Rozdział 12

1.2K 63 24
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się w ciepłym łóżku. Przez chwilę nie wiedziałem co to za miejsce. Dodatkowo ból głowy nie sprzyjał szybszemu myśleniu. Nie mogłem sobie w ogóle przypomnieć tego pomieszczenia. Prawdopodobnie jestem tu pierwszy raz. Musiałem chwilę przypomnieć sobie co się stało przez moim zaśnięciem lub osłabnięciem.

Pamiętam, że uderzyłem się o szafkę na wycieczce szkolnej kiedy się obudziłem. Coś, a raczej ktoś mnie przestraszył. Ta osoba mnie zabrała z tej wycieczki. Zastąpiła nas jakimiś innymi nauczycielami, którzy mieli być gotowi na właśnie taką sytuację. Zdziwiła mnie trochę ta przezorność, ale, o ironio, idealnie pasowało.

O ile dobrze pamiętam to zasłabłem w drodze do domu. Jechaliśmy jakimś wypożyczonym samochodem. Nie wiem czemu nie znajduje się w szpitalu. Przecież to tam powinienem być. Nie wiadomo co mogło się wiązać z tym zdarzeniem.

Wstałem z łóżka. Na chwiejnych nogach podszedłem do drzwi. Chciałem wyjść z tego pokoju i zobaczyć czy może pamiętam ten budynek, ale w tym pomieszczeniu nigdy nie byłem.

Wyszedłem na korytarz. Był on mi bardzo znajomy. Byłem niemal w 100% pewny, że tu byłem. Jedyną możliwością jest właśnie to, że tylko nie znałem wcześniej tego pokoju, ale resztę już znam. Dzięki temu teraz będzie mi o wiele łatwiej znaleźć drogę na dół. Byłem właśnie w tymczasowym domu. Musiałem znaleźć gdzieś właściciela.

Zszedłem na dół. Musiałem iść bardzo powoli, bo ból głowy mnie nie opuszczał. Dodatkowo zawroty głowy utrudniały mi stawianie kroków. Na szczęście nie potknąłem się po drodze i stanąłem na samym dole schodów cały i bez żadnego siniaka. Przynajmniej nie takiego, który został wywołany przez te schody.

Zacząłem się rozglądać. W salonie nikogo nie było. Wszedłem do kuchni, aby zobaczyć czy przypadkiem tam kogoś nie ma. Leżał sobie tam mój pies. Widać było, że jeszcze śpi. Zdziwiony tym spojrzałem przez okno. Na dworzu było ciemno. Jak się okazało nie zwracałem uwagi na światła, które po wyczuciu ruchu włączają się same.

Chciałem wrócić do swojego pokoju. Niestety światło z niewiadomego powodu wyłączyło się. Nie chciało się w dodatku ponownie włączyć. Spojrzałem się na przejście z kuchni do salonu. Była tam jakaś cienista postać. Wystraszyłem się jej przez co wziąłem pierwszą lepszą rzecz do ręki. Była to deska do krojenia. Chciałem nią uderzyć przeciwnika, ale zostałem złapany za nadgarstki.

- Co ty do jasnej cholery robisz?- usłyszałem lekko zdenerwowany głos.

- J-ja...- zatkało mnie. Kompletnie zabrakło mi słów.

- No ty?- zniecierpliwił się.

- Chciałem się dowiedzieć co to w ogóle za miejsce, bo obudziłem się w nieznanym mi pokoju. Przestraszyłem się lekko. Dodatkowo ból głowy i zawroty nie dają mi spokoju. Chciałem poszukać jakieś osoby. Myślałem w dodatku, że jest dzień, a nie noc. Wtedy wróciłbym do spania- wyrzuciłem z prędkością światła słowa. Musiałem nawet wziąć kilka głębokich wdechów, bo powietrza mi trochę zabrakło.

- Mogłeś przecież przyjść do mnie. Wtedy byś mi dokładnie powiedział o co chodzi. A teraz chodź, mam materac w swoim pokoju. Ty położysz się na łóżku, a ja na tym materacu- powiedział i zaczął mnie prowadzić.

Po drodze wziął jakieś tabletki. Prawdopodobnie będą na ból głowy. Cały czas bacznie się wszystkiemu przyglądał. Pilnował mnie jak oka w głowie. Dziwnie się trochę czułem, ale to było miłe z jego strony.

Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju to dał mi tą tabletkę. Na szafie miał wodę niegazowaną, którą mi dał do popicia. Położyłem się na łóżku, a on na materacu. Po jakimś czasie ponownie zasnąłem.

Gabinet (GERPOL) [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz