Rozdział 15

1.2K 63 31
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się po dłuższym czasie. Byłem solidnie owinięty w koc, w którym było mi gorąco. Mimo wszystko przez osłabienie nie mogłem się odkryć. Ból mięśni był na tyle silny, że jedyne co mi zostało to leżeć i czekać na kogoś.

Jedynym zajęciem, na które mogłem sobie pozwolić, to patrzenie w sufit. Dodatkowo zegar, który co sekundę wydawał dźwięki zaczął mnie mniej irytować niż na początku. Nawet z nudów zacząłem idealnie trafiać w dźwięki.

Po chwili, która dla mnie trwała wieczność, weszła jakaś osoba. Chciałem się na nią spojrzeć, ale przypomniało mi się o mocnym bólu gardła. Prawdopodobnie moje chęci zwrócenia uwagi na drugą osobę w pomieszczeniu zmniejszyły się. Nie chciałem okazywać swojego bólu przy nim. Przynajmniej nie teraz.

- Hej, jak się czujesz?- zapytał z nutką szczęścia w głosie. Nie wiedziałem co go tak cieszy.

- D-dob-rze- wydobyłem z siebie charkot. Nie trzeba było być geniuszem, aby wiedzieć, że miałem chrypkę.

- Widzę, że się nie polepszyło, a nawet się pogorszyło. Mam dla ciebie lekarstwa, które musisz wziąć teraz. Najpierw ci jednak pomogę usiąść- stwierdził zauważając mój stan.

Podszedł do mnie lekkim krokiem. Ostrożnie zaczął mnie podnosić do pozycji siedzącej. W pewnym momencie po cichu syknąłem z delikatnego bólu. Miało być niesłyszalne dla niego, ale jego wzrok natychmiast spoczął na mojej twarzy.

- Wszytko ok? Co cię boli? Może wezwać ponownie lekarza?- zaczął zadawać mi tego typu pytania. W pewnej chwili nie wiedziałem kiedy mam odpowiedzieć.

- Wszystko jest dobrze!- próbowałem krzyknąć, ale ból gardła mi to uniemożliwił. Zgaduję, że mój głos był dziwny podczas tej próby.

- Na pewno?- dopytywał się jeszcze bardziej dokładnie mnie lustrując.

- Tak- potwierdziłem to najtwardszym głosem jakim mogłem w tym momencie użyć.

- No dobrze. W razie czego masz mi od razu mówić jeżeli jest coś nie tak, jasne?- cały czas ciągnął tą rozmowę w tym temacie co mnie lekko już irytowało.

- Wszystko wiem, dam sobie radę- stwierdziłem wciąż lekko załamany jego zachowaniem.

- To dobrze. Wracając, masz tutaj tabletki i wodę. Każdą masz od razu przepić-

Wystawił w moją stronę swoją dłoń. Były na niej różnej wielkości i koloru tabletki. Nigdy nie lubiłem je połykać, ale teraz to było wręcz wymagane. Po kolei brałem je i popijałem. Przy jednej skrzywiłem się przez jej smak. Był bardzo gorzki. Ogólnie całkiem lubię ten smak, ale nie w takiej postaci.

- No to skoro już wziąłeś to za chwilę wracam- wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samego.

Zostawił otwarte drzwi. Nie wiedziałem z jakiego powodu, ale po chwili wskoczył na mnie. Był to Fado, który najwidoczniej się bardzo stęsknił. Położył się obok mnie i ułożył swoją głowę na moich kolanach. Zacząłem go głaskać przez co zaczął radośnie machać ogonem. Przez ten słodki widok uśmiechnąłem się rozczulony.

Po chwili wszedł do pomieszczenia właściciel tego domu. Zauważył na moich kolanach psa, który pilnie się na niego patrzył. Widać jednak było, że się lubili. Wyższy usiadł koło mnie na łóżku. W ręce miał laptopa, który położył przed nami.

- Co chcesz obejrzeć?- spytał się włączając urządzenie.

- Może...- nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Od dawna nie oglądam filmów, a w dodatku nie wiem jakie są jego ulubione gatunki. Pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie powrót do dziecięcych lat.- Może Madagaskar?- zaproponowałem.

- Z wielką chęcią. Dawno go nie oglądałem, więc już go włączam- uśmiechnięty wrócił do laptopa.

Film trwał w najlepsze, gdy odczuwałem zmęczenie. Powoli przymykały mi się oczy. Nie zauważyłem kiedy zamknęły się na dobre, a głowa się o coś oparła.

Gabinet (GERPOL) [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz