I. Piórko.

4.5K 183 112
                                    

Pov. Hawks

Wyrzucając ogryzek jabłka tuż obok siebie, mój wzrok uniósł się na budynek, w którym aktualnie przebywa Liga Złoczyńców. Westchnąłem cicho i lekko się skrzywiłem, bo naprawdę ta robota mnie już nudzi, a podlizywanie się tej zgrai, aż czasem wzbudza we mnie wymioty z przesłodzenia.

Mogliby być chociaż troszkę ciekawsi, żeby coś się działo i zapewnili mi rozrywkę, ale na moje nieszczęście to chyba nie ten typ złoczyńców. Przed wejściem zdążyłem jeszcze uratować zakupy jakiejś kobiety i jedno z moich piór w ostatniej chwili zdążyło oddać siatkę kobiecie, przed rozjechaniem jej przez samochód.

Czasami zastanawiam się czy moje życie, jako podwójnego agenta nie wpłynie na moje zachowanie. W sensie czy jest możliwość, że jakimś cudem zstąpię na tą złą drogę? Myślę, że nie podzielę losów swojego ojca.

Wchodząc do budynku układałem w głowie scenariusz na przebieg dzisiejszego spotkania. Będąc w swoich myślach, całkiem rozkojarzony, wpadłem na kogoś. Nawet bez podnoszenia wzroku na tę osobę domyśliłem się na kogo wpadłem.

Dabi.

Przyznam, że to nie pierwszy raz, gdy mi się to zdarza. Znowu wszedłem akurat na niego. To dziwne, że zawsze kręci się gdzieś blisko wejścia, gdy ja przychodzę. Jest jeszcze opcja, że wykorzystują go, jako ochronę. To miałoby sens, bo widząc jego moc jestem pewien, że mógłby mnie spalić na dobrze wypieczonego kurczaka z rożna. Gdyby się tak dłużej zastanowić to sam bym się na siebie skusił.

- No proszę - prychnął. - Nasz ptaszek w końcu się pojawił. Ale czy ja przypadkiem nie mówiłem Ci już, żebyś uważał, jak chodzisz? Może trzeba zmienić okulary - pstryknął w szkiełko od moich okularów, robiąc krok w moją stronę.

- One nie są na wadę wzroku, tylko chronią moje oczy - odmruknąłem, wycofując się, by zwiększyć odległość między nami.

- To chyba powinny być. Poza tym nie jestem głupi - powątpiewałbym.

Spojrzałem na jego twarz i zmrużyłem lekko oczy. - Dlaczego nie jesteś z Ligą?

- Muszę się gdzieś przejść. Także widzimy się później, Panie Hawks - powiedział to tym swoim nonszalanckim głosem i z delikatnym, ale przebiegłym uśmiechem, wyminął mnie.

Zerknąłem wtedy na niego kątem oka, a przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Zaskakujące jest to, że nawet w skrzydłach to odczułem. Pokręciłem głową i wreszcie poszedłem na spotkanie.

Rozmowa z członkami Ligi przebiegła tak, jak zazwyczaj. Starałem się wzbudzić ich zaufanie do siebie jeszcze bardziej i mam nadzieję, że mi to wyszło. Co prawda „zabiłem" Jeanist'a, ale muszę nadal grać, bo wciąż pozostaję na ich celowniku.

W pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy było praktycznie ciemno. Jedynie na mnie padało mocne światło, bijące od jasnej lampy. Jasność biła również od laptopów, przy których siedzieli złoczyńcy. Po chwili drzwi wejściowe się uchyliły, dając trochę więcej blasku. Odwróciłem głowę do tyłu, pomimo iż było oczywistym to, kto właśnie przyszedł i wywróciłem oczami. Czarnowłosy posłał w moją stronę chłodne spojrzenie.

- Jestem - mruknął cicho i zajął swoje miejsce, uprzednio urywając jedno moje pióro. - Sądzę, że chyba nic ważnego lub ciekawego nie straciłem - ponownie na mnie spojrzał. - Kontynuuj ptaszku.

Przysięgam, że zaraz wbije mu to pióro w gardło. Mój wysiłek w te rozmowy jest bardzo ciekawy. Tak czy inaczej powróciłem do pogawędki, jednak coś nie dawało mi spokoju. Co chwilę mój wzrok uciekał w kierunku Dabi'ego, który z parszywym uśmiechem, w dziwny sposób obmacywał coś, co należało jeszcze przed chwilą do mnie. Gdy Twice wdał się w jakąś bezsensowną rozmowę, moje spojrzenie całkowicie już utknęło na tym fioletowym popaprańcu. Rozchyliłem usta, widząc, jak Dabi jeździ palcami po moim piórze. Naprawdę nie mam pojęcia, co siedzi w tej jego głowie, ale w mojej zaczęły się zbierać różne myśli. W sumie, aż wstyd się przyznać jakie, ale jestem tylko dwudziestotrzylatkiem i to nie moja wina. Te wszystkie zboczone myśli to zdecydowanie znak, aby zakończyć ten dzisiejszy cyrk.

Odwróciłem od niego wzrok i uśmiechnąłem się, kończąc spotkanie z mojej strony żartobliwym, ale pełnym szacunku akcentem.

Wyszedłem na korytarz i tak, to ten moment, gdy mnie mdli przez tę gadaninę. Dobrze, że to wszystko dla dobra sprawy. Muszę to dobrze rozegrać. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, więc powędrowałem wzrokiem na osobę wychodzącą z pomieszczenia. Znowu on.

- Podsłuchujesz nas? Nieładnie ptaszyno - mruknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej i zmierzył mnie przelotnie. Odwróciłem się w jego stronę i uśmiechnąłem się cwaniacko.

- Nic z tych rzeczy - uniosłem ręce w ramach obrony, żeby pokazać swoją niewinność. - Już sobie idę - zacząłem się cofać do tyłu.

- Hej! Nie zapomniałeś czegoś?

Pokazał mi moje pióro, które trzymał w dłoni i wolnym krokiem się do mnie zbliżał.

- Jak to dokładnie działa? Czujesz to co robię z tym piórem, czy coś? Bo jeśli czujesz to mogłaby być niezła zabawa.

- Wiesz... raczej tego nie odczuwam. To mogłoby się dla mnie źle skończyć w wielu przypadkach. Aż tak mój quirk mnie nie nienawidzi.

- Oi to szkoda... - spojrzał na to pióro, unosząc kącik ust w górę. - Bo myślę, że spodobałoby Ci się to, w jaki sposób ja bawiłbym się tym piórem.

Otworzyłem szerzej oczy i nawet nie wiem kiedy, ale znalazłem się pod ścianą, a ten arogant stał zdecydowanie za blisko mnie i wcisnął swojego buta między moje buty.

- Wystarczająco dziś już widziałem, Dabi - odwróciłem od niego wzrok i przełknąłem ślinę. - A teraz wybacz, ale muszę wracać do swojej pracy bohatera.

Odsunąłem się w bok, odchodząc od niego, tym samym uniemożliwiając mu jeszcze większe zbliżenie się do mnie, które planował. Bóg jeden wie co temu psychopacie siedzi w głowie.

- Do zobaczenia, jesteśmy w kontakcie - uśmiechnąłem się do chłopaka, a ten wykorzystując moment, że się na niego patrzę - spalił moje pióro. Uśmiech na mojej twarzy momentalnie zniknął i pojawiło się zirytowanie.

- Teraz to ty mi wybacz. Muszę wracać do mojej pracy złoczyńcy i niszczyć wszystko wokół siebie - zaśmiał się cicho i ponownie do mnie podszedł. - O i jeszcze muszę coś ukraść - wyszeptał mi do ucha i wyrwał kolejne pióro z mojego skrzydła. - Dzięki za ułatwienie mi pracy.

Chłopak poszedł prosto korytarzem, nie patrząc za siebie. Z tym facetem zdecydowanie jest coś nie tak. A najgorsze jest to, że zaczyna mnie to intrygować. Niestety nic nie poradzę na to, że interesują mnie ludzie o zaczepnych charakterach, z których nie da się czytać jak z otwartej książki. Zasrany złoczyńca.

xxx
ilość słów - 1003

Witam wszystkich zgromadzonych!!

pierwszy rozdział to chujowe coś, ale później będzie lepiej, chyba XDD to jest w ramach takiego prologu, ale te pierwsze rozdziały będą raczej krótkie, a od siódmego zacznę wstawiać dłuższe rozdziały

na tę chwilę mam napisane 14 rozdziałów, a książka będzie liczyć może z jakieś 30, jeszcze nie jestem pewna, więc czeka nas długa historia

rozdziały będą się pojawiać dwa razy w tygodniu: poniedziałek - aby umilić wam ten nieszczęsny dzień i w piątek - żebyście miło rozpoczęli weekend

rozdział drugi - 8.10.2021

zachęcam do zostawienia gwiazdki!!

+ przypominam, że to tylko ff, nie wszystko musi być tak idealnie, jak w mandze, pls staram się 🥲

fanart dołączony do rozdziału wykonałx: kadeart

miłego dnia/nocy ❤️

Destruction || hotwings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz