Przebudziłam się tuż przed budzikiem i zaspana przetarłam oczy. Ból brzucha świadczył o stresie, który gromadził się we mnie od wczorajszego wieczora. Jak nie ta praca to inna, a jak nie inna to chujnia. Chciałam wykrzesać z siebie coś optymistycznego ale naprawdę było mi ciężko. Wiedziałam, że na rynku jest wiele ofert ale chciałam już być spokojna i zacząć organizować się w nowej rzeczywistości. Ubrałam białą, luźną koszulę i proste spodnie, tak aby wyglądać elegancko, całość przełamałam skórzaną kurtką i tak jak poprzedniej nocy podkreśliłam usta czerwoną szminką. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jednak czerwoną pomadkę zostawię na wszystkie imprezy, na których już będę kelnerką w tym klubie.
-Jak wyglądam? – weszłam do kuchni, gdzie siedziała moja przyjaciółka.
-Świetnie! Wracasz do żywych!
-Idę na rozmowę o pracę. – oznajmiłam jej.
-Gdzie?
-Nic jeszcze nie zdradzę, żeby nie zapeszać.
-No tak, czego innego mogłam się po tobie spodziewać? – udała oburzoną. – I tak trzymam kciuki! Daj mi koniecznie znać.
-Odezwę się na pewno!
Wyszłam z mieszkania prawie półgodziny wcześniej, aby na pewno się nie spóźnić. Złapałam taksówkę i po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Spaliłam papierosa, po raz kolejny przyrzekając sobie, że rzucę je jak tylko w moim życiu się trochę uspokoi.
-Jesteś wcześniej! – krzyknął brunet z auta, które właśnie podjechało.
-Umm, tak, nie chciałam się spóźnić.
-Wsiadaj! – byłam mocno zdziwiona na jego słowa ale posłusznie wsiadłam do auta. – Zjemy coś, nie mam dziś kompletnie czasu. Może być?
-A to nie miała być rozmowa o pracę?
-Będzie! Ale musze cię też trochę poznać, nikt obcy nie może pracować w moim klubie. Ja stawiam.
-Nie, nie, absolutnie nie.
-No dobra potrącę ci jedną czwartą wypłaty. – zaśmiał się, a ja przerażona wlepiłam w niego oczy nie wiedząc już czy on, aby na pewno żartuje.
-Już mam tą pracę? – zapytałam z przekąsem, aby rozluźnić samą siebie i wyczuć trochę mojego rozmówcę.
-O nie, nie. Najpierw śniadanie, potem interesy.
Znajdowaliśmy się w centrum miasta, ale mężczyzna dobrze wiedział dokąd zmierza.
-Jest tak późno, że w sumie możemy zjeść wczesny lunch. Co ty na to? - gdybym tylko mogła dotrzymać ci kroku, pomyślałam, gdy biegłam za tym olbrzymem.
-Tak. – wysapałam.
-Oh, wybacz zawsze szybko chodzę, co prawda nie z młodszą siostrą, muszę mieć to na względzie od tej pory. – młodszą siostrą? Nie mogłam rozgryźć tego człowieka, żartował, a za chwilę był śmiertelnie poważny, może ma chorobę dwubiegunową?
Mój przyszły mam nadzieję szef wybrał uroczą włoską knajpkę, usiedliśmy na zewnątrz, bo pogoda cały czas dopisywała.
-Makaron czy pizza?
-Kawa!
-Oh świetnie, rozumiemy się!
-Kawa i makaron. – dokończyłam.
-Niech zgadnę... z krewetkami? – potaknęłam głową. – Mamy te same, wulgarne podniebienia. – zaśmiał się, po czym złożył zamówienie. Wydawał mi się dosyć ciepłym człowiekiem, który świetnie lawirował między swoimi obliczami.

CZYTASZ
Mamo, daj mi żyć
Teen FictionCały czas próbowałam okłamać się, że to co najgorsze już za mną ale ty w żadnym wypadku nie chciałeś się ode mnie odpieprzyć. Za swój obowiązek przyjąłeś zadbanie o moje bezpieczeństwo, choć wcale nie prosiłam o anioła stróża. Miałam już jednego i m...