4.

1.4K 33 7
                                        

Tutejsze kluby znacząco różniły się od tych pojedynczych w moim starym mieście, a raczej miasteczku. Tłumy młodych ludzi, oczekiwało w kolejkach przy bramkach. Byłam lekko oszołomiona panującym wszędzie chaosem, ale z Chloe czułam się pewniej. Miałam nadzieję, że szybko się zakumplujemy i będę miała do kogo się odezwać na uczelni. Ustawiłyśmy się w kolejce do klubu „Inferno". Przywykłam do tego, że przyciągam uwagę. Dziś ginęłam w tłumie i nie podobało mi się to ani trochę. Byłam zazdrosna? Tak to dobre określenie. Byłam zazdrosna, że większość osób zwraca uwagę jednak na Chloe. Miała coś w sobie i była tego świadoma. A ja już sama nie wiedziałam czego chciałam... Być niewidzialna i wzbudzać uwagę w tym samym czasie. Niemożliwe.

-Dowód. – rzucił postawny mężczyzna w moją stronę.

-Co? – zdziwiła się Chloe. – Nikogo przed nami nie pytałeś o dowód.

-Ale ją zapytam. – odpowiedział drwiąco i wyciągnął dłoń w moją stronę.

Podałam kawałek plastiku i czułam się lekko zażenowana.

-Wyglądasz na piętnastolatkę, przysięgam Khaterino! – zażartował i puścił mi oczko na co się speszyłam.

-Nie mogłeś być bardziej subtelny! Trzeba było od razu zapytać o numer! – Chloe kontynuowała za mnie tą rozmowę.

Przyjrzałam się pieczątce, którą ochroniarz zostawił na moim nadgarstku. Aureola z rogami, wyglądała jak maleńki tatuaż. Weszłyśmy do środka i od razu mi się spodobało. Tłum młodych ludzi, czerwono czarny wystrój, ogromne lustra na ścianach, oślepiające światła tańczyły w rytm muzyki. Na barze tańczyli ludzie, odjazd! Byłam tak zafascynowana, jak dla mnie wyglądało to jak w jakimś śnie. Szybko wtopiłyśmy się w tłum. Odnalazłyśmy ludzi z naszego roku i zaczęłyśmy tańczyć.

-Idziemy na drinka! Nie mogę na ciebie patrzeć! Jesteś tak sztywna! Wyluzuj się! – dziewczyna wydzierała się w moją stronę po czym złapała mnie za rękę i zaciągnęła do baru.

-Nie, nie ja nie piję.

-Cytując klasyka. No ze mną się nie napijesz?! – zaśmiała się.

-Nie daj się prosić barbie. – Luke pojawił się nie wiadomo skąd. – spojrzałam na niego naburmuszona. – Oj nie dąsaj się! – kontynuował. – Barbie do ciebie pasuje.

-Chyba jesteśmy na ciebie skazane. – skwitowała Chloe. – chłopak uśmiechnął się czarująco w moją stronę, a ja czułam się tak otępiała jak jeszcze nigdy.

-Dwie kolejki kamikadze! – zwrócił się do kelnerki.

Wypiłam dwa kieliszki, po czym Chloe zamówiła kolejną kolejkę.

-Po tym będę już pijana! – zaśmiałam się.

-Nie gadaj głupot! My cię nauczymy pić alkohol. Idziemy tańczyć! - Bujaliśmy się w rytm klubowych hitów, poczułam się lepiej, swobodniej. To było mi potrzebne, kontrolowałam sytuację ale było mi lżej. W końcu zaczęłam się dobrze bawić, mogłam od początku leczyć się alkoholem. W sumie gdybym tak zrobiła to pewnie teraz byłabym w pierwszym albo drugim stadium choroby alkoholowej. Już nie wiem, co gorsze. Nie myśl! Tańcz! Udzieliłam sobie reprymendy w głowie. Luke przyniósł kolejne drinki, a ja czułam się coraz bardziej wyluzowana. Chloe gdzieś zniknęła, a ja tańczyłam z jej znajomym ze szkoły. Byliśmy coraz bliżej siebie i czułam to coś między nami, albo to był alkohol. Ciężko stwierdzić. Nagle jakiś koleś uderzył barkiem Luka tak mocno, że ten się zachwiał. A mnie zmroziło, gdy ujrzałam sylwetkę tego mężczyzny... Tak bardzo podobną do sylwetki Ch... Serce przyśpieszyło, chyba ze strachu, momentalnie wytrzeźwiałam i zrobiło mi się słabo. Niemożliwe... To nie może być on. Czas jakby zwolnił, a ja odprowadzałam wzrokiem znikającą w tłumie sylwetkę.

Mamo, daj mi żyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz