Ofelia

118 6 2
                                    

Korzystając z chwili spokoju od obecności drugiego z prefektów, przysiadła w salonie z książką i gorącą herbatą. Plecy nakryła kocem, a na kolanach zasiadł jej Krzywołap. Dziękowała w duchu Hermionie, że zostawiła jej kota, bo inaczej zwariowałaby sam na sam z Malfoy'em. Przez ostatnie dni był prawdziwym wrzodem na tyłku. Znowu wlepiał w nią te swoje podejrzliwie gały, a ją powoli trafiał szlag, bo wystawiał jej cierpliwość na ciągłe próby.

Nagle do pokoju wkroczył rozjuszony Draco. Przeszedł po pomieszczeniu jak huragan. Dwukrotnie okrążył salon, po czym stanął przy wejściu. Prychał i parskał, jakby coś go rozwścieczyło. Mira spojrzała na niego znad czytanej książki.

– Coś się stało?

Parsknął gniewnie. Szare oczy zwęziły się w szparki. Mało brakowało, a z jego nozdrzy wydobyłyby się kłęby dymu. Zaśmiała się w duchu, ale postanowiła zatrzymać tę kąśliwą uwagę dla siebie. Był tak wściekły, że zdecydowanie nie należało go prowokować. Mogłoby się to źle dla niej skończyć.

– Malfoy? – zapytała, gdy nie odpowiedział.

Prychnął tylko i wyszedł z salonu.

Patrzyła zamyślona w ślad za nim. Po chwili zamrugała zszokowana, gdy wrócił z wiklinowym koszykiem w ręku. Prawie rzucił nim na kanapę.

– To się stało! – powiedział podniesionym głosem.

Spojrzała na niego z niepokojem, po czym podeszła do koszyka. Zajrzała przez kratkę i sapnęła zdumiona.

– To fretka!

– Tak, fretka, a ja nie mogę namierzyć tego, kto mi ją podrzucił! Niech go szlag! – Usiadł na fotelu, ale zaraz się podniósł i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.

Mira przez kolejne piętnaście minut słuchała, jak pomstował na sprawcę jego paskudnego nastroju i wymyślał niezliczone tortury, gdy go już dopadnie. Obserwowała ukradkiem zwierzątko i jego nieskazitelnie białe futerko. Musiało być przestraszone, gdy Draco tak nim szarpał. Wreszcie, gdy prefekt dostał chwilowej zadyszki od swojego monologu, odezwała się:

– To żywe zwierzę.

Zbył ją machnięciem ręki.

– Żywe, żywe – odparł zniecierpliwiony. – Nie jest wytworem zaklęcia.

Usiadła po turecku na podłodze.

– Zastanówmy się na spokojnie, kto mógł ci ją podrzucić. Chociaż nie do końca rozumiem twojej złości... To tylko fretka.

Zgromił ją spojrzeniem.

– Nic nie wiesz, Nesso – warknął.

– Hermiona wspominała coś o fretce – powiedziała, szukając w pamięci tej rozmowy. – Może chciałbyś mi o czymś powiedzieć? Bo twoja reakcja na tego zwierzaczka jest mocno przesadzona.

– Przesadzona! – prychnął Draco, rozkładając ręce. – Mam nieprzyjemne doświadczenia z fretkami, to wszystko co musisz wiedzieć.

– Aleś ty drażliwy – mruknęła, uchylając metalowe drzwiczki. Uśmiechnęła się łagodnie na widok przestraszonego zwierzęcia. – Jest przesłodka.

Spojrzała na Malfoy'a, u którego nagle gniew zmalał do minimum. Czy to jej głos tak go uspokoił, czy widok nieufnego i przestraszonego zwierzaka, nie mogła stwierdzić.

O krok od pustki || Draco Malfoy x OC (Miranda Nesso)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz