Przygotowania

108 8 1
                                    

– Mira, spóźnimy się! – Draco niecierpliwił się pod drzwiami jej sypialni. – No rusz się, nie idziemy na spotkanie z Ministrem, tylko wybrać ci suknię!

Otworzyła drzwi, patrząc na niego z irytacją. Złościła się na niego, bo zaraz po świętach mieli wybrać się na Pokątną, a tymczasem wycieczkę odwleczono jeszcze o dwa dni. Miranda nie lubiła być wobec kogoś dłużna, stąd fuczała na niego przy każdej nadarzającej się okazji. Do tego doprowadzał ją do szału, bo ignorował jej narzekania.

– No już – warknęła.

– Dłużej się nie dało? – jęknął zniecierpliwiony. – Mira... – Dopiero teraz zawiesił na niej wzrok. – Coś ty ze sobą zrobiła? – ryknął na nią.

Fuknęła ponownie. Sądziła, że założenie legginsów i długiego ciemnego golfa to normalna rzecz. Do tego spięła włosy w wysoki kucyk i lekko podkreśliła oczy kreską, a rzęsy tuszem.

– Ni-co – odparła ze złością, narzuciła na siebie płaszcz i gruby szal.

Zbiegła po schodach na dół, gdzie czekała już pani Malfoy.

– Mira, pięknie wyglądasz! – powiedziała zachwycona. – Ciemna kreska świetnie wydobywa zieleń twoich oczu.

– Wygląda jak śmierć. – Usłyszała za sobą zdegustowany ton Dracona.

– Odczep się. Twojej mamie się podoba.

– Wyglądasz... – spojrzał gdzieś w bok, obrażony – inaczej.

– Doroślej – odparła ze śmiechem pani Malfoy. – Mój Draco chyba zobaczył w tobie młodą kobietę, a nie koleżankę.

Prawie słyszała, jak przeklina w duchu własną matkę i jej niewyparzony język. Nieświadomie dała Mirze kolejny powód do kpin. Śmiała się pod nosem, gdy szła za arystokratką. Weszła za nią do kominka i posłała chłopakowi kpiący uśmieszek. Zacisnął usta w niezadowoleniu. Wiedział, że mu nie odpuści.

Znaleźli się na ulicy Pokątnej. Mira nigdy wcześniej nie była tutaj... bez obstawy kogoś z Ministerstwa. Wtedy wycieczka po ulicy była krótka, bo cały czas popędzały ją zniecierpliwione westchnienia pracownika. Teraz mogła szaleć do woli, a raczej do limitu galeonów w skrytce.

Rezolutnym krokiem skierowała się do budynku z białego marmuru. Ktoś szarpnął jej ramię, więc się odwinęła. To był Draco. Patrzył na nią poirytowany.

– Gdzie ty idziesz, co?

– Jak to gdzie? – Pokazała głową na budynek banku. – Do Gringotta.

Puścił ją nagle, jakby się oparzył. A przecież to on grzał, a ona mroziła.

– Zgłupiałaś! Jesteś moim gościem, naszym gościem – poprawił się, gdy Narcyza znacząco odchrząknęła. – Nie martw się o pieniądze.

Nesso wydęła niezadowolona wargi, ale uległa pod wpływem twardego spojrzenia pani Malfoy.

– Idziemy! – zdecydował i ruszył w ślad za matką. Obejrzał się, by sprawdzić, czy szła za nim. Ponaglił ją, więc powlokła się za nimi. Najwyżej później zawita do Gringotta. W końcu miała kupić mu prezent. I gospodyni też. Za miłą gościnę. Tylko, na Welesa, co ona właściwie mogła kupić ludziom, którzy wszystko mieli?

Poznała miejsce, do którego zmierzali. Zobaczyła szyld z nazwiskiem madame Mulkin i wiedziała, że ta wizyta nie będzie należała do tanich. Weszły do środka. Krawcowa od razu rozpoznała arystokratkę i podbiegła do niej wraz z dwiema pomocnicami.

– Pani Malfoy! – powiedziała śpiewnie. – Czym mogę pani służyć?

Narcyza skinęła jej oszczędnie głową. Mira była pod wrażeniem jej wdzięku w tych gestach. Jakby od razu dystansowała tych, którzy pozwalali sobie na zbyt wiele. Ciekawe, bo we Dworze była bardzo ciepłą osobą, szczególnie gdy miała u boku męża.

O krok od pustki || Draco Malfoy x OC (Miranda Nesso)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz