Święta

134 9 3
                                    

Spuściła wzrok. Chyba bała się, że popełni jakąś gafę. Jego matka nie była jednak tak małostkowa. Już samo to, że Mira przed nią dygała, wywarło na niej pozytywne wrażenie. Dało się słyszeć szelest sukni i stukanie obcasów, gdy arystokratka podchodziła do zawstydzonej dziewczyny. Uśmiechnął się w duchu. Przy jego matce Nesso już nie była taka pewna siebie. Pewnie przytłoczyła ją atmosfera tego miejsca. Jego zresztą nadal przytłaczały te mury, chociaż zauważył, że matka starała się nadać wnętrzu nieco przytulniejszego charakteru. Wspomnienia kiedy Voldemort zrobił sobie z Malfoy Manor Kwaterę Główną śmierciożerców, nadal pozostawały żywe. Ciekaw był, czy Mira wyczuwała jakieś wibracje. Czy był to dla niej po prostu dwór i tyle? W końcu nie znała jego historii. Na pewno słyszała plotki na jego temat, ale jak widać nie dawała im wiary. Rozmawiała z nim. Pozwoliła zabrać się na święta. Gdyby mu nie ufała, nie zgodziłaby się na wyjazd.

– Miło mi cię poznać, drogie dziecko – powiedziała Narcyza i objęła ją delikatnie. – Nie przejmuj się etykietą. Nie jestem królową, byś miała przede mną dygać.

– Ale tak pani wygląda, pani Malfoy. – Zerknęła na Draco, który uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Może tego nie wiedziała, ale komplement rozłożył jego matkę na łopatki. Zdobyła jej względy, nawet się przy tym nie starając.

– Chodźmy, pewnie zmarzliście. – Narcyza ruszyła energicznym krokiem przez długi ciemny hol. Draco gestem zachęcił Mirandę, by poszła przed nim. Był zadowolony, że matka zaprowadziła ich do niewielkiego czytelniczego saloniku. Mira zatrzymała się raptownie, ujrzawszy kątem oka ogromną bibliotekę, wyłożoną woluminami po sam sufit. Westchnęła z zachwytu. Ślizgon domyślił się, że będzie chciała ją zwiedzić, bo być może znajdzie coś, co przyda się do jej sprawy.

– Później – mruknął jej nad głową i położył dłonie na ramionach, by zmusić ją do dalszej drogi. Wyczuł pod palcami, że zadrżała. Zmarszczył brwi. Znów marzła? We Dworze nie było najcieplej, ale w tym grubym swetrze, który na sobie miała, nie powinna czuć chłodu. W głowie pojawiła się myśl, że zimno mogło być skutkiem ubocznym pocałunku dementora. Przecież sama ich obecność wywołuje uczucie lodowatego zimna. Może organizm nadal nie doszedł do siebie po ciężkich wydarzeniach?

Draco usiadł obok Miry, by nie czuła się skrępowana i zaszczuta pod wpływem spojrzeń Malfoy'ów, a z pewnością tak by było, gdyby z matką zasiedli w fotelach.

Narcyza wzięła do ręki filiżankę. Herbatę przed chwilą przyniósł domowy skrzat. Draco zauważył zaskoczenie malujące się na twarzy Miry.

– Nie macie w Czechach skrzatów domowych? – spytał.

– Nie – pokręciła głową. – Posiadanie skrzata to rzadkość. Tylko najwyżsi urzędnicy państwowi korzystają z ich usług.

Draconowi nie umknęło, że pod tym względem była podobna do Granger. Nie traktowała tych stworzeń jak niewolników, a pełnoprawne istoty, równe czarodziejom.

– Więc jesteś Czeszką, tak? – podchwyciła arystokratka. – Co cię sprowadza do Anglii?

Po twarzy dziewczyny przebiegł ledwo dostrzegalny grymas, ale nie umknęło to ani Draconowi, ani tym bardziej jego matce. Byli świetnymi obserwatorami.

– Chciałam uczyć się w angielskiej szkole. Anglia zawsze mnie ciekawiła. Chciałabym związać z nią moje życie.

– Masz już konkretny zawód, który chciałabyś wykonywać?

– Jeszcze się nie zdecydowałam. Rozważam karierę prawniczą.

Wewnętrznie parsknął. Zajadła z niej bestia. To dlatego tak uparcie wisiała nad swoją sprawą i odmawiała pomocy innych prawników. Wygranie sprawy wzięła sobie za punkt honoru. Jeśli wygra, będzie to oznaczało, że nadaje się do tej pracy.

O krok od pustki || Draco Malfoy x OC (Miranda Nesso)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz