Rozdział 5

1.6K 72 93
                                    

P. O. V Polska

Resztę choroby musiał przeżyć w łóżku. Często mu to przeszkadzało, więc próbował się z tego wymigać. Gdy szedłem do innego pomieszczenia to on po cichu wymykał się ze swojej sypialni. W porę jednak zauważałem go, zanim kompletnie straciłbym nad nim jakąkolwiek kontrolę. Pewnego razu prawie był już przy drzwiach z kluczykami od samochodu. Byłem wtedy w łazience i kiedy z niej wyszedłem do usłyszałem jakiś huk. Wtedy zszedłem na dół i zobaczyłem Niemca przed drzwiami wyjściowymi. Wtedy zaczęła się nasza lekka kłótnia, która brzmiała mniej więcej tak:

- A co ty tu robisz?- patrzyłem na niego morderczym wzrokiem. Dodatkowo trzymałem ręcznik z łazienki.

- Stoję?- odpowiedział patrząc się na mnie z głupim wyrazem twarzy.

- No tyle to ja sam widzę. Sprecyzuje pytanie. Czemu nie jesteś w swoim łóżku?- zacząłem się lekko irytować.

- Bo chciałem się przewietrzyć?- znowu odpowiedział pytaniem na pytanie.

- W eleganckiej koszuli i spodniach z kluczykami w dłoni?- powoli ręka ze ścierką mnie świerzbiła.

- Chyba muszę lepiej wyglądać na dworzu, prawda? A to nie są klucze od samochodu tylko od...- tu chwilę musiał pomyśleć- drzwi wyjściowych-

Zdziwiony podszedłem do niego. Wziąłem owe klucze do ręki. Wyraźne miało znak marki samochodu, więc nie mogły być od drzwi. Spojrzałem się na niego sceptycznie. Pod wpływem mojego wzroku on momentalnie odwrócił swój w kompletnie innym kierunku, aby nie złapać ze mną kontaktu wzrokowego.

- A tak na serio? Wątpię, że klucze od drzwi mają własną markę na nich, a ty? Jak myślisz?- spytałem z fascynacją w oczach na jego poczynania. Ze stresu bawił się palcami i po kilku dłuższych chwilach wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze prawdopodobnie dodając sobie odwagi. Spojrzał się na mnie z miną niewiniątka.

- Dobra. Chciałem iść do pracy, bo mi się nudzi w domu- powiedział ze skruszoną miną.

- A co mogę zrobić, aby przestało ci się nudzić, ale żebyś nie wyszedł z domu- od razu ostrzegłem.

- Możemy pograć w karty? Jakieś gry planszowe? Poukładać puzzle? Coś co będziemy robić razem, tylko i wyłącznie razem- podkreślił przez co zaczęły napływać do mnie dwuznaczne myśli, ale miałem nadzieję, że przynajmniej się nie zarumieniłem.- A czy ty przypadkiem nie jest chory? Masz czerwoną twarz, może masz gorączkę?- zaczął się dopytywać.

Specjalnie przyłożył swoją dłoń do mojego czoła. Zgaduję, że było ono zimne, więc nic nie wyczuje. Mimo wszystko chciał dla upewnienia zmierzyć mi temperature. Mówiłem mu cały czas, że to bez sensu, a on dalej szedł w zaparte. Dopiero gdy zobaczył po zmierzeniu na termometrze 36.6 to mi uwierzył. Mimo wszystko i tak obiecał, że też będzie się mną opiekować. Wyraźnie wyjdzie coś nie tak.

Z całej tej naszej delikatnej sprzeczki, przy której nikomu się nie oberwało ścierką skończyło się na tym, że kazano mi też położyć się w łóżku. Niemcy sądził, że jestem chory i mam odpoczywać razem z nim. Było to trochę głupie, ale wolę to niż powiedzieć, że zarumieniłem się przez jego tekst, że będziemy razem coś robić. Minus z tego wszystkiego jest taki, że muszę z nim leżeć w łóżku. Nie biorę przynajmniej leków, aby potem nic mi nie wyszło. Mimo wszystko ja mogłem wychodzić z łóżka w odróżnieniu do niego. Z chęcią bym go wymienił na kogoś innego, bo przez cały ten czas działał mi na nerwy.

Po kilku dłuższych dniach wreszcie choroba została zakończona. Cieszyłem się niezmiernie, bo mogłem wreszcie odpocząć w swoim domu. Mimo wszystko jednak wziąłem jedną bluzę z szafy Niemca. Będę miał ją w pokoju i będzie pachniała właśnie nim. Coś powoli ze mną zaczyna być nie tak.

Gabinet (GERPOL) [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz