąco.
Pov. Hawks
Ponownie to czuję. Coś we mnie chce uratować tę dwójkę złoczyńców, a właściwie to bardziej Dabi'ego. Są zajęci walką ze sobą, więc mam szansę dotrzeć do Togi. Ja pierdolę, ich płomienie mają naprawdę wysoką temperaturę. Z moim darem mam przy nich małe szanse na wygraną. Muszę się pospieszyć, żeby pomóc im przed przybyciem innych bohaterów. Zleciałem z budynku i przeleciałem dołem, żeby podlecieć tam, gdzie była dziewczyna.
- Toga! Szybko, daj mi igłę!
- Co? - zapytała zdezorientowana.
- No dawaj!
Powiało na nas gorące powietrze, ale w ostatniej chwili zdążyłem nas osłonić moim skrzydłem. Zaczynają walczyć z coraz większymi temperaturami. Toga dala mi strzykawkę, a ja szybko pobrałem swoją krew i podałem ją blondynce.
- Zabierz stąd Dabi'ego - rozkazałem poważnie. - Tak, żeby Endeavor Cię nie zauważył, bo nie może zobaczyć, że to „ja" go stąd zabieram.
Dziewczyna skinęła głową i posłusznie się we mnie przemieniła. Korzystając z odpowiednego momentu, gdy Ci idioci wydali w swoją stronę ogień, dzięki czemu była zasłona dymna - Toga ostrożnie podleciała do chłopaka i żwawo go stamtąd zabrała, w taki sposób, w jaki ją poinstruowałem. Widziałem, że bolą ją ręce od gorącego ciała bliznowatego. Zapewne się uszkodził. Przeniosłem wzrok na beton i podniosłem z niego swoją kurtkę, którą Toga zostawiła tu przed przemianą. W końcu mogłem odetchnąć z ulgą. Całe szczęście.
CZYTASZ
Destruction || hotwings
Fanfic„- Pamiętaj nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś bezwartościowy. Nie jesteś żadną pomyłką, czy czymś niechcianym. Ja jestem żywym dowodem na to, że masz wielką wartość, której ty sam nie pojmujesz." - Hawks. Obaj mieli plan na siebie nawzajem. Pla...